JustPaste.it

Smak demokracji

Nadszedł z zachodu

Nadszedł z zachodu

 

Zachodnia demokracja jest już w Polsce faktem od około 21 lat, tyle akurat lat ma moja córka. Nigdy nie zaznała ona innych czasów i władzę ludową zna tylko z opowiadań. Nigdy też nie zada sobie pytania skąd się wzięły w naszym kraju różne patologie, które przecież w nim nie powstały. Jednakże ja zdaję sobie sprawę, że tak samo jak wszystkie zdobycze społeczne i socjalne, które dostały nam się bez wysiłku i żmudnego wypracowywania, tak samo przywędrowały do nas różne patologie, które niesie ze sobą urynkowienie życia. Zjawiły się bez naszego udziału i zaczęły być naszymi problemami. Zniesienie barier i otwarcie na świat było dla Polaków nagłe i szokujące, wyjście z jednego systemu i wejście w drugi nie było przez nikogo kontrolowane i odbyło się bez okresu przejściowego. Stało się to przyczyną nadużyć i sprzyjało różnym kombinatorom. Wywarło wpływ na młode pokolenie, które obserwując zmiany zachodzące w gospodarce i polityce Polski nie wierzą, że można do czegoś w życiu dojść uczciwą pracą, którą traktują jak ostateczność. Nastawieni są raczej na to, żeby „ogrywać” innych i dochodzić do czegoś cudzym kosztem. Okazało się przy tym, że nowy świat nie jest wcale taki bajkowy, że wolny rynek i konkurencja niosą ze sobą nieznane wcześniej problemy, takie choćby jak nadmierne upolitycznienie, przestępczość czy bezrobocie i coraz większe rozwarstwienie zarobków.

Duża ilość ludzi, nie tylko młodych, zachłysnęła się nagłą swobodą życiowych wyborów. Coraz częściej zdarza się, że dorastający młody człowiek nie jest niczego pewien, bo świat atakuje go mnóstwem niechcianych informacji, wtłaczanych do głowy przez dziesiątki kanałów TV, radiowych, stron internetowych i setek kolorowych gazet, pism, reklam i ulotek. Trudno znaleźć dzisiaj nastolatka, który oglądałby z zainteresowaniem jakiś program na jednym kanale, często można jednak obserwować jak z pilotem w ręce „serfuje” po różnych kanałach. Mając tak duży wybór młodzi nie szukają już wartości, tylko nowości i sensacji. To także jest jedna z patologii wolnego rynku, firmy reklamowe szacują, że jeden temat jest w stanie przyciągnąć uwagę widza tylko przez kilka sekund i ciągle skracają swoje spoty.

Pamiętam czasy kiedy ZACHÓD był dla nas zamknięty, nie wierzyliśmy wtedy, że demokracja może mieć jakieś wady, nieść ze sobą patologie, wydawało się, że to tylko propaganda komunistyczna. Pamiętam i nigdy nie zapomnę gdy pierwszy raz przekraczałem barierę oddzielającą nas od zachodu. Pomimo, że ta bariera oddalona była od Polski o obszar NRD, jej charakter i ogrom świadczył o tym, że w finansowaniu jej budowy i funkcjonowania musiały uczestniczyć nie tylko Polska i NRD ale również inne kraje demokracji ludowej. Składała się z wysokiego na około 5 metrów ogrodzenia z drutu kolczastego rozpiętego na betonowych słupach i rozmieszczonych co kilkadziesiąt metrów wieżyczek strażniczych. Liczyła sobie ona setki kilometrów i posiadała przynajmniej kilka albo kilkanaście specjalnie strzeżonych, drogowych i kolejowych przejść granicznych. Miała tysiące wieżyczek strażniczych z reflektorami, karabinami maszynowymi. Zapewniała z pewnością zatrudnienie dziesiątkom tysięcy ludzi, potrzebnych przy jej budowie, konserwacji i ochronie. Sam drut kolczasty musiały produkować fabryki w całym kraju.

9c54e42dbed719900d33b5a9c88175b4.png

Pierwszy raz w życiu przekraczałem tę barierę płynąc na barce w 1988 roku. Nasza barka przepłynęła całe NRD i 20 kilometrów na zachód od Łaby i dotarła do miejscowości o nazwie Buchhorst. To tutaj statki śródlądowe przekraczały granicę między Republiką Demokratyczną, a Republiką Federalną Niemiec. Była ona zarazem granicą  między krajami socjalistycznymi, a kapitalistycznymi i granicą dwóch światów. Odbywały się w tym punkcie najbardziej uciążliwe ze wszystkich odpraw granicznych, które miałem okazję oglądać. Dopiero po odprawie, gdy znikła w oddali cała ta bariera graniczna poczułem, że znalazłem się na prawdziwym wolnym Zachodzie, do którego kiedyś tak często wzdychałem. W zasadzie nic się nie zmieniło, kanał był taki sam jak przedtem i tak samo zielone były łąki, po obu jego stronach, wydawało mi się jednak, że wszystko jest inne, nawet powietrze i woda. Wrażenie wolności wynikało raczej z wewnętrznego odczucia, ze świadomości, że oto minąłem ostatni bastion socjalizmu.