JustPaste.it

"Etatowi" Kościoła jak zwykle pokrzywdzeni.

Komisja majątkowa, w bardzo podejrzany sposób, bo bez możliwości odwołania się od decyzji wręczyła w "białych rękawiczkach" i "białej kopercie"Kościołowi 65,5 tysięcy hektarów...

Komisja majątkowa, w bardzo podejrzany sposób, bo bez możliwości odwołania się od decyzji wręczyła w "białych rękawiczkach" i "białej kopercie"Kościołowi 65,5 tysięcy hektarów...

 


Widzisz... i nie grzmisz?

Widzisz... i nie grzmisz? / fot. Abid Katib/sxc.hu

... i ponad 143 miliony zł. To oczywiście ZA MAŁO zdaniem Kościoła.

Komisja Majątkowa ciężko pracowała nad nabijaniem kasy Kościołowi, oczywiście za nasze, Polaków, pieniądze. Ile kosztowały pensje komisji, ile kosztowały wyceny ziem i posiadłości, ile kosztowały Polaków zaniżone wyceny przeprowadzane przez podejrzanych wyceniających na zlecenie równie podejrzanych członków Komisji Majątkowej?

Co tak naprawdę zadecydowało o zaprzestaniu rozkradania Polski? Ano właśnie takie artykuły i coraz głośniejsze niezadowolenie społeczeństwa z tego, że ponad 20 lat temu powołana ze strachu przed brakiem poparcia w wyborach przez Kościół komisja robiła co chciała, gdzie chciała i jak chciała bez jakichkolwiek konsultacji z właścicielami czy zarządzającymi nieruchomościami.

Nie mam pojęcia, jak w roku 1989, kiedy wydawać by się mogło, nie rządzili już komuniści, można było powołać tak bardzo przypominającą „stalinowskie rządy” komisję, która na dodatek kradła na rzecz mogło by się wydawać "Świętego" państwa "katolickiego" w Polsce.

Co powiecie teraz, "etatowi” Kościoła? Co powiecie teraz zapatrzeni nie w Boga, ale w "etatowych", w budynki i hektary, dwory i plebanie, co wg Was stanowi Wasz „Kościół" katolicki - Polacy? Powiecie, że bluźnię? Powiecie, że kłamię, bo przecież Rządy PRL przejęły niezgodnie z konstytucją własność Kościoła?

Powiedzmy, że macie trochę racji. Rządy PRL przejęły "własność” Kościoła i nie będę nawet próbował udowadniać, że niejednokrotnie ta "własność” Kościoła jest równie podejrzanego pochodzenia. Pozwolę sobie zauważyć, że owa władza PRL za rządu Rakowskiego w maju 1989 roku uprawomocniła możliwość przejmowania majątku narodowego, czyli "niczyjego", przez Kościół. Władza PRL jeszcze przed "zejściem" postanowiła pozostawić nam wiele "min", których niestety nowa władza nie zauważyła, a te"bomby" w postaci układów i układzików działały, okradając nas Polaków, i działają do dziś. Komisja majątkowa i prawda, że brzmi to bardzo przyjaźnie? Jednak dlaczego dotyczyła tylko Kościoła? Dlaczego nie objęła tych, którym "komuna" naprawdę zrobiła krzywdę, dlaczego nie objęła właścicieli ziemskich, czyli prawowitych właścicieli zamków, dworów, fabryk, pól i gospodarstw zdobytych pracą rąk ludzkich wielu pokoleń Polaków.

Oglądałem w telewizji program, w którym przedstawiciele Kościoła, czyli Szef Komisji Majątkowej w domyśle - "szef komisji kościelnej" oraz jakiś pan reprezentujący stronę kościelną, a także jakiś biskup, czyli "etatowy", praktycznie cały czas antenowy programu narzekali, że otrzymali zbyt mało, że nie otrzymali tego, co chcieli, że nie oddano im tego, co zabrano, że zostali oszukani... nawet usłyszałem z ich ust stwierdzenie tak bezczelne, że naprawdę to wstyd dla całego Kościoła. Otóż przedstawiciel strony kościelnej stwierdził, że wartość własności jest taka, na jaką oceni ją ten, który ocenia, a że nie było możliwości odwołania od decyzji tego oceniającego, więc jak ktokolwiek śmie twierdzić, że owa komisja kradła i oszukiwała?

Po drugiej stronie udawała, że stoi po stronie Polaków pani reprezentująca SLD, partię, która pośrednio przyczyniła się do powołania owej komisji. Owa pani może mogłaby zostać przeze mnie oceniona pozytywnie, niestety pozostali uczestnicy nie dali jej szans.

