tym razem XXI wieku.
Jesteśmy kolejnym młodym pokoleniem. Kolejną zbuntowaną grupą ludzi chcących coś zmienić. I tak jak bohaterowie opowiadań Hłaski, pokolenie po ’56, boimy się szarości życia, przemijania młodości, braku dobrych wspomnień i braku ciepłych uczuć.
Oni, młodzi gniewni, niechętni odgórnie tworzonej kulturze, reagowali buntem, zniechęceniem, obojętnością i piciem wódki. "Alkohol był samoobroną przed miażdżącą, przytłaczającą machiną socjalistycznego państwa. Dawał swobodę i wolność, pomagał w walce z pułapkami rzeczywistości, która niepokoiła, zagrażała, zniewalała." Alkohol również i teraz jest antidotum na panujący system, który z dnia na dzień coraz bardziej przypomina rządy totalitarne. Koloruje szarą egzystencję, staje się lekiem na nudę, ulgą w cierpieniu, chwilą wytchnienia.
„Znosimy ból milcząc, w wyciszeniu, w półuśmiechu, bez awantur, krzyku, niepotrzebnych łez i pretensji. W zawieszeniu głosu, w oszczędności gestu, w pożałowaniu słowa. Podczas gdy twarz nie płacze, głos nie łka, a ciało nie lamentuje, w zakamarkach duszy trwa mobilizacja.” Mobilizacja, nakazująca walczyć, cieszyć się, żyć, czerpać radość.
Tęsknimy za miłością, szczęściem i intymnością. I tak jak pokolenie Hłaski nie umiemy kochać. Chcemy od życia niemożliwego. Dążąc do spełniania swoich marzeń zapominamy o podstawowych wartościach, stajemy się podłymi egoistami, często nieudacznikami wyżywającymi się na innych. Wypieramy się uczuć na rzecz samotności, samorealizacji, samodestrukcji.. I tak jak pokolenie po ’56 lądujemy w barach, przypadkowych łóżkach, starając się coś zmienić, po czym uświadamiamy sobie, że jesteśmy tylko kroplą w morzu istnień. Jesteśmy młodzi, gniewni, pijący, ukrywający ból, tęskniący za szczęściem – pokolenie XXI wieku, historia zatacza koło, zmieniają się tylko realia.