JustPaste.it

Jest takie miasto, które powoli umiera i popada w ruinę

Każdy odpowie, ze jego lub inne. Inni powiedzą, że bardzo stare miasta. Jednak nie o takie miasto mi chodzi.

Każdy odpowie, ze jego lub inne. Inni powiedzą, że bardzo stare miasta. Jednak nie o takie miasto mi chodzi.

 

Miasto chrześcijan umiera i powoli popada w ruinę, ale mury się ostoją. Każdy może zapytać o miejsce, gdzie znajduje się takie miasto. Większość odpowiedziałaby, że Watykan, ale to nie byłaby trafna odpowiedź. Mogę odpowiedzieć tylko, że jest takie miasto. Mury są wysokie, ogromne i mocne. Żaden wróg czy najeźdźca nie jest w stanie ich zburzyć. Wielu próbowało, ale nie uczynili tego co zamierzali, bo z zewnątrz nie można ich
zdobyć. Komunizm i ateizm roztrzaskał się o nie. Jednak nie wszyscy odstąpili od zniszczenia tego miasta i nadal chcą je zniszczyć. Wiedzą oni, że nie można ich zniszczyć z zewnątrz, ale można miasto zniszczyć w środku, bo mury ostoją się na wieki, i po wsze czasy.

 

Mury zbudowane są ze Słowa Bożego i przez to są niezniszczalne. Dlaczego więc Jezus mówi do nas wg ewangelii św. Marka: Strzeżcie się, żeby was kto nie zwiódł. ?
Każdy może odpowiedzieć, że przecież jesteśmy bezpieczni, bo murów
nikt nie zburzy. Tak to jest prawda, że murów nikt nie zburzy, ale wśród mieszkańców znaleźli się tacy jak koń trojański, i przywdziali wygląd i szatę chrześcijanina, jednak nie po to aby nim pozostać, ale by zniewolić innych. Ewangelia nie mówi o wrogu zewnętrznym, ale o wrogu wewnętrznym. Nie tylko o tym, który czycha na nasz upadek i jest w nas,
ale takim dla którego wiara i kościół, jest przykrywką do zdobywania nie tylko dóbr doczesnych, ale przede wszystkim, by mieć władzę nad innymi.

To ostrzeżenie dla nas wypływa z troski o to, abyśmy nie wierzyli w pełni człowiekowi, a tylko Słowu Bożemu. Słuchałem w radiu katolickim wykładu na temat jak media wpływają na odbiorców. Wszystko niby tam było prawdą, ale z punktu widzenia tego mówiącego. Mówiący mówił o innych nadawcach, że chcą wpływać na umysły ludzkie, ale zapomniał o
tym, że sam to tak samo robi jak inni. Robi nawet o wiele gorzej, bo zamiast uczyć miłości i wybacznia, czyni odwrotnie. Tak samo jest z tymi, którzy ambony kościelne traktują jako narzędzie walki, a przecież powinny być oazą wybaczania i proszenia o wybaczanie. Każdy kapłan powinien mieć przede wszystkim rozsądek, umiarkowanie, oraz dobro innych na względzie, a swoje dobro na szarym końcu. Tak przecież postępowali najwybitniejsi obywatele tego miasta. Jeśli dla kapłana ważniejsze jest dobro swoje, oraz majętności ziemskie i dobra doczesne, to właśnie o nim mówi Jezus, strzeżcie się.

Każde słowa nienawiści płynące z ust kapłanów są rujnowaniem miasta, i burzeniem go. Od
kardynała Hlonda, aż po śmierć biskupa Lubelskiego, wszyscy uczyli nas, abyśmy się wystrzegali nienawiści, a szli drogą miłości i wybaczenia. Drogą dialogu i pojednania, prośby o wybaczenie i pokazywanie nauki w czynach, a nie tylko w słowach. Tak właśnie jest, że mury miasta chrześcijan się ostoją, ale ci co mieszkają w tym mieście sami niszczą nie tylko siebie, albowiem są tymi o których Jezus powiedział: Strzeżcie się, aby kto was nie zwiódł. Ja nie mówię ty, czy ty, ale napominam tych co chcą zniszczyć to miasto, aby się opamiętali.

Na zakończenie dygresja i małe dwie uwagi.
Tytuł w gazecie: Stary komunista nawrócił się.
Pan L. M. członek partii, ateista z wyboru, poprosił o kapłana i wyspowiadał się z całego swojego życia. Po paru godzinach od spotkania z kapłanem zmarł. Pytam się jaka to jest sensacja czy wiadomość, że należy z imienia i nazwiska pisać jak by to była największa zbrodnia. Nawet najwieksi zbrodniarze przed wyrokami są opisywani inicjałami. Dlaczego róznego rodzaju ludzie nie zostawią zmarłego człowieka w spokoju. To był jego wybór, tak jak gen. Jaruzelskiego, było spotkanie z kapłanem w szpitalu.

Należy zostawić takich ludzi z różnego rodzaju dylematami moralnymi w spokoju.

Druga refleksja dotycząca św. pamięcia ks. biskupa z Lublina. Nie znałem
księdza, ale usłyszałem z wielu ust nie tylko zwolenników i katolików, a również jego przeciwników i ateistów, dużo słów uznania, oraz stwierdzenia, że był człowiekiem dialogu. Szkoda, że go nie spotkałem. Przed takimi ludźmi nikt nie ostrzega, bo są na drodze po której warto iść, i o nich nie mówi się strzeżcie się ich