Cały program... ble, ble, ble tylko o tym, że nie udało się ukraść więcej... co stało się na koniec? Praktycznie na minutę po zakończeniu tego monologu oddano mikrofon drugiej stronie tego konfliktu, czy mówiąc prościej "sprawy do załatwienia". Przyznam, że tak wyreżyserowanego stronniczo programu nie widziałem nawet "za komuny". Otóż moim zdaniem stroną w rozmowach winien być również ów bohater, który w 15 sekund, jakie otrzymał, miał Polakom przypomnieć całą historię Polski od 966 do 1989 roku. Otóż ów Polak, reprezentant właścicieli ziemskich dostał 15 sekund na udowodnienie „dlaczego wielbłąd ma garbate dzieci".

Panowie prowadzący ów program, wasze zachowanie jest godne pożałowania i potępienia, wręcz niegodne DZIENNIKARZA "wolnej Polski”. Wstydzę się za was, wstydzę się, że należę do tej samej rodziny "dziennikarzy". Wstydzę się, że przez takich stronniczych dziennikarzy i ja muszę być stronniczy, bo kto ma bronić pokrzywdzonych? Wiem, jestem na z góry straconej pozycji, bo mnie /w porównaniu do was/ nikt nie płaci za moją pracę, jednak ja wobec tego mam większe prawo nazwać was partaczami, a nie dziennikarzami. Otóż moim zdaniem przy tym "okrągłym stole" powinny zasiąść tylko trzy osoby:

1. Przedstawiciel strony kościelnej, czyli jeden z występujących - albo szef Komisji majątkowej, albo ów przedstawiciel strony kościelnej, albo biskup. Moim zdaniem wszyscy ci uczestniczący w tym programie przyczynili się do tego okradania Polaków i wszyscy oni włącznie z prowadzącymi reprezentowali Kościół katolicki w Polsce.

2. Drugim uczestnikiem programu winien być przedstawiciel właścicieli ziemskich, który w całym tym programie otrzymał 15 sekund /słownie piętnaście sekund/ na przedstawienie swoich argumentów.

3. Trzecim uczestnikiem tego programu powinien być premier obecnego rządu, albo człowiek premiera upoważniony do przedstawienia konkretnego wyjścia, który nie powinien płakać nad "rozlanym mlekiem", tylko obiecać, że albo nie oddajemy nikomu, albo wszystkim.

A oto jak powinien przebiegać ów program: Najpierw przedstawiciel Kościoła powiedziałby, że dostał zbyt mało i nie zgadza się na takie okradanie Kościoła, potem przedstawiciel właścicieli ziemskich powiedziałby, że nie dostał nic i również się z tym nie zgadza, a następnie premier powiedziałby, że nie stać nas na oddanie tego, co ukradziono w 100% ani nawet w 50%, więc na dzień dzisiejszy oddamy wszystkim po 20% i byłoby może nie "prawnie", ale "sprawiedliwie", a tak jest jak zwykle, dostał ten kto rządzi i jeszcze bezczelnie twierdzi, że jest niezadowolony i oszukany, a widzowie oczywiście jak zwykle stają po stronie Kościoła, bo inaczej "nie pójdą do nieba".

Zastanówmy się, moi drodzy, cóż to takiego Kościół? Kościół to my, Kościół to ludzie, którzy go tworzą, Kościół to Polacy, którzy "dają" na "tacę". Kościół to Polacy płacący na budowę budynków sakralnych, Kościół to Polacy wkładający do kopert całkiem niemałe sumki podczas tzw. "kolędy", z której część ksiądz przeznacza np. na remont dachu, Kościół to Polacy płacący na prośbę proboszcza na malowanie plebanii. Co powie teraz "etatowy", że w budowie kościołów uczestniczą i władze "Kościoła"? Ano tak, część pieniędzy daje biskup, ale skąd on ma te pieniądze? Ma je również z naszej "tacy", której część proboszcz odprowadza do biskupa, prawda? Powiem więcej, ta druga część niby to „kościelna" pochodzi również z Funduszu kościelnego, jaki od lat czterdziestych płaci „Kościołowi” Rząd PRL, a potem RP, oczywiście również z naszych podatków.

