JustPaste.it

Recenzja komiksu "Życie i czasy Sknerusa McKwacza"

Są komiksy banalne i małostkowe. Zwracają na siebie uwagę przepełnioną agresją, erotyzmem i przekleństwami. Inne, jak recenzowany tutaj komiks Dona Rosy, są po prostu arcydziełami

Są komiksy banalne i małostkowe. Zwracają na siebie uwagę przepełnioną agresją, erotyzmem i przekleństwami. Inne, jak recenzowany tutaj komiks Dona Rosy, są po prostu arcydziełami

 

„Życie i czasy Sknerusa McKwacza” pojawiły się po raz pierwszy w Polsce w roku 2000. Podszedłem wtedy do nich jako dzieciak spragniony przygód jednego z moich ulubionych bohaterów kart komiksu. Niestety, seria przepadła bez wieści i musiałem czekać całe dziesięć lat na jej polską reedycję. Gdy tylko się o niej dowiedziałem, znów poczułem się jak małe dziecko.

Sknerus McKwacz to postać, która większości czytelników kojarzy się z bezlitosnym, zimnokrwistym dusigroszem, który nie znosi swojego siostrzeńca Donalda i troszczy się jedynie o swoją cenną dziesięciocentówkę. „Życie i czasy…” pokazują nam jednak inne oblicze tego interesującego kaczora. Poznajemy w nich drogę jaką musiał przebyć Sknerus, by stać się najbogatszą kaczką na świecie. I nie była to wcale droga prosta.

Zaczynamy w Glasgow, gdzie poznajemy przeuroczego małego kaczorka, który mieszka wraz z rodzicami i swoimi dwiema siostrami. Sknerus ma wtedy dopiero dziesięć lat, ale marzy o wielkich pieniądzach i niezliczonych przygodach, w których chciałby brać udział. Jak się okazuje, ma to we krwi. Zarówno jego ojciec, jak i wuj, są równie wielkimi marzycielami co on, a cały jego ród miał słabość do złotych monet. Jedna cecha panowała wśród wszystkich McKwaczów: skąpstwo.

Sknerus McKwacz dostaje na swoje jedenaste urodziny maszynę do czyszczenia butów. Wybór prezentu ze strony ojca spowodowany był zachęceniem małego kaczora do ciężkiej pracy. Wynajął więc swojego przyjaciela, by ten przyszedł z zabłoconymi butami jako pierwszy klient do Skneruska i nauczył go syzyfowej pracy. To wtedy też nasz bohater po raz pierwszy spotyka swój amulet, który będzie mu towarzyszył aż do śmierci: swoją pierwszą, ciężko zarobioną, dziesięciocentówkę.

uncle-scrooge-375-bc.jpg

 

„Życie i czasy Sknerusa McKwacza” to przepiękna opowieść o dorastaniu w zmieniającym się świecie. Kapitalizm rośnie w siłę i pomimo dziecinnej oprawy wizualnej jesteśmy wrzuceni w ciąg historycznych zdarzeń, które pojmą jedynie osoby znające historię współczesnej Ameryki. Podróże Sknerusa po Stanach Zjednoczonych są słodko-gorzkie i równie często będziemy śmiać się do rozpuku jak i współczuć biednemu kaczorowi, którego wszyscy wokół starają się wykiwać. Ciężko zresztą zrozumieć samą postać Sknerusa nie znając jego historii opisanej tutaj przez Rosę. Lata doświadczeń z ludźmi (oraz innymi kaczorami) zmusiły go do tego, by stał się takim, jakim znamy go wszyscy dzisiaj. Nie jest to jednak opowieść o tym jak podłymi i strasznymi ludźmi możemy się stać jeżeli pieniądze będą naszym jedynym celem w życiu. To również historia o miłości, zdradzie, gonieniu za własnymi marzeniami i o tym, że nie wolno nam rezygnować z własnych celów – nieważne jak górnolotne i nieprawdziwe mogłyby się one wydawać wszystkim innym wokół.

Tom pierwszy przygód Sknerusa McKwacza to jedynie preludium do świata, w którym Rosa opisuje nam losy tego bohatera. Kolejne dwa tomy poszerzają historię najbogatszego kaczora świata i rozwijają wątki, o których jedynie napomknięto w pierwszej części. O nich jednak nieco później.

„Życie i czasy Sknerusa McKwacza” polecam wszystkim, bez względu na wiek. Dzieciaki będą miały wielką uciechę z przeuroczych obrazków i prostego języka jakim jest on napisany. Reszta może spostrzec refleksję nad życiem jaką przynosi ten komiks. Część może nawet ujrzeć własne odbicie w niezliczonych przygodach skąpego kaczora. Wszyscy jednak, bez wyjątku, pokochają go i będą z nim emocjonalnie związani aż do ostatniej strony komiksu. I na tym polega największy urok tego tytułu.



 

Źródło: Filip Cholewczyński