JustPaste.it

Wędrując przez czas

Nasza bytność w świecie jest wspomagana świadomością tego, że istniejemy, że żyjemy i że trwamy w czasie. Czas, to pojęcie dla każdego wydawałoby się oczywiste, ale ciężko zdefiniować co to naprawdę jest. Wiemy po prostu, że on płynie, że wszysto się zmienia, że świat przemija.

Czy świat istnieje w ogóle?

Naszą rzeczywistość możemy podzielić na 3 zasadnicze części, które nazywamy przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Przeszłość to coś, co z naszego punktu widzenia miało miejsce, odbyło się, ale już nie istnieje - przeminęło. Przeszłość jest jasno określona, przebiegła w jeden, ściśle określony sposób, choć często nie jesteśmy pewni w jaki dokładnie, ze względu na naszą permanentną ignorancję, słabą pamięć, kłamstwo i oczywiście, w czasie gdy nie znaliśmy mowy ani papieru - brak nośnika do zapisania tego, co było. Przyszłość ma inną naturę. Przyszłość jeszcze nie istnieje, jest przed nami. Można więc zadać sobie pytanie co naprawdę istnieje? Jeśli przeszłość to coś, co już nie istnieje, a przyszłość to coś, co jeszcze nie istnieje, to pozostaje nam teraźniejszość - wydaje się że zerowej grubości linia biegnąca od przeszłości do przyszłości. Więc co istnieje, jak nie tylko zerowej grubości przekrój przez rzeczywistość? Ale to bardzo spekulatywne rozważania, już wydaje mi się poruszane w filozofii nieraz. W każdym bądź razie Stanisław Lem, w jednym ze swych opowiadań poruszył temat tego, jak w istocie gruba jest teraźniejszość? Jaki zakres czasu zajmuje ten nasz "styk" z rzeczywistością? Wysnuł ciekawą opowieść, o supernowoczesnym komputerze który niby "przewidywał" przyszłość, ale tak naprawdę po prostu jego "styk z rzeczywistością" miał większy zakres niż ten nasz, ludzki, który wydaje się trwać chwilkę, sekundę, pół sekundy, nie wiem. Z mechaniki kwantowej wynika jednak, że teraźniejszość nie może trwać krócej niż tzw. czas Plancka - a jest to czas potrzebny fotonowi do przebycia długości Plancka (najkrótszej możliwej długości). Czas Plancka jest więc podstawowym odcinkiem czasu i nie można podzielić czasu na krótszy odcinek (nie trzeba oczywiście dodawać, że nie jesteśmy w stanie zaobserwować tak krótkiego czasu). Wynika z tego również, że nie powinniśmy myśleć o czasie jak o czymś, co "płynie" - czas jest grudkowaty, istnieje jego niepodzielna jednostka; można go podzielić na cieniutkie segmenty niczym kartki w grubym tomie.

Kiedyś Laplace twierdził, że znając wszystkie położenia ciał, prędkości itd. jesteśmy w stanie bez problemu przewidzieć przyszłość. To stanowisko, deterministyczne, jest dzisiaj błędne, ze względu na odkrycie pewnych immanentnych zasad natury. Jest to zasada nieoznaczoności Heisenberga, mówiąca, że nie jesteśmy w stanie dokładnie zmierzyć położenia i prędkości cząstki - zawsze określenie dokładne jednej wartości, odbija się kosztem drugiej. Druga właściwość natury to tzw. "efekt motyla", coś co odkryto przypadkowo próbując przewidzieć pogodę. Zawsze istnieje pewna niedokładność pomiarowa, pewna liczba miejsc po przecinku, do których zaokrąglamy, jednak te zaokrąglenia mogą pominąć bardzo drobne efekty, które mogą mieć w konsekwencji wpływ na zdarzenia w wielkiej skali. Stąd ta metafora, mówiąca, że trzepotanie skrzydeł motyla na jednej półkuli może w długim ciągu przyczynowym wywołać huragan na drugiej półkuli. (Inną analogię można odnaleźć w tym, co ktoś powiedział: "Krosta na nosie Heleny Trojańskiej mogłaby zmienić bieg historii świata").

To powoduje, że przyszłość jest nam nieznana, nie możemy jej dokładnie (a nawet niedokładnie) przewidzieć. Przyszłość jest jak gdyby "rozmyta". Nie należy więc darzyć wróżek i jasnowidzów większym zaufaniem. Oczywiście także naukowcy, filozofowie i futurolodzy najczęściej mylą się, przewidując przyszłość. Częstym błędem jest na przykład wyolbrzymianie tego co jest dzisiaj, przyjęcie naszych obecnych technologii za tak dobre, że przyszłość może przynieść tylko zwiększanie ich zasięgu we wszystkich dziedzinach życia. Znany jest tu rysunek, jak autor, żyjący w epoce maszyn parowych, wyobrażał sobie przyszłość - jako pełną maszyn parowych, na każdym niemal kroku. Myślimy liniowo, często nie zdając sobie sprawy z tego, że przyszłość przyniesie wynalazki, o jakich nam się nie śniło, które mogą zmienić zupełnie nasz styl życia. Z kolei politolog Francis Fukuyama określił sukces liberalnej demokracji jako "koniec historii", w przekonaniu, że już nic lepszego wymyślić nam się nie uda. Czasem po prostu brakuje nam do tego wyobraźni. Natomiast u pisarzy science-fiction znamienne jest to, iż przewidywali że na początku XXI wieku będziemy podróżować poprzez kosmos, a nie przewidzieli odkrycia Internetu.