Polacy wierzący i niewierzący - pytam Was - czy ja może mówię nieprawdę? Czy ja może kłamię pisząc, że Kościół to my - ludzie, którzy dajemy na wszystko, o co poprosi nas ksiądz proboszcz? Przecież to prawda. Prawdą jest, że dajemy... moi drodzy  nie wstydźcie się. Dajecie, bo i ja sam daję. U mnie również był ksiądz w odwiedzinach zwanych "kolędą". Jednak ja zacząłem myśleć i widzę tu PARADOKS. My wierni, my „Kościół" płacimy, ale właścicielem wcale się nie stajemy. Płacąc, jakby kupujemy "akcje”, inwestujemy własne ciężko zarobione pieniądze, jednak nigdy, powiadam nigdy nie usłyszałem od księdza z ambony:

..."moi drodzy parafianie, zaczynamy budować nową świątynię, proszę wpłacajcie po tysiąc miesięcznie, po dwa tysiące, albo ile tam kto może, ale z góry was ostrzegam, to, że płacicie na budowę, to, że to z waszych pieniędzy zbudujemy ten "Dom Boży" wcale nie znaczy, że owa Świątynia" będzie waszą własnością, otóż ta świątynia za wasze pieniądze zbudowana będzie własnością NAS - etatowych. Będzie własnością „Kościoła", ale takiego prawdziwego „Kościoła", nie tego, którego wy jesteście częścią. Bo okazuje się, że jednak są dwa Kościoły, ten którego wy jesteście członkami to taka odmiana biedaków, którzy uczestniczą w "wyścigu szczurów" do nieba, a ten drugi "Kościół" to ten NASZ – ETATOWYCH, w którym zbieramy te wasze pieniądze i inwestujemy w naszą własność. Co mówią "etatowi"? Wasz Kościół jest i naszym „Kościołem", ale od NASZEGO WARA.”

Czy ktoś z Was, Polacy, usłyszał coś podobnego? Czy któryś z proboszczów powiedział, że w tym wspólnym Kościele chodzi o to, byśmy wierzyli w "niebo" i "piekło", że w tym wspólnym „Kościele" chodzi o to, co my "etatowi" Wam każemy, ale nas etatowych to nie dotyczy? Nam etatowym zależy tylko na tym, abyście się bali, bo wtedy będziecie płacili, a przecież nam właśnie o to chodzi. Pieniądze, kościoły, plebanie, parki, parkingi, dochody, cmentarze i opłaty... płaćcie, płaćcie, płaćcie... a każdy, kto o tym napisze, jest nie przeciw nam "etatowym", ale przeciw Bogu.

Co się więc stało? Rząd PRL zabierając Kościołowi zabrał nam Polakom, prawda do jasnej cholery czy nieprawda? To jeden paradoks, a teraz następny. W 1989 roku jeszcze Rząd PRL powołuje do życia "komisję kościelną", która dostaje zielone światło na okradanie Polaków. Co robią następne rządy? NIC. Co robią rządy "solidarnościowe"? NIC - powiem więcej - robią wszystko, aby ten proceder nadal trwał. Robią wszystko, abyśmy nic nie wiedzieli o przekręcie. Dziś rządy, które wybraliśmy w wolnych wyborach, pozwalają na działanie komisji na zasadach "stalinowskich", czyli bez możliwości odwołania, a nawet bez możliwości żadnych konsultacji, bez możliwości negocjacji i to jeszcze po wycenie samej komisji, to na dodatek o "paradoksie" powołuje ją po to, by ukraść Polakom coś, co już raz ukradł nam rząd prawdziwie stalinowski.

Widzicie tu jakąś wyższość "świąt " nad "świętami"? Polacy, jak zwykle zostaliśmy nabici w butelkę, jak zwykle wydymano właśnie nas, a kto nas wydymał? Sami siebie wydymaliśmy, a kto na tym wygrał? My? Tak by się mogło wydawać, przecież Kościół to my, prawda?

Zaczynam teraz rozumieć, dlaczego tak wielu Polaków popiera konkordat, zaczynam rozumieć, dlaczego tak wielu Polaków jest za zwrotem Kościołowi rzekomo ukradzionych mu własności. Dlatego, że myślimy, że skoro Kościół to my, znaczy to my jesteśmy właścicielami tego, co nazywa się własnością Kościoła, a więc niech mu to oddadzą. Nikt z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, że ci, którzy - "niech oddają" to przecież "my". To z naszych pieniędzy zbudowany „Kościół", dziś z naszych pieniędzy mamy sami po raz drugi go odbudowywać. A może by tak zapytać „Kościół", co z własnościami na ziemiach zachodnich tzw. "odzyskanych"? Czy „Kościół" może zapłacił komuś coś?

A teraz, moi drodzy parafianie, powiem Wam coś jeszcze śmieszniejszego.

Co stało się naprawdę 28.02.2011r.? Decyzja o likwidacji złodziejskiego procederu "oddawania” Kościołowi tego, w czego posiadanie wcześniej wszedł w równie sprytny sposób, spowodowała tak naprawdę zalegalizowanie wszystkiego, co dotychczas Komisja przekazała Kościołowi.

