JustPaste.it

A seks jest taki cudowny...

Romantyczny wieczór we dwoje? Upojny poranek? Stosunkowo udana noc? Od wielu lat, a może od zawsze słowo "sex" w różnych odmianach przyciąga słuchaczy na prelekcje, czytelników...

Romantyczny wieczór we dwoje? Upojny poranek? Stosunkowo udana noc? Od wielu lat, a może od zawsze słowo "sex" w różnych odmianach przyciąga słuchaczy na prelekcje, czytelników...

 

A seks jest taki cudowny...

Autor: marian-Rumia (zredagowany przez: Analityk, kambuzela)

 

Dla niego każda to potencjalna zdobycz!

Dla niego każda to potencjalna zdobycz! / fot. Konrad Mostert / sxc.hu

... do czytania, a widzów do oglądania.

"SEX " to słowo, które elektryzuje, ogrzewa, podnieca nas ludzi bez względu na płeć, wiek czy pochodzenie społeczne. "SEX", to jedno z niewielu słów "cudów", na które, podobnie jak na słowo - "życie" czy "śmierć", człowiek nie ma zbyt dużego, a można nawet powiedzieć, nie ma żadnego wpływu. Na słowie "SEX" tysiące ludzi na świecie robi potężne pieniądze. Gdy nie ma tego słowa w tytule, daną książkę, artykuł czy film obejrzy powiedzmy 100 osób. Gdy owo słowo w tytule się znajdzie, film, książkę czy artykuł przeczyta 1000, dwa tysiące... a dla kogo ten wywiad? Dla dziennika, to powiem bez kozery, że obejrzy go 5 tysięcy, 100 tysięcy, a nawet milion czytelników.

Dzisiejsze moje z Wami pogaduszki chciałbym poświęcić właśnie seksowi, ale chciałbym zająć się nim od strony technicznej, znaczy nie jak - ale po co, patrząc na temat z punktu widzenia kobiet i mężczyzn - oddzielnie. Moi drodzy, postaram się dziś opowiedzieć, znaczy zwrócić naszą uwagę na coś, o czym, jak się może wydawać, wiemy wszyscy, jednak nikt tak naprawdę nie rozumie. Co znaczą słowa - "mężczyzna pochodzi z Marsa, a kobieta z Wenus"?

Wszyscy jak tu siedzimy powiemy, że "Ameryki nie odkryję" twierdząc, że kobiety i mężczyźni mają całkiem inny stosunek do wszystkiego, co nas otacza jednak...? Z tym "seksm" to jest jeszcze gorzej, z tym słowem to jest tak źle, że gorzej już być nie może.

Całe moje dotychczasowe życie widzę, że wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, jednak ciągle wszystko w stosunkach małżeńskich czy narzeczeńskich komplikuje nam to właśnie, że nie doceniamy tego, co niby wszyscy wiemy. Tak moi drodzy, napiszę to raz jeszcze. Wszyscy jak tu czytacie twierdzicie, że wiecie o różnicach między kobietą a mężczyzną, tylko nikt nie bierze tego poważnie. O ile się nie mylę, 70% rozwodów bierze swój początek w "zdradzie" jak stosunek z inną niż żona kobietą. A przecież owa "zdrada" jest tylko wynikiem niedomówienia. Owa "zdrada" wynika tylko z innego spojrzenia na słowo "sex".

Każda kobieta powie nam teraz, że wie o różnicy między kobietą a mężczyzną i zdaje sobie z niej sprawę, ale... tylko do pewnych granic. Różnice, które kobiecie nie odpowiadają, po prostu nie mają prawa istnieć. Jeżeli coś jest inne to nie można tego porównywać, nie można wartościować czy oceniać. Stosunek do seksu kobiet i mężczyzn jest "inny" to nie znaczy, że może być lepszy czy gorszy. Ten, kto wymyślił, że kobieta i mężczyzna mają być razem, zrobił nam po prostu największy dowcip świata, a przecież życie bez seksu nie ma sensu.

