JustPaste.it

Kościoły, religie, wiara i Bóg

Religia i polityka, pozornie dwa bieguny. Z jednej strony duchowość – z drugiej interesy. Obydwa tematy budzą wielkie emocje i lubimy o nich rozmawiać udowadniając swoje racje

Religia i polityka, pozornie dwa bieguny. Z jednej strony duchowość – z drugiej interesy. Obydwa tematy budzą wielkie emocje i lubimy o nich rozmawiać udowadniając swoje racje

 

 

   Bo nasza religia, nasz Bóg zawsze jest ta najprawdziwsza i jedyna, nasze poglądy polityczna i tylko te, są prawidłowe. By wzmocnić swoje argumenty sięgaliśmy po bron i zabijaliśmy, bezbronnych bliźnich. Wywoływaliśmy wojny dokonywaliśmy i dokonujemy aktów terroru z imieniem Boga na ustach i wizerunkach.

   Od tysiącleci te dwa bieguny szły ze sobą w parze, tak blisko, iż trudno było powiedzieć kto sprawował władzę: hierarchowie kościołów czy królowie. Wszystko w celu korzyści i podporządkowania sobie innych ludzi poprzez zastraszanie i manipulacje. Czy na przestrzeni lat, choć ludzkość nieustannie się rozwija wiele się zmieniło? Nie, religie wciąż tkwią w dalekiej przeszłości, a co najgorsze dopisuje się prawdy kościelne nijak z duchowością i Bogiem nie mające nic wspólnego. Nakazy, zakazy.

 

   Na niwie, na której, dotykamy tak delikatnej materii jaka jest wiara i duchowość, nie ma miejsca na hierarchie. Nie ma miejsca na funkcje i stanowiska. Nie ma miejsca na mistrzów i uczniów. W tej materii, wszyscy są sobie równi. Nikt nie powinien się wywyższać i oczekiwać dla siebie zaszczytów, bo… wie więcej. Choć na pewien temat może wie, zna uczone pisma, lecz czasami i zwykły „szaraczek” może być jego nauczycielem. Uczone pisma też były tworzone przez ludzi i nie ma możliwości by nie zostały przepuszczone przez podświadome wzory ich twórców. Urywki Prawdy, możemy odbierać w snach, gdy ciało nie stawia oporu, choć podświadomość pracuje ze zwielokrotnioną energią. W tym wymiarze, w jakim żyjemy materia pozwala tylko na uchylenie zasłony boskości, nigdy zaś na spojrzenie „twarzą w twarz”. TO znajduje się na końcu tunelu. Tego doświadczy każdy, wierzący i niewierzący, gdy przyjdzie jego czas. Być może dlatego nie dotarłam do jego końca , by moc dzielic się tym, co doświadczyłam. I choć niektórzy twierdza, iż „tunel” to wytwór niedotlenionego mózgu w chwili umierania, ja wiem, ze się mylą. Tak jak miałam pewność, ze w momencie, w którym kiedyś śniła mi się moja matka mówiąc „wróciłam do domu”, właśnie zmarła. Obudziłam się w tej samej chwili, zapisałam godzinę, taka tez widniała na akcie zgonu mojej matki wystawionym parę godzin później.

  Przyjmijmy, że wszyscy ludzie na Ziemi usiedli obok siebie tworząc ogromny krąg, w środku tego kręgu jest Bóg, a jego światło oświetla wszystkich – po równo. Czy ktoś z nas siedzących w kręgu ma bliżej do Boga? Nie. Wszyscy są tak samo blisko i każdy do niego dotrze. Religie pełnią te funkcje, iż maja prowadzić nas ku Bogu. I chociaż nie pozbawione wad są rzekami, którymi płyniemy do oceanu jakim jest Bóg.

 

   Ten kto mówi dużo o wierze, Bogu powinien w jakimś stopniu potrafić posługiwać się uniwersalna energia kierowana ku dobrym sprawom na przykład leczeniu i, co istotne -  życ w sposob o jakim mówi. Jeśli głosi zaś prawdy, na podstawie czegoś wyuczonego, bez własnego doświadczenia w tym temacie i nie stosujac ich w swoim życiu, jest jak ktoś radzący innym jak ma postępować z partnerem, choć sam trwałego związku nie potrafił stworzyć, lub udzielający rad w kwestii wychowania dzieci, sam takowych, jak i kontaktów z dziećmi nie posiadając.

 

   Czytam, o nagonce na kościół katolicki. Na internetowych forach w imię naszych racji ubliżamy inaczej Boga postrzegającym. Gdybyśmy mieli pod ręką swoich oponentów, nie zawahalibyśmy się im skoczyć do oczu. Dlaczego? A to dlatego, ze sami mamy wątpliwości.

Poprzez zinstytucjonalizowanie tego co duchowe, chcąc nie chcąc religie sięgają po rozwiązania i narzędzia marketingowe. I tak jak politycy, ich przedstawiciele uciekają się do manipulacji, uzależniania od siebie i straszenia. Być może często nie zdając sobie z tego sprawy. Jeśli chodzi o KK jest to oddzielne państwo i działa w swoim interesie, trudno żeby było inaczej.

