JustPaste.it

Próba wyrwania się ze wsi.

Pamiętam jak jako gówniara mieszkająca w mieście portowym, przed wyborem szkoły średniej, nie wierzyłam, że trudno jest się wyrwać ze wsi na studia. Teraz wiem co to znaczy.

Pamiętam jak jako gówniara mieszkająca w mieście portowym, przed wyborem szkoły średniej, nie wierzyłam, że trudno jest się wyrwać ze wsi na studia. Teraz wiem co to znaczy.

 

Często widzimy artykuły o tym jak kończą ludzie ze wsi. O tym jak ciężko jest się wyrwać z zapadłej dziury do większego miasta na studia. W rezultacie zostają. żyją na wsi i pracują dojeżdżając do miasta,  za niecałe 1000 zł, nie mają wielkich bogactw, żyją od 1 do 1. Nigdy szczególnie w nie wierzyłam, że czymś trudnym może być wyrwanie się z takiej rzeczywistości. Jako gimnazjalistka wierzyłam, że chcieć to móc. Dzisiaj mam 20 lat i już wiem, że tak wcale nie jest. Zaraz po gimnazjum przeprowadziłam się na wieś w centralnej Polsce, obecnie kończę technikum w małej mieścinie i myślę o tym jak się stąd wyrwać. Najbardziej ciągnie mnie do Warszawy, bo to duże miasto, 130 kilometrów od domu, łatwo tam znaleźć pracę. Mój plan wydaje się prosty - matura, egzamin zawodowy, wybór studiów - dziennikarstwo i komunikacja społeczna na WWSH, szukanie mieszkania, wyprowadzka, znalezienie pracy w stolicy i sielanka. Okazuje się, że najprostszy plan jest natrudniejszy do zrealizowania. Cały czas wpadają mi nowe kłody pod nogi, cały czas coś się sypie. A najbardziej dotkliwy w tym jest brak funduszy i zero wsparcia rodziców. Żeby się wyprowadzić trzeba mieć na początku w kieszeni jakieś 2500 zł, a nie oszukujmy się to jest duża suma pieniędzy. Kombinuję gdzie by tu dorwać pracę, ale wiadomo wsie = bezrobocie. To nic prostego. Rodzice wcale nie chcą mi pomóc, stwierdzili ze wcale nie musze się wyprowadzać, oni nie widzą takiej potrzeby albo gadają, że i tak wrócę po miesiącu. Jestem zdeterminowana do wyprowadzki, ale juz mam dosyć ciągłego myślenia, kombinowania i liczenia ile musiałabym zarobić, ile odłożyć. Nagle dotarło do mnie, że ludziom ze wsi wcale nie łatwo jest wyrwać. Jeśli mieszkasz w mieście zawsze się znajdzie jakaś praca, a na wsi? Dojazdy, autobusy nie pasują, albo po prostu nie ma pracy.Zawsze chciałam studiować dziennikarstwo, a teraz codziennie zastanawiam się czy będzie mnie stać na studia jak już do skutku dojdzie moja wyprowadzka. Na rodziców nie mam co liczyć, cały czas mi mówią i dają do zrozumienia, że jak już się wyprowadzę to będę żyła na swój rachunek. Moja sytuacja jest o tyle dobra, że nie mam patologicznej rodziny. A co mają powiedzieć niektóre moje zdolne koleżanki, którym komornik wchodzi do domu, bo ojciec chla, wyzywa matkę, rodzice się leją? One tym bardziej marzą o wyrwaniu się ze wsi, z domu. Niestety często jest jak jest - dziewczyna, która mogłaby zostać kimś, zostaje w patologicznym domu, idzie do pracy, popierdala jak mały samochodzik by uciułać te 1000 zł i pomaga rodzicom, a raczej matce, bo ojciec i tak zawsze znajdzie kasę na chlanie. Moim wielkim marzeniem jest wyrwanie się z kościelnej wsi, gdzie każdy każdemu zagląda w okna, plotkuje, a potem lata do kościoła i pada krzyżem albo po prostu idzie tam popatrzeć kto z kim przyszedł i jak ubrany.