To tak jak z paleniem papierosów, wszyscy wiemy, że szkodzi, wszyscy wiemy, że jest przyczyną wielu chorób, a jednak palimy. Dlaczego? Bo przecież te choroby spotkają nie mnie. Przecież te choroby mają do wyboru miliony istnień i co, mam w to uwierzyć, że trafi akurat na mnie? Przecież to niemożliwe. Przecież ja będę palił i mi nic się nie stanie. Prawda? A co jak dotknie moją mamusię? A co jak dotknie moją córeczkę, bo przecież dwadzieścia lat paliliśmy w jej obecności nie zdając sobie sprawy z tego, że zabijaliśmy jej organizm przyczyniając się do jej tzw. "biernego palenia". Czy nasza mamusia czy córeczka jest "rakoodporna?" Oczywiście w naszych oczach jest, bo przecież nas nawet nie stać na wyobrażenie sobie tego, że to my, sami i osobiście zatruliśmy nam najbliższą osobę. A co jeżeli naprawdę dotknie nas to nieszczęście? Co wtedy mówimy? To przecież nie my, to Pan Bóg nas nie lubi, to Pan Bóg nas ukarał tą chorobą... ale, dlaczego? Przecież co niedziela jesteśmy w kościele, przecież raz w miesiącu chodzimy do spowiedzi, przecież 10 przykazań to nasz drogowskaz, przecież co wieczór odmawiamy paciorki. Przecież... a jednak właśnie nas dotknęło takie nieszczęście? Co wtedy mówimy? Słyszałem to już niejeden raz, "Boga nie ma". Bo gdyby był nie dopuściłby do tego nieszczęścia. A jeżeli nie zwalamy winy z samych siebie na Boga, to oczywiście winny jest sąsiad, bo nie zwrócił nam uwagi, winien jest rząd, bo pozwala, winny jest producent papierosów, winni są wszyscy, tylko nie my.

To samo jest z seksem, my faceci jesteśmy stworzeni po to, by się rozmnażać. Naszym celem przyjścia na ten świat było, jest i będzie dbanie o to, by nas nie zabrakło. Gdzie jest napisane, że mamy być powściągliwi i mamy nasze zadanie zawęzić tylko do jednej partnerki? Są takie odmiany wiary, w których zezwala się facetom na posiadanie wielu żon. Oczywiście w naszej kulturze to co teraz piszę jest "heretyzmem", jednak takim samym kiedyś "heretyzmem" było zachowanie celibatu przez księży, a jednak są takie odmiany wiary w tego samego Boga, które jednak zezwalają kapłanom na wchodzenie w związek małżeński i...? Dziś dla nas Polaków pozwolenie na wchodzenie w związki małżeńskie naszym kapłanom nie mieści się w głowie, jednak przecież to tylko kwestia czasu.

Aby zająć się różnicami między kobietą a mężczyzną należy zadać sobie jedno podstawowe pytanie: "Czym tak naprawdę się różnimy"? I tu, na samym początku, jeżeli chcielibyśmy udzielić sobie odpowiedzi na tak postawione pytanie, zrobimy podstawowy błąd. Otóż na tak postawione pytanie nie ma odpowiedzi. Więc? Czy możemy zadać sobie to samo pytanie inaczej? W czym jesteśmy do siebie podobni? Nie, moi drodzy tak również nie możemy zadać sobie tego pytania. Dlaczego? Bo jak sami powiedzieliśmy sobie na początku naszego dzisiejszego spotkania, kobieta jest z Wenus, a mężczyźni z Marsa /czy jakoś tak/ i już. Co to znaczy? Ano znaczy to, że nie jesteśmy podobni do siebie. Jesteśmy całkiem innymi stworzeniami, które jakoś przypadkowo ktoś przeniósł na jedną planetę Ziemię i kazał się kochać, rozmnażać i czynić ją - znaczy "Ziemię" sobie poddaną i to właśnie jest jedyna prawda. To ona, "ziemia" ma być nam poddana, a nie nam poddana "kobieta" albo jak wolą kobiety, aby poddany był "mężczyzna". My - mężczyzna i kobieta nie jesteśmy ani podobni, ani różni, jesteśmy swoimi dopełnieniami, jesteśmy dla siebie brakującymi elementami "teorii Darwina", które mogą sobie nawzajem pomóc przejść tę ciężką drogę kilkudziesięciu lat, jednak nie są do siebie podobni, tylko mają szansę na ułatwienie sobie przejścia tej trudnej drogi, ale pod pewnymi warunkami.