Wprawdzie tak dla zatuszowania całego procederu dziś wmawia się nam, że:

- W ubiegłym tygodniu CBA powiadomiło Prokuraturę Generalną, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa w przypadku 11 orzeczeń Komisji. Jednak cóż to znaczy na parę tysięcy przypadków? Oj, przepracowujecie się, jak widzę, pracownicy CBA. Pewnie był telefon z "góry", żeby ukręcić sprawie bieg.

Jednak przypomnijmy sobie, o ilu takich przypadkach pisali polscy dziennikarze? Przypomnijcie sobie, ile takich podejrzanie zaniżonych transakcji doszło do skutku poza działaniem tej "złodziejskiej" komisji. Czy te 11 przypadków nie wygląda Wam na "wierzchołek góry lodowej"? Powiedzieć Wam może, jak skończy się praca CBA, CBŚ, ABW czy jakiś tam następnych służb wymyślonych tylko po to, by dać zatrudnienie odchodzącym na emeryturę pracownikom mundurowym? Otóż skończy się tak samo jak z Panem Rydzykiem - "sprawę umorzono", bo zaginęły akta sprawy, bo to zbyt mała szkodliwość, albo nie ma osoby skarżącej, a z urzędu to można ścigać tylko takiego "bezdomnego" z dworca kolejowego w Katowicach, który jak ja mówi to, co myśli. 70% Polaków myślało wtedy tak samo, jak ten pan "bezdomny", dlaczego nie ścigano wszystkich? Bo się nie da, tak samo jak się nie daje ścigać największego "wciskającego nam kit" RP, na dodatek w koloratce, chyba już najbogatszego Polaka na liście, Dyrektora Radia "Zawsze Dziewica".

Co mówi reprezentujący stronę kościelną mec. Wąsowski?

..."Komisja majątkowa nie zaspokoiła roszczeń majątkowych Kościoła w sprawie dóbr, które stracił..."

Czy to nie jest bezczelność? Jak ja czytam słowa mec. Wąsowskiego?

Dla mnie to tak, jakby powiedział:

..."nie zdążyliśmy jeszcze ukraść wszystkiego, co sobie upatrzyliśmy, bo głupi wierzący naród za obiecane NIEBO oddałby nam ostatnią koszulę..."

..."Jednak nic to, będziemy kraść dalej, tak samo jak robi to nasz nauczyciel, który nawet sam się już doktoryzował, nam przecież jak i jemu włos z głowy nigdy nie spadnie, bo przecież Bóg tak chce i my wiemy o tym najlepiej, a tylko MY mamy do Niego komórkę..."

Czy macie jeszcze dylemat? Czy to po chrześcijańsku domagać się zwrotu nie swojej własności kosztem coraz biedniejszych Polaków? Przecież to my Polacy składaliśmy się od wieków na to, co dziś księża nazywają swoją własnością. Z jaką butą dziś "etatowi" Watykanu domagają się zwrotu podstępem zdobytych własności. Kto z nas Polaków wiedział, że "dom Boży", który sami zbudowaliśmy za swoje pieniądze i własnymi rękami, wcale nie jest nasz? Dlaczego Rząd RP w 1989 roku znowu zdradził Polaków nie oddając własności zagarniętej przez PRL prawowitym właścicielom ziemskim, tylko postanowił oddać Kościołowi, co ten zdobył podstępem, przejęciem, zagarnięciem, oszustwem, żeby nie wspomnieć "ogniem i mieczem"... Jest jednak nadzieja POLACY, może jak w XIX wieku wyzwoli nas od płacenia daniny Kościołowi po dziesięciu wiekach niewoli - CAR ROSJI "PUTIN I" co, jak widzę po działaniu J. Kaczyńskiego, PiS oraz samego Kościoła katolickiego, jest bardzo prawdopodobne

KOMISJA MAJĄTKOWA to wielki przekręt, ale KONKORDAT /przy niej/ to przekręt 1000-lecia!

 

::::::www.petycje.pl::::::Wniosek do RPO o wystąpienie do TK o stwierdzenie niezgodności Konkordatu.

http://www.petycje.pl/

Ps...."Ale gdy spostrzegłem, że nie postępują zgodnie z prawdą ewangelii, powiedziałem do Kefasa wobec wszystkich: Jeśli ty, będąc Żydem, po pogańsku żyjesz, a nie po żydowsku, czemuż zmuszasz pogan żyć po żydowsku?" (Gal. 2, 11-13). I tu Piotr zaprzeczył temu, co sam mówił, po raz piąty... całość czytaj tu