Albert Einstein uczynił czas, który przed nim był uważany za coś absolutnego - względnym. To, jak biegnie czas na Twoim zegarku zależy od tego z jaką prędkością poruszasz się względem mnie. Twój upływ czasu jest też inny zależnie od tego, w jakiej odległości od jak masywnego ciała (np. Ziemi) się znajdujesz. Einstein powołał do życia czasoprzestrzeń; grawitacja jest zakrzywieniem przestrzeni, czas więc również może być zakrzywiany.

Nasze  rozumienie upływu czasu ciekawie wytłumaczył kosmolog Max Tegmark. W równaniach Einsteina pojawia się znak "-" (minus), który ma ogromne znaczenie dla obrazu świata. Gdyby nie było znaku minus, czas i przestrzeń byłyby od siebie oddzielone, życie w takim świecie było by zupełnie nam obce. Istota, która pojawiłaby się w takim wszechświecie zasadniczo nic nie mogłaby się o nim dowiedzieć, ponieważ nie mogłaby zaobserwować, że coś w ogóle się dzieje w czasie, że coś się odbywa. Tegmark przypuszcza również, że takie rozdzielenie czasu i przestrzeni sprawiłoby że w tym wszechświecie nie byłoby sensu wyewoluowania mózgu, który przecież służy nam do tego, by na podstawie obserwacji bieżących wydarzeń przewidywać ich konsekwencje. Ciężko sobie wyobrazić zrozumienie świata w którym nie da się zaobserwować bieżących wydarzeń.

Fizyk, David Deutsch wytłumaczył czas jako serię przekrojów świata, kolejnych sekwencji, ale nie jako pojedyncza droga od przeszłości w przyszłość. Deutsch jest zwolennikiem koncepcji multiwszechświata, która mówi o istnieniu oprócz naszego, wielu równoległych wszechświatów, według niego biegnie więc wiele alternatywnych historii. Można też wyobrażać sobie czas jako rzekę, możliwe jest istnienie jej równoległych odgałęzień, a ze względu na podjęcie takich czy innych decyzji, płyniemy akurat tym, a nie innym. Fizycy próbowali znaleźć, ale do tej pory nie udało im się tego dokonać, prawo, które by zabraniało na podróż w czasie (właściwie każdy z nas, w myśl teorii względności Einsteina, podróżuje w czasie; gdy się poruszamy względem innej osoby, choćby idąc, nasz czas płynie wolniej, wprawdzie ta różnica przy tak małej prędkości jest zaniedbywalna, ale istnieje), ale do tej pory im się to nie udało. Możliwe więc, że jedynie nasze małe możliwości techniczne są ograniczeniem dla takich podróży. Co się więc stanie, gdy cofniemy się w przeszłość i zastrzelimy naszego dziadka? (jeden ze słynnych paradoksów podróży w czasie). Cóż, naukowcy mówią - może w pewnej mierze w przeszłości możemy dokonywać pewnych zmian, które nie wpłyną na to, co ma się później wydarzyć? Tym sposobem moglibyśmy jak gdyby "wypełnić" przeszłość. Ale w przypadku zastrzelenia dziadka to nie wystarcza. Inna możliwość jest taka, że gdy zabijasz swojego dziadka, to rzeka czasu się rozdziela i trafiasz do takiej jej odnogi, w której on wcale Twoim dziadkiem nie był i masz dzięki temu rację bytu. Nie można też pominąć innej możliwości, a mianowicie, że jeśli wybierzemy się w przeszłość to nic nie będziemy mogli w niej zrobić, po prostu aby nie zakłócić przebiegu historii.

Możliwe, że kiedyś będziemy potrafili pokonywać czas nie tylko w tym kierunku, w jakim do tej pory. (Cząstki elementarne to czynią, np. antymateria to materia, która podróżuje wstecz w czasie). Stephen Hawking zapytał kiedyś: "jeśli podróże w czasie są możliwe, to gdzie są ci wszyscy podróżnicy?" Cóż, może są oni niewidzialni. Może też nasza cywilizacja nie przetrwała aż do czasu wynalezienia wehikułu czasu. Może jednak ludzie go wynaleźli, cofnęli się w czasie i wylądowali w równoległym wszechświecie? Nie wiadomo. Czas pokaże.