JustPaste.it

Sztywny romans Ego-Ty-zmu

...

 

Drożyzna własnego ducha

ponad syntezę psyche i trzewi autonomicznego obiektu uczuć.

 

O ileż razy uszy twe otwierały drzwi na klucze ptaków

 lecących do gniazda utkanego na szczycie drzewa Twojego – Ja.

Mantralny ćwierkot wciska pod ludzkie pachy zaostrzone pióra

- włosy pomagające wznieść się przy wietrze na skaliste turnie,

skąd widok na drugiego podobnemu mnie sili się do naprężenia skrzypiennej żyły,

której pękniecie wywołuje zgrzyt w osamotnionej przestrzeni.

Jam widzieć tylko siebie,

własne konradowskie cele wywoływać,

krzyczeć!

DRZEĆ SIĘ 

 

W Y D Z I E R A Ć   Z   T R Z E W I   W Ł A S NE   M Y Ś L I

 

A B Y  N I E  P O C Z U Ć   S I Ę   S A M O T N Y M

 

Zaskarbić intymne skarby,

Uciec w detale o samym sobie,

Głęboko zakuć perły klingiem

Chłód wywlec na zewnątrz by zamrażał każde ciepło z pustyni,

Które wśród żaru szuka oziębienia   

 

Jam rozdzielać własne podniety i zniewieściałe harce

Przypisywać im rangę wielkich znojów

Bądź cudu szarżę

 

Z sobą dom budować.

Bez ufności na gościa człowieczego zawitanie.

Rozkoszą miłości obdarować jedynie wystające z ciała członki rąk i kończyn nagich.

Głową swą miotać na wszystkie strony by w ruchu ujrzeć anonimową twarz przyjazną.

Zmieniać głosy, policzki ubarwić farbą by wonią i obrazem portret obcego doświadczyć.

Własne ubrania rozkładać na wietrze,

By podmuch wiatru przywiódł do myśli nowego człowieka.

 

Ufając sobie i tylko sobie,

Tłocząc kamieniste mury na ciała basztę już wieczną

Wyrabiamy w duszy samowystarczalność

Zamykając serce na potrzebę prawdziwego z jednostką spotkania tożsamościowego

 

Wznosząc minarety, bastiony i strażnice

Wspinasz się na słupy przez masy niezłapane

Kołyszesz poczuciem własnego bóstwa

Nad miarą zniżenia i pokory tego samego człowieka, którym Ty jesteś.