JustPaste.it

Rząd chce naszego dobra

tego zgromadzonego i trwonionego w OFE

tego zgromadzonego i trwonionego w OFE

 

Strzyżenie tygrysów

 

Do buldogów gryzących się pod dywanem o OFEs 

dołączył ostatnio profesor K.Rybiński, stwierdzając że “traktują Polaków jak barany, które można strzyc”. Przyszedł tym samym w sukurs innemu profesorowi i obrońcy uciskanych OFEs, L.Balcerowiczowi. Jeszcze paru profesorów a będziemy mogli powtórzyć za Bismarckiem “Acht und achtzig Professoren und Vaterland, Du bist verloren”... ;-)
Pisząc na tych łamach o baranach bezceremonialnie strzyżonych od lat z tezą prof. Rybińskiego pozostaje się nam zgodzić warunkowo. Niezupełnie jest jednak jasne w czym konkretnie zasadza się zło z którym prof.prof. Rybiński i Balcerowicz zamierzają połączonymi siłami walczyć. Czyżby kamieniem obrazy było nazwanie Polaków baranami? Na pierwszy rzut oka mogłoby to wydawać się nieco obraźliwe. Już jednak na drugi rzut dojść można do wniosku że coś w tym może być. Nie najwyższe IQ, odruchy stadne, i pasywne poddawanie się strzyżeniu, z wełną bogacącą innych to nie są przecież określenia typowo kojarzone z, dajmy na to, tygrysami. Słyszał ktoś o strzyżeniu tygrysów? 

Jeżeli zatem przyjmiemy że charakterystyka populacji jako barany jest w gruncie rzeczy trafna to o co jeszcze może chodzić profesorom? Najprawdopodobniej także nie o samo strzyżenie bo skoro krów nie obraża oddawanie mleka to trudno przypuszczać aby barany obrażały się na oddawanie wełny.  Mamy więc niejasne przeczucie że chodzić może nie o barany ani nie o to że są strzyżone ile o to kto je konkretnie ma strzyc i zbierać wełnę.

Dotychczas barany strzygło państwo, pospołu z mafią bankowo-ubezpieczeniową przebraną za “otwarte fundusze emerytalne”. Państwo,  czyli gangster większy przyciągał przemocą barana do palika, przywiązywał go tam solidnie i strzygł z 2/3 wełny bezpośrednio. Pozostała 1/3 wędrowała też do państwa ale pośrednio, poprzez OFEs i państwowe obligacje w które one "inwestowały",  pobierając z tej okazji astronomiczny, gwarantowany haracz. Traf chciał że po dziesięciu latach harmonijnego pożycia w klubie gangsterów wybuchły niesnaski. Gangster większy wpadł w problemy i chce po prostu  wyrolować gangstera mniejszego, czyli OFEs, zabierając mu resztę wełny. Gangster mniejszy, wspierany kontyngentem profesorów którzy, jak twierdzi jeden z naszych drogich czytelników, “zawsze mają rację”, woła bloody murder i chce rząd biednego premiera Tuska zapodać do sądu.

Nie kryjemy że wizja premiera za kratkami dodałaby pewnego kolorytu zbliżającym się wyborom. Tym niemniej jednak wydaje się że w walce buldogów pod dywanem większe szanse ma rząd, czyli gangster większy. Wynika to z zachłanności gangstera mniejszego i z jego kiepskiej,  jak się wydaje, strategii. Tam gdzie należało rozegrać partię szachów z rządem, i ją wygrać, gangster młodszy wybrał nieskomplikowaną strategię bicia głową w mur.

Istotą szachów jest myślenie wyprzedzające i zdolność do gambitu – taktycznego poświęcenia figury aby w zamian zyskać więcej i ostatecznie wygrać. Krytyczną słabością OFEs jest brak autentycznego poparcia społecznego które należało zdobyć.  Nie było to wcale takie trudne. Rzadko trafia się rząd tak indolentny jak premiera Tuska i tak pozbawiony poparcia dla tego co robi. W szczególności poparcie dla jego rajdu na OFEs jest minimalne. OFEs  jednak nie dostrzegają tego że przeciętnemu baranowi do strzyżenia wynik ich rozgrywki z rządem jest obojętny. Nie ma on, wbrew twierdzeniom uczonych profesorów, żadnej stawki w takim czy innym wyniku konfrontacji. Strzyżony będzie tak czy tak, i ani o krztynę mniej, niezależnie od tego kto wygra. Podział jego wełny między gangsterami już go nie obchodzi. 

OFEs przegrają ponieważ nie były w naszej opinii w stanie się przemóc i wyjść ze śmiałą,  nowatorską koncepcją uwłaszczenia baranów. Robiąc taktyczny krok wstecz nie były w stanie zaproponować nieobowiązkowego filaru drugiego,  czym zjednałyby sobie populację  i konfundując rząd wytrąciły mu oręż z ręki.  Byłby to sprytny fortel,  przypominający nieco obronę  Skrzetuskiego przez Chmielnickiego.  Widząc że nie wybroni jeńca z rąk czerni wprost ataman  szepce do ucha Tuhaj Bejowi - to twój jeniec,  to twoi Tatarzy go pojmali...    

Jako minimum ruch OFEs kupiłby im cenny czas na dalsze “konsultacje społecznie” i skrystalizowanie zmian w systemie na dużo korzystniejszych dla siebie warunkach w dłuższym kontekście.  Ale jak to,  ktoś zapyta,  strzyżący sam miałby rezygnować z dobrodziejstwa obowiązkowego strzyżenia mas? Tak jest!   Przynajmniej jeśli jest przewidujący i potrafi odpowiednio kalkulować na kilka ruchów naprzód. Na tym właśnie polegałby gambit. Taktyczne poświęcenie figury teraz, w tym przypadku gwarantowanej przez państwo dostawy baranów do strzyżenia, w zamian za szansę  na zwycięstwo potem – w wolnorynkowej,  nieobowiązkowej odsłonie systemu.

Wyjście z propozycją nieobowiązkowego filara II zapewniłoby OFEs poparcie publiki odzyskującej kontrolę przynajmniej nad częścią własnego kapitału emerytalnego i jakąś stawkę w systemie. Zdemaskowałoby rządowe plany zaboru środków do ZUSu jako po prostu kradzież na ratowanie budżetu. Owszem, rola  OFEs w nowym układzie zostałaby przez ten ruch postawiona pod dyskusję której rezultat końcowy nie byłby przesądzony.   Ale na co w końcu czekać gdy się pali?  Byłyby szanse na docelowe wyjście na prostą, i prosperowanie w nowym układzie. Kiedy jest lepszy czas na śmiałe ruchy jak nie w sytuacji podbramkowej,  kiedy kontynuowanie dotychczasowego modelu staje się niemożliwe?   Nawet gdyby gambit się nie powiódł i rząd przeforsowałby  zabór części środków z OFEs  to sensowny opór OFEs prowadzić by mógł,  naszym zdaniem, do nagrody pocieszenia jaką byłaby przynajmniejpełna swoboda inwestycyjna dla reszty pozostałego w OFEs kapitału.  

Tymczasem OFEs,   nie chcąc poświęcić ani piórka w śmiałym gambicie wybrały taktykę  negowania rzeczywistości,  walenia głową w mur i frontalnej walki z rządem o zachowanie pełni dotychczasowych przywilejów.  W popularnej percepcji gangsterzy załatwiają więc nadal własne porachunki między sobą podczas gdy strzyżonym baranom jest dokładnie wszystko jedno kto ich wełnę zabierze. Nie mają żadnej stawki w systemie i palić opon na rzecz którejś ze stron nie zamierzają.  Choć pomogłoby to prawdopodobnie więcej  niż cały zastęp  profesorów.  

 

 

Źródło: cynik9