Dlaczego wobec tego łączymy się w pary? Bo ciągle wierzymy w tzw."magię miłości". Przecież różnimy się w sposobie porozumiewania i odbierania tego, co nas otacza, różnimy się w podejściu do rzeczywistości, w podejściu do problemów, inaczej postrzegamy "zło" i "dobro". Inaczej przede wszystkim wartościujemy nasze niedociągnięcia i inaczej wartościujemy same różnice w naszym sposobie myślenia. A tak naprawdę i bez owijania w bawełnę tego sposobu wartościowania wcale jeszcze nie odkryliśmy. Jak na razie całe nasze wspólne życie polega tylko na przymykaniu "oczu" na niedociągnięcia naszego "wybranka". Utrzyma się ten związek, który umie przymykać "oko", a potem, jeżeli nawet zauważy jakieś niedoskonałości w zachowaniu swojego partnera, to umie zapomnieć, nie przebaczyć, ale zapomnieć - bo to podstawowa różnica.

Weźmy taki pierwszy lepszy przykład. Gdy mężczyzna źle pomyje naczynia, wartościuje ten przypadek na powiedzmy -10 pkt. Gdy przyjdzie w stanie "wskazującym" z pracy, jest w stanie swój występek ocenić na powiedzmy -100 pkt. Gdy spojrzy na śliczną i na dodatek 20 lat młodszą kobietkę w "mini" na ulicy, nie udzieli sobie żadnego minusowego punktu, bo myśli biedak, że one po to się tak wyzywająco ubierają, aby nam facetom zrobić przyjemność, więc podziwiamy je i tyle.

Co na ten sam temat sądzi kobieta? "O Matko z córką". Otóż, za spojrzenie w jej obecności na inną, nie daj Bóg młodszą czy piękniejszą, jest "rozwód", a przynajmniej koniec świata. Za przyjście pod wpływem "wskazującym"? No panowie... co jest? Oczywiście rozwód, albo przynajmniej koniec świata. Ciekawe czy domyślacie się, co nas czeka za źle umyte naczynia? Oczywiście "rozwód" albo przynajmniej koniec świata. Prawda? I co tu sądzić o różnicach czy podobieństwach? Przecież to, co tu i teraz napisałem to dowód na całkowity brak nawet "nici" porozumienia między obu płciami, prawda? Przypomnijcie sobie panowie, ile to razy w "markecie" wymknęło nam się coś miłego w kierunku pani przy kasie? Być może przeszło nam, gdy owa pani "kasjerka" była o 50 lat od nas starsza, ale co działo się, gdy owa pani była młodsza, albo przynajmniej w wieku naszej wybranki? No? Śmiało - "R O Z ..." no śmiało panowie i panie śmiało "ROZWÓD", albo przynajmniej? Oczywiście "koniec świata".

Wróćmy teraz do tematu. Czy miłość i sex mają coś wspólnego? Dajmy najpierw szansę wypowiedzenia się kobietom. Otóż, co kobiety z zasady odpowiedzą? Oczywiście, te dwa słowa to nie dwa słowa ale "jedno". Przecież dla kobiet nie ma seksu bez miłości i na dodatek tego samego wymagają od nas. Przecież to "miłość otwiera kluczyk, na który zamknięta jest "cnota" czy jak woli ktoś inny "dziewictwo". Czy wyobrażacie sobie moje śliczne Panie, aby mogło być inaczej? Przecież musimy najpierw się poznać, muszą poznać się przynajmniej nasi rodzice, może jakiś pierścionek, jakieś spotkania w kawiarni, jakieś randki, może dyskoteki? No dobra, może tak było za moich czasów. Teraz jest inaczej, najpierw spotkania, jedno dwa, potem być może będzie miłość, a "sex"? Tak, dziś już i kobiety używają tego słowa, ale to tylko jednak "słowo", do czynu i tak przejdą po tygodniach.

