JustPaste.it

Czym jest NIC?

NIC jest bardzo ważnym i nieodzownym pojęciem dla fizyki

NIC jest bardzo ważnym i nieodzownym pojęciem dla fizyki

 

Antescriptum

Aby pozbyć się wieloznaczności związanych z odmianą rzeczowników COŚ i NIC, używam ich odmianowych neologizmów.

NIC oprócz powszechnie używanych kolokwializmów, znaczy brak jakiegokolwiek bytu fizycznego. Teraz może zrodzić się kolejne pytanie: “Co to znaczy brak jakiegokolwiek bytu fizycznego?”. Odpowiedź można skwitować dwoma słowami – “brak przestrzeni”. Jeżeli nie ma przestrzeni, automatycznie nic nie może istnieć. Ale jest też jego druga postać NICA. Otóż stanowi go dopełnienie przestrzeni całej objętości wszechświata zawierające wszystkie byty fizyczne. A to oznacza, że przestrzeń zajmowana przez te byty fizyczne musi być przetykana miejscami stanowiacymi pustkę doskonałą. W przeciwnym razie wszechświat byłby jednym organizmem, obiektem zlanym w jedną całość. I w tym miejscu dochodzimy do wniosku, że musi istniec w przyrodzie najmniejszy gabarytowo byt fizyczny, z którego zbudowana jest każda postać materii. W tym momencie, mógłby ktoś zapytać, czy tym pierwotnym budulcem nie jest sama materia? Uważam że nie. Natomiast nie miałbym nic przeciwko temu, aby nazwać ten byt (z wielu powodów) “pramaterią”, będącą zarazem medium (przewodnikiem) umożliwiającym wzajemne oddziaływanie ze sobą wszelkich postaci materii. Niemniej, trzymam się przyjętego nazewnictwa, czyli pojęcia “eter”, które ma swoją historyczną tradycję, bowiem już Arystoteles przewidywał konieczność jego istnienia, a później m.in. Maxwell a nawet Einstein, który przecząc swojej teorii w r. 1920 stwierdził że "przestrzeń jest niemożliwa bez eteru". Nie wdając się w inne spekulacyjne szczegóły, które omawiam w innych miejscach, elementarna jednostka eteru (nieuznawanego przez “oficjalną” naukę), miałaby sferyczną postać, bez struktury wewnętrznej, a sfery mają to do siebie (w odróżnieniu od np. sześcianów), że stykając się ze sobą muszą tworzyć puste przestrzenie między miejscami styków. Tym przydługawym wstępem doszedłem do wyjaśnienia, w których “miejscach” występują idealnie puste przestrzenie, zawierające NIC. A są one jednocześnie zarówno izolatorem umożliwiającym różnorodność form materii, jak i najmniejszym fizycznym bytem realnym. Słowo miejsce ująłem w cudzysłów, gdyż (operując powszechnie znanymi pojęciami) miejsca “poza” wszechświatem nie można nazwać “miejscem”, bo “tam” nie ma lieteralnie nic (łącznie z brakiem przestrzeni).  

Tak więc NIC jest bardzo ważnym pojęciem w fizyce, tak ważnym, jak ważne jest ZERO w matematyce. Coś, co materialnie nie istnieje i nie daje – zdawało by się – możliwości istnienia czegolwiek, odgrywa najważniejszą rolę dla możliwości istnienia Wszechświata. Innymi słowy, NIC ma swoje należne miejsce w fizyce. Podsumowując, przestrzeń kosmiczna, zawiera w sobie COŚ. Zawiera bowiem oprócz bogactwa form materii (w obszerze jej powstania, ale jej powstanie to już inny temat, który omawiam w innych miejscach) wypełniający ją eter, a więc byty fizyczne przeplatane NICEM, czyli miejscami próżni doskonałej. Natomiast ta część wszechświata, która jest granicą stanowiącą możliwość jego penetracji zwiera moim zdaniem wyłącznie ośrodek (eter), w którym nie ma już nawet mikrofalowego promieniowania tła.

Gdzie zatem szukać NICA, jeśli ma ono swoje “miejsce” we Wszechświecie? Odpowiedź na to pytanie jest prosta:
1. Wewnątrz niego samego (izolacja bytów fizycznych)
2. "Na zewnątrz" COSIA (wszechświata) czyli “poza” nim.

A dlaczego tak jest? Bo Wszechświat jest skończony. Gdyby było brak NICA, to Wszechświat musiałby być nieskończony (w rozumieniu niekończących sie warstw na podobieństwo cebuli). Wszechświat jest bytem realnym. Byty realne są wyobrażalne a to oznacza, że można, nie bacząc na skalę i dokładności naszkicować je na świstku papieru. Jeżeli Wszechświat, który jest rzeczą realną miałby być nieskończony, jak niektórzy uważaja, to wtedy nie da się go sobie wyobrazić a tym samym, naszkicować. Co to oznacza? Otóż to, że