"Niewdzięczna ! szukałaś wzroku mego, teraz go unikasz"...
Przyszła do mnie uśmiechnięta.
Idiotka!
Myślała, że usmiechnie się, zrobi słodkie oczka i to na mnie podziała?
Miała rację.
Jej spojrzenie było zniewalające.
Tak bardzo, że chciałam poczuć jak to jest zaglądnąć jej w oczy.
Zielone oczy.
Te piekne oczy, które sie potem wspomina, o których się śni, gdy sie juz wie, że się ich nie ujrzy więcej.
Zaśmiała się.
Czpiotka.
Bo wiedziała, że każdego dnia tracąc siebie zaczynam odnajdywać prawdziwą "ją" w sobie.
Lekceważąco mnie prowokowała, żeby poświęcic jej troszkę czasu.
Żeby stać sie od niej zależną.
By każdego dnia tęsknić do niej i czekac chwili, kiedy znowu się pojawi.
Taka egoistka!
Nie zapytała czy mam cos przeciw.
A nawet gdyby zapytała, pewnie bym sie tym nie przejęła.
Wyciagnęła w moją stronę drobne, delikatne dłonie.
Początkowo udawałam, ze ich nie widzę.
Więc pociągnęła mnie za rękaw i przytuliła.
I zagościła w moim sercu, każdego dnia topiąc ten lód, który w nim był.
Tak trudno było ją zaakceptować, a teraz tak trudno się z nia rozstać.
Widzę jak odchodzi i nie mogę jej zatrzymać, tak jak nie mogę zatrzymać swoich łez, które tak bardzo chcą spłynąć na moje policzki.
I nie liczyła się z moimi uczuciami do samego końca.
Nawet w chwili, gdy juz zdezertowałam, gdy poddałam się, ona dalej drążyła.
Po co?-nie wiem.
Może taka juz jej natura.
Narzuca się kiedy sie ją unika, a kiedy podąża za nią robi psikusy i się chowa.
Odeszła.
Ale jeszcze usmiechnęła się smutnie...
A miała piękny usmiech.
Miłość...-jak bardzo jej dzisiaj nienawidze !!