Co na to mężczyzna? Mężczyzna zakochuje się w dziewczynie właśnie z powodu tego, że dziewczyna jest interesująca pod względem jej "seksapilu". Co dalej? Nie ma ciągu dalszego, moje drogie panie. My mężczyźni patrzymy na Was, moje śliczne, i już. Wyobrażamy sobie Was przy nas, na nas, pod nami czy jak tam kto woli, byleby bez ubrań, mogą nawet na nas patrzeć inni, zamkniemy oczy na tych innych, byleby już, teraz i z Tobą. Mózg? A cóż to takiego? Przecież na Marsie mózg już dawno wyeliminowano, mózg to przeszłość, mózg na Marsie to już tylko w muzeum zobaczyć można i tak naprawdę nikt już nawet nie pamięta, do czego służył. Mózg to relikt przeszłości, naszym moje drogie Panie mózgiem są "oczy". My faceci nie myślimy, my patrzymy, to wzrok jest połączony z receptorami naszego ciała, to oczy doprowadzają nas do podniecenia. My faceci nie potrafimy zastanawiać się dlaczego, kiedy, z kim, po co, a może... Wiem, dla Was moje Panie to nie do pomyślenia, aby najpierw robić, a potem myśleć, a dla nas to "normalka", jak to mówi mój szef... "później się będziemy martwić". Wiecie, moje panie, jak się mówi na faceta, który ma kilka kobiet? Mówi się na niego "macho". "Ten to może", "takiego faceta mieć". A wiecie jak się mówi na kobietę, która ma kilku facetów? Dziwka, żeby nie powiedzieć "kurwa". A najśmieszniejsze jest to, że takich facetów tak nazywają kobiety i te kobiety, które mają kilku facetów, również tak nazwały i nazywają kobiety.

Jak to napisał jeden z moich przyjaciół, który używa nicka "Kitek"... Teraz to ci się oberwie, Marian. Wiem, oberwie mi się. Kobiety nazwą mnie bezwstydnikiem, nazwą mnie zboczonym, wykolejonym i nie wiem jeszcze jakich określeń użyją, a przecież na tym właśnie polega różnica w spojrzeniu na temat "seksu" między nami. Dla kobiet słowo miłość i słowo sex idą w parze. Dla kobiet te dwa słowa są ze sobą tak bardzo nierozerwalne, że aby użyć ich oddzielnie, trzeba się im narazić. A żeby się im narazić, chcąc rozerwać te dwa wyrazy, niestety trzeba się przygotować na karę, która w wykonaniu kobiety może być tylko jedna - rozwód, no albo... Koniec świata oczywiście.

To właśnie dlatego ten temat jest naprawdę chowany pod poduszkę, a nawet rzekłbym pod podłogę z desek i parkietu zalany 1 metrem betonu ze szkłem w środku i praktycznie nigdy nie wyciągany na powierzchnię. Jak sobie pomyślę, ile to rozwodów, ile to wspaniałych małżeństw mogłoby istnieć nadal, gdyby tylko ludzie nie byli tak obłudni. A właściwie mam tu na myśli obłudę kobiet. Dlaczego? Otóż rozmawiałem już z setkami kobiet, większość z nich twierdzi, że zdaje sobie sprawę z różnic między kobietą a mężczyzną. Większość z nich uważa, że nie potrzebuje żadnych rad w tym względzie, bo przecież wie, że jej mąż, jej kochanek czy jej chłopak nie myśli tak jak ja przedstawiam tę sytuację, przecież jej chłopak nawet w myślach nigdy jej nie zdradził, bo przecież jej chłopak jest inny, jej chłopak nie jest nawet chłopakiem, bo przecież gdyby był 100 % facetem, to jednak oglądałby się na inne kobiety i nawet w myślach rozbierałby je i wyobrażał sobie je w swoich objęciach, ale nie... przecież mój mąż, mój kochanek, mój chłopak tak nie myśli. 

 

Ano nie myśli - niech Ci będzie kobieto, pomyśl jednak wobec tego, czy "on" aby jest "facetem"? Odpowiedz sobie kobieto na pytanie:

Czy wyobrażasz sobie sex z przyjacielem? No właśnie, przecież to niemożliwe, to niehumanitarne, nieetyczne i w ogóle jak można zadawać takie pytanie. No właśnie... zapytaj swojego chłopaka.

 8 Paź 2010 ... htttp://www.tasi.pl Filmik idealnie ilustrujący zasadę działania mózgu obu płci.
www.youtube.com/watch?v=S6E6Yi1lkO4 - Kopia

albo przyjmij jednak najlepszą zasadę, jaką udało mi się gdzieś kiedyś usłyszeć:

"Jeżeli nie chcesz usłyszeć odpowiedzi - nie zadawaj pytania"