 

 

   Wiedze o Stwórcy, o sobie ma każdy z nas, ale by dotrzeć do siebie samego trzeba pokonać niekiedy najdłuższą w swoim życiu drogę. Poznajmy samych siebie, a odczujemy Boga.

 

Dlaczego tak łatwo zapominamy o najważniejszym przykazaniu „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. A dlatego iż nie kochamy samych siebie (nie mylić z narcyzmem i samouwielbieniem). Przez tysiące lat wmawiano nam „twoja wina, twoja wina”,  wiec czujemy się gorsi. Chodzimy do kościoła „z automatu”: nasi rodzice chodzili, nasi dziadkowe, chodzą sąsiedzi i znajomi, ale czy wiemy po co?

   Przecież ewangelie wkładają w usta Jezusa tak wiele wspaniałych slow, które uchylając zasłonę tego co materialne” mogą być drogowskazem, by je w życiu stosować, by było ono takie jakiego pragniemy. Jedna z najważniejszych wskazówek jest „Co wewnątrz to i na zewnątrz” – nasze myśli, przekonania, realizują się w naszym życiu i nie tylko naszym.

  Dlaczego nie jest kładziony nacisk na to, ile wspaniałych rzeczy czynił Jezus i jemu podobni, rozmnażanie pokarmów, uzdrawianie, wskrzeszanie. Jak stosować boska energie, która przenika wszystko?

  O tym mogłyby uczyć religie. W zamian gloryfikuje się i czci… cierpienie, cierp ma to wartość. W ten sposób stwarzamy cierpienie na ziemi, kultywując je, nadając mu wartość. A tak naprawdę to nie ma ono żadnej wartości, to co w materii ma wartość to samo Zycie i miłość. Cierpienie w życiu niektórych jednostek jest im czasem potrzebne po to, by zatrzymali się w biegu i spojrzeli w głąb siebie. Do takich osób nauka przyjdzie sama. Ale nie musimy go stwarzać na wielka skale nadając mu sens. Robiąc to popełniamy tak zwany „grzech”, tak jak żywiąc urazę, nieuzasadnione leki, nienawidząc, zazdroszcząc, pielęgnując żal do kogoś ….sami za to płacimy. Wszystkie te uczucia powodują odpowiednie reakcje w naszych ciałach, a one chorują.

 

   Nie bój się, ze grzech pośle Cie do piekła? Boisz się bólu? Będąc istota bez ciała, nie odczujesz go. Zrobiłeś komuś krzywdę, on ci ma wybaczyć. Jeśli to z jakichś powodów niemożliwe musisz wybaczyć sam sobie, opowiedzieć o tym komuś innemu, by ci zamiast tamtego człowieka wybaczył. I ten ktoś nie musi być wcale osoba duchowna. Jeśli tego nie zrobisz sam sobie wymierzysz kare, w świecie materii lub poza nim.

 

 A jaka mogłaby być najgorsza kara? Wyobraź sobie samotność w kosmicznej pustce. Wiesz, ze jesteś, ma poczucie swojego ja, nie masz ciała, jesteś świadomością, która czuje i rozumuje na wielu poziomach, postrzegasz inaczej. Chcesz, by ktoś cie przytulił, nie ma nikogo, tęsknisz do bliskich, chcesz zobaczysz jak wyglądasz – nic z tego, pamiętasz piękne melodie – słyszysz tylko świdrującą cisze, pamiętasz cudowne zapachy perfum od Gucciego, nawet tym nie będziesz mógł poprawić sobie nastroju. A Twój ból jest tym większy, ze pamiętasz wszystko, czego doświadczyłeś. Teraz widzisz to na wielu płaszczyznach, jeśli komuś zrobiłeś krzywdę, odczuwasz jego uczucia jakie wtedy miał. Jesteś sam. Ale gdy się na cos zdecydujesz pojawia się Światło. Tylko ty i Bóg. Ty i Światło, które akceptuje Cie i kocha bez względu na wszystko.  Bez zasłony. Na Ziemi liczyły się uczynki – tu gdzie jesteś postrzegasz swoje doświadczenia poprzez -  intencje.

   Chcesz, bardzo chcesz cofnąć czas, ale tam czasu nie ma, to dzieje się i stwarza, dzieje i stwarza.

W najwyższej formie materii, w formie człowieka już byłeś – jak to wykorzystałeś?, Światło pozwoli Ci byś zrobił co chcesz. Jeśli tak bardzo chcesz, widzisz swoje bledy, sam wybierzesz w jakiej niższej formie powrócisz na Ziemie, w jakiej, ale już nie człowieka się urodzisz by przerobić swoje bledy. Wiesz, ze gdy to się stanie będziesz mógł oczyszczony wniknąć w Światło, gdy następnym razem się z nim spotkasz, ale czy wystarczy Ci tylko jeden raz?

 

 Rozumiesz teraz Czytelniku Boga,  czemu stworzył ludzi dając każdemu swoja cząstkę – Nadświadomość i energie ukryta w myślach, by kształtowali swoje życie jak chcą?