Gość w dom Bóg w dom, ale co za dużo to niezdrowo
Ku olbrzymiej mej radości
Znów przeżyłam najazd gości
Pierwsi przyszli wcześnie rano
I zastali mnie zaspaną
Myślę sobie mój ty Panie
Co im podać na śniadanie
Gości się nie spodziewałam
Więc się nie przygotowałam
Jajecznicę im zrobiłam
Wszystkich głodnych nakarmiłam
Po śniadaniu pogadali
Wstali i się pożegnali
Odpoczęłam posprzątałam
Obiad nam ugotowałam
Nim włożyłam na talerze
Znowu goście ja niewierzę
Strawę naszą podzieliłam
Tym co miałam ugościłam
Goście mi podziękowali
I do domu pojechali
Znów sprzątałam i zmywałam
Mocno się napracowałam
Gdy usiadłam na kanapie
Usłyszałam że pies japie
Znowu goście niemożliwe
Co za trutnie niewrażliwe
Jest niedziela chcę mieć spokój
A tu ciągle pełny pokój
Gości nowych powitałam
Ciasto kawę im podałam
Kiedy wszyscy razem pili
Jeszcze jedni się zjawili
Jedni z nami się witali
Drudzy znowu się żegnali
Przychodzili wychodzili
Mocno nabałaganili
Wszystko zjedli i wypili
Mą lodówkę opróżnili
Drzwi dziś się nie zamykały
Tak spędziłam dzionek cały
Gdy już sami zostaliśmy
Wszyscy się naradziliśmy
Nasze drzwi pozamykamy
I za tydzień wyjeżdżamy