JustPaste.it

Studia - ucieczka od dorosłości

czy wręcz przeciwnie?

czy wręcz przeciwnie?

 

Czasami się zastanawiam, czy ograniczenie ludzi wynika z ich braku wykształcenia, czy może z ich niewiedzy?

Przeciętny człowiek, któremu nie chce się iść na studia, tłumaczy swój wybór tym, ze nauka nie jest mu do niczego potrzebna. Pracę dostanie i bez studiów, a czasami nawet lepszą niż Ci którzy męczą się pięć lat, żeby uzyskać dyplom magistra. W ramach mechanizmu obronnego śmieją się ze studentów i przy każdej możliwej okazji opowiadają jak to nie mają dobrze. Ale nawet nie zdają sobie sprawy ile tracą. Może i po studiach nie ma pracy, może i nie są do wszystkiego potrzebne, ale czy jakiś student zaprzeczy jeśli powiem, że uczą życia? Że na studiach poznaje się tysiące ludzi, różniących się pochodzeniem, poglądami, rasą.. Nabiera się tolerancji, umiejętności zachowania się w różnych sytuacjach. Z czasem te „inteligentne” (jak niektórzy twierdzą) rozmowy zaczynają być interesujące a nawet intrygujące.. Może dlatego człowiek nigdy nie studiujący tak bardzo różni się od przeciętnego studenta, dla którego błahe rzeczy nie są problemem. Studia przedłużają nam młodość, zastępują  wczesne zamążpójście, uniezależniają od rodziców, zmuszają do samodzielnego działania, do „kombinowania”. Czy te umiejętności wykształcane równolegle z nauką na studiach nie są przydatne w późniejszym życiu? Czy idąc zaraz po liceum (technikum etc.) do „jakiejś” pracy jest się naprawdę lepszym?

Tak strasznie drażni mnie kiedy moje 22letnie koleżanki śmieją się ze mnie, że studiuję, że nie pracuję, że w sumie to jestem nikim, bo one to mają fantastyczną pracę, męża i nie potrzebują już prosić tatusia o pieniądze. I zastanawiam się czy to ja jestem jakaś dziwna, czy one, bo nawet nie umiem już z nimi normalnie porozmawiać, tak jak kiedyś. Nie ma o czym, za bardzo się różnimy. Dostrzegam same fałszywe uśmieszki, niedopowiedziane zdania, krzywe spojrzenia. Może tacy ludzie nie zdają sobie sprawy ze swojego zachowania, a może dla nich takie zachowanie jest normalne? Może nie miały gdzie się nauczyć tego „obycia”, tej w pewnym sensie, kultury osobistej jaką powinien być obdarzony każdy człowiek. W dzisiejszych czasach to kasa jest najważniejsza. Właśnie dlatego studia odchodzą do lamusa. Studenci są biedni (nawet jeżeli pracują na pół etatu, godząc to z nauką), lepiej od razu iść do pracy, będzie się miało przewagę, pieniężna oczywiście :)65a45b34088e7055e8b9f430e104db30.jpg

"Nie traktujcie studiów jako obowiązku, lecz jako godną pozazdroszczenia okazję poznania wyzwalającej mocy piękna w dziedzinie ducha. Nie tylko uraduje to wasze serca, ale i przyniesie pożytek społeczeństwu, któremu będziecie później służyć."