JustPaste.it

Schronienie w dniu sądu

W głębi serca czuję, że jest to bardzo praktyczne przesłanie, które w niezbyt odległym czasie może uchronić wielu z nas przed przedwczesną śmiercią oraz pomóc nam chronić innych.

W głębi serca czuję, że jest to bardzo praktyczne przesłanie, które w niezbyt odległym czasie może uchronić wielu z nas przed przedwczesną śmiercią oraz pomóc nam chronić innych.

 

1493ab8ca618493a1ee0692069ea6844.jpg

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sąd Boży

 

Bóg nienawidzi grzechu, ale w pewnym sensie toleruje zło i bezprawie na ziemi do czasu, gdy przekroczy ono znaną tylko jemu granicę. Wtedy ogłasza sąd i daje ludziom ostatnią szansę wołania do Niego o zmiłowanie. Jeśli jednak nie znajdzie się ktoś, kto „stanie w wyłomie” i przebłaga Boga, wówczas na ziemię spada nieuchronny Boży sąd. Czas siania dobiegł końca. Posiane bezprawie dojrzało i wydało obfity owoc zagłady, zepsucia i zniszczenia.

Żyjemy w czasach ostatecznych. Nadchodzi wielkie żniwo dusz zdobywanych dla Królestwa Bożego, ale również żniwo posianego przez pokolenia bezprawia. Żniwem dopełnionej przez nas modlitwy i wiary poprzednich pokoleń będzie duchowe przebudzenie i zbawienie wielu; żniwem dopełnionych przez nasze pokolenie grzechów poprzednich pokoleń będzie sąd, zagłada, śmierć i zniszczenie.

Brzmi to nieprzyjemnie dla ucha, ale bardzo wiele przepowiedni prorockich w Starym Testamencie dotyczy nadchodzącego „dnia Pana”, będącego dla wielu dniem grozy i śmierci. Również Jezus, zapytany o swoje przyjście, przekazał uczniom mało sielankowy scenariusz: fałszywi pomazańcy zwiodą wielu, potem wojny, potem jeszcze większe wojny, następnie głód, zaraza, trzęsienia ziemi; wielkie prześladowanie chrześcijan, fałszywi prorocy zwiodą wielu, miłość wielu oziębnie z powodu mnogości bezprawia. Jednak kiedy to wszystko się wydarzy, zostanie grupa ludzi, którzy wytrwali do końca, i na przekór wszystkiemu głoszą po całym świecie ewangelię zbawienia. Wtedy nastanie koniec (por. Mateusza 24:1-14).

W dzisiejszych dniach wielu jest na całym świecie ludzi, którzy oczekują na powrót Jezusa i zaczynają się o to modlić. Ich modlitwy dniem i nocą unoszą się przed Bogiem, a odpowiedź na nie nadchodzi. Jezus powraca, a wraz z jego przyjściem nadchodzi załamanie dotychczasowego porządku i głęboki kryzys wszystkiego, co trwało niewzruszenie przez wieki, ale nie było zasadzone przez Ojca. Jak mówi Biblia, powrót  Pana nie będzie sielankowym czasem dla świata. Habakuk mówi:

„Bóg przychodzi z Temanu, Święty z góry Paran. Majestat Jego okrywa niebiosa, a ziemia pełna jest Jego chwały.

 Wspaniałość Jego podobna do światła, promienie z rąk Mu tryskają, w nich to ukryta moc Jego.

Zaraza idzie przed Jego obliczem, w ślad za Nim gorączka śmiertelna.”

(Habakuka 3:3-5, BT)

Przyjście Pana poprzedza wiele nieprzyjemnych zjawisk (m. in. zaraza). Psalmista, modląc się o przyjście Pana zobaczył, że „ciemna chmura była pod stopami Jego” (Ps. 18:10). Oczekując Pana, zobaczymy najpierw czarną chmurę śmierci, która na ziemi wywoła lęk bezradnych narodów. My jednak podnieśmy głowy, bo zbliża się nasze odkupienie (Łukasza 21:28). Alleluja!

Wiele można byłoby pisać o przyczynach i uwarunkowaniach Bożego sądu, ale ze względów praktycznych poprzestańmy tu na jednym: sąd nadchodzi. Bóg zniszczy wiele ludzkich dzieł i wykorzeni wiele roślin, nie zasadzonych przez Ojca Niebieskiego. Sąd może mieć różne postacie. Sądem może być wojna, trzęsienie ziemi albo epidemia. Ptasia grypa, o której ostatnio się mówi, może okazać się tego rodzaju sądem nad mieszkańcami naszego miasta czy kraju. W czasie sądu będą umierać ludzie. Śmierć stanie się zjawiskiem powszechnym. W czasie sądu nie pogrzebane ciała ludzi leżą na ulicach. W powietrzu unosi się strach i rozpacz. Łatwo jest wówczas ulec i dać się pochłonąć strachowi lub rozpaczy. Wielu z tych, którzy dzisiaj płyną z prądem świata, wówczas też z nim popłyną. Dziś prądem świata jest zadowolenie, egoizm i zachłanność. Jutro prądem tym będzie rozpacz, paraliżujący lęk i zagłada. Ten prąd porwie wielu. Musimy sami przez wiarę wyjść z uwikłania w prądy tego świata, zająć pozycję w przymierzu z Bogiem, a kiedy nadejdzie sąd, wówczas z tej pozycji ratować wielu, niesionych prądem lęku ku zagładzie.

 

Ocalenie w przymierzu

 

Jest bezpieczne miejsce, w którym można się schronić, gdy odbywa się sąd. Tym miejscem jest przymierze. Rozważmy, co Bóg powiedział do Noego:

„Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia jest pełna wykroczeń przeciw mnie; zatem zniszczę ich wraz z ziemią. Ty zaś zbuduj sobie arkę z drzewa żywicznego, uczyń w arce przegrody i powlecz ją smołą wewnątrz i zewnątrz. A oto, jak masz ją wykonać: długość arki - trzysta łokci, pięćdziesiąt łokci jej szerokość i wysokość jej - trzydzieści łokci. Nakrycie arki, przepuszczające światło, sporządzisz na łokieć wysokie i zrobisz wejście do arki w jej bocznej ścianie; uczyń przegrody: dolną, drugą i trzecią. Ja zaś sprowadzę na ziemię potop, aby zniszczyć wszelką istotę pod niebem, w której jest tchnienie życia; wszystko, co istnieje na ziemi, wyginie, ale z tobą zawrę przymierze. Wejdź przeto do arki z synami twymi, z żoną i z żonami twych synów. Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze, samca i samicę, aby ocalały wraz z tobą od zagłady. Z każdego gatunku ptactwa, bydła i zwierząt pełzających po ziemi po parze; niechaj wejdą do ciebie, aby nie wyginęły. A ty nabierz sobie wszelkiej żywności - wszystkiego, co nadaje się do jedzenia - i zgromadź u siebie, aby była na pokarm dla ciebie i na paszę dla zwierząt. I Noe wykonał wszystko tak, jak Bóg polecił mu uczynić.” (Rodzaju 6:13-22, BT)

Zapowiadając zagładę, Bóg zawsze określa zarazem albo warunki powstrzymania plagi, albo przynajmniej warunki przetrwania dla posłusznych. Nawet zamierzając sprowadzić tak totalną i wszechobecną plagę jak potop, Bóg przewidział bezpieczne miejsce. Miejscem tym było przymierze, jakie zawarł z posłusznym i sprawiedliwym Noem. Przejawem tego przymierza w świecie fizycznym miał być wielki statek zwany arką. Ściśle rzecz biorąc budowa arki nie była reakcją Noego na objawienie o mającym nadejść potopie - była realizacją Bożego Słowa. Noe nie wpadł na pomysł budowy wielkiego statku ze strachu przed potopem. Bóg nie tylko uprzedził go o tym, co ma nadejść, ale pokazał mu, co go ocali. Tym „czymś” było przymierze. Posłuszeństwo zawartym w przymierzu wskazówkom miało przynieść ocalenie Noemu, jego żonie, synom oraz ich żonom. Budowa arki była częścią przymierza i wyrazem posłuszeństwa Noego. Przez przymierze z Noem Bóg stworzył enklawę wolną od rozlewającej się na świecie zagłady. Podobnie chce uczynić z nami. Bóg chce, abyśmy w nowym przymierzu, jakie z nami zawarł, odnaleźli i zastosowali ten aspekt, który będzie dla nas ocaleniem podczas zbliżającej się plagi.

Od wielu tygodni nabieram wyraźnego przeświadczenia o nadchodzącej pladze. Wiem, że przymierze, jakie Bóg zawarł z nami przez Jezusa Chrystusa ma w sobie obietnicę ocalenia od każdej plagi- jeśli tylko zechcemy odczytać je w ten sposób. W Chrystusie wszystkie obietnice Biblii są nasze- wystarczy tylko przyjąć je wiarą do swojego życia. Rozważmy słowa Psalmu 91: „W nocy nie ulękniesz się strachu ani za dnia - lecącej strzały, ani zarazy, co idzie w mroku, ni moru, co niszczy w południe. Choć tysiąc padnie u twego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: ciebie to nie spotka.” Bóg chce, żebyśmy ocaleli przed zarazą, i stali się ratunkiem dla innych. Bóg chce nas ocalić i może to uczynić. On chce też, żebyśmy ratowali innych, rozciągając na nich niczym płaszcz moc przymierza, którym jesteśmy objęci.

Ocalenie w przymierzu polega na przyjęciu wiarą konkretnej obietnicy Bożego Słowa. Obietnicy towarzyszyć będzie strategia. W przypadku Noego przymierzem było: „ocalejesz ty i twoja rodzina”. Strategią ocalenia było natomiast: „zbuduj statek według załączonego projektu”. W nadchodzących dniach otrzymamy rozmaicie brzmiące obietnice ocalenia oraz rozmaite strategie. Dla jednych strategią będzie pozostanie w centrum szalejącej zagłady, dla innych wyjazd w góry albo do wyznaczonego przez Pana miasta. Jedne strategie będą pełne szczegółów, inne bardzo ogólne (np. „ufaj swemu Bogu”). Tak czy inaczej- ogólną wolą Bożą jest, abyśmy ocaleli i przyczynili się do ratowania innych.

Jezus powiedział: „Czuwajcie się, modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć przez Synem Człowieczym” (Łukasza 21: 36). Będąc prawdziwymi uczniami Pana, a nie hipokrytami zadowalającymi się cienkim lukrem religii powlekającym bezbożne życie, musimy okazywać posłuszeństwo Jego Słowom. Przykazanie brzmi: czuwajcie i módlcie się cały czas. Czuwający to ten, który nie jest zaskoczony nadchodzącymi wydarzeniami. Przypomina mi się sytuacja po ataku terrorystycznym na World Trade Center. To, co mnie wówczas zaskoczyło, to zaskoczenie i bezradność wielu wierzących. Nazajutrz po ataku byłem na nabożeństwie w jednej ze wspólnot chrześcijańskich, i pamiętam zmieszanie usługującego, który najwyraźniej pod wpływem panującego w świecie szoku, niechętnie i z ociąganiem rozpoczął nauczanie na temat dni ostatecznych. Brak trzeźwości. Brak czuwania.

Czuwanie nie jest stanem wyczerpującego napięcia i zdenerwowania. Prawdziwie czuwający będą znani w nadchodzącym czasie jako najbardziej zrelaksowani i wypoczęci, pełni spokoju ludzie. Kilka tygodni przed pojawieniem się w Polsce wirusa ptasiej grypy odczuwaliśmy wraz z żoną zdenerwowanie związane z przeczuciem, że to nadchodzi; ale gdy wirus już się pojawił, odczuliśmy pewnego rodzaju ulgę. Jesteśmy spokojni, bo Bóg nas ostrzegł i dał nam wskazówki. Z poziomu duchowego objawienia rozumiemy, co się dzieje, i co nadchodzi, i dlatego możemy być spokojni. Ludzie, którzy nie czuwają, albo zaprzeczają istnieniu problemu, albo zdradzają objawy strachu, a w miarę pogarszania się sytuacji zaczynają ulegać histerii. Każda z tych postaw jest zakorzeniona w lęku i niepewności. Czuwanie natomiast jest zakorzenione w wierze i związane z modlitwą.

Z zacytowanego wersetu jasno wynika, że Bóg chce, abyśmy uszli przed tym wszystkim, co nastanie, i stanęli przed Synem Człowieczym. Wiara nie polega na omdlewaniu ze strachu w oczekiwaniu mających nadejść plag. Wiara polega na tym, że stoimy niezachwianie, zdecydowani ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć przed Synem Człowieczym. Bożą wolą jest, abyśmy uszli i pomogli ujść innym. Aby tak się stało, musimy stawić czoła temu, co nadchodzi. Musimy uznać, że to nadchodzi, i zbudować naszą wiarę tak, aby mieć się na czym oprzeć w czasie, gdy zacznie się dziać to, co Bóg zapowiedział. Jeśli nasza wiara będzie należycie zbudowana, wówczas stworzy bezpieczną platformę, na którą będziemy mogli wciągnąć rozbitków, dryfujących po morzu chaosu i ginących w jego odmętach. Na razie ci ludzie siedzą sobie bezpieczni w swoich domach, zbudowanych na piasku, i myślą, że niczego im nie potrzeba. Nadchodzą jednak wichry i burze, nadchodzą zapowiedziane ulewy i kataklizmy, i wszystko, co nie jest zbudowane na Słowie Pana, zawali się, a ludzie zamieszkujący dotąd te nietrwałe konstrukcje będą się błąkać w przerażeniu i ginąć. Będzie to czas dany nam na to, aby ich ratować. Czy nasze zbudowane na skale domy będą wówczas otwarte? A co ważniejsze - czy naprawdę budujemy na skale? Jest jeszcze czas, aby porzucić dom na piasku (nawet, jeśli jest to luksusowy pałac) i szukać Słowa, na którym moglibyśmy zacząć budować to, co przetrwa.

Wierzę, że najwyższy szacunek w Królestwie przypadnie tym, którzy dali się ostrzec przed nadchodzącymi kataklizmami, przygotowali się na nie, budując swą wiarę na odpowiednim fundamencie oraz okazali miłość przez to, że w czasie nadejścia zapowiedzianych plag z narażeniem życia ratowali potrzebujących. Ci zdobędą szczególne uznanie Pana. Modlę się o to, aby być wśród nich, oraz o to, żebyś i Ty, czytelniku, wśród nich się znalazł.