JustPaste.it

Gdy zasłona się uchyla II. - Tajemniczy nieznajomy

Zasłona uchyla się, a światy mogą przenikać... nie tylko gdy śpimy.

Zasłona uchyla się, a światy mogą przenikać... nie tylko gdy śpimy.

 

 

 

Któż zna zasady na jakich to wszystko się dzieje?

                                                                                     

378ce1b34416abe288143cf01fb6bb00.jpg

 

                                                                                   Tajemniczy nieznajomy

Tamten dzień należał do szarych i dżdżystych. Pomimo tego wybrałam się na zakupy. Zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych przy mało ruchliwej wąskiej uliczce w centrum miasta, które tego dnia, normalnie pełne ludzi zmierzających do pobliskiego centrum handlowego, świeciło pustkami. Zatrzymałam się przed przejściem dla pieszych. Przepuściłam jadący samochód i już wysuwałam do przodu nogę, by zejść z chodnika na jezdnie, gdy drogę zagrodziła mi czyjaś ręka w czarnej skórzanej rękawiczce. Spojrzałam w dół. Widziałam poły długiego czarnego płaszcza , nogawki czarnych spodni i takiego samego koloru eleganckie błyszczące buty należące do stojącego obok mężczyzny. Wszystko trwało ułamek sekundy. Nagle zaparkowany kilkanaście metrów przed przejściem samochód ruszył z pędem.
   - Gdybym zrobiła krok, ten jeden krok…….. Spojrzałam w gore na swojego wybawcę chcąc mu podziękować. Był niesamowicie wysoki. W średnim wieku, miał może czterdzieści lat, był przystojny. Na głowie miał czarny kapelusz. Jego twarz wyrażała spokój. Nie była do zapamiętania ani szczegółowego opisania. Poza tym nie miała żadnego wyrazu. Spojrzałam mu w oczy. Wzrok miał spokojny i bynajmniej nie wyrażający zaskoczenia, podenerwowania czy tez innych emocji. Był pełen wyrozumiałości i zdawał się mówić „widzisz trzeba bardziej uważać”. W reakcji na moje podziękowanie nieznajomy kiwnął tylko głową i odwrócił się, jak gdyby chcąc pójść w innym kierunku. Rozejrzawszy się tym razem kilkakrotnie, przekroczyłam wąska uliczkę. Gdy znalazłam się po drugiej stronie jezdni, odwróciłam głowę, by jeszcze raz spojrzeć na nieznajomego. Stwierdziłam ze zdziwieniem, iż okolica była pusta! Gdzieś w oddali tylko  - kilku młodych ludzi. Po wybawcy jednak ani śladu. Jeszcze parę metrów i znalazłam się w ulubionym sklepie. Przy wejściu dokładnie wycierałam pochlapane przez błoto buty. Wtedy przypomniałam sobie piękne, eleganckie, lśniące trzewiki nieznajomego. Boże, pomyślałam. To niesamowite. Przecież deszcz mżył solidnie od kilku godzin. Dlaczego jego buty były czyste i suche, bez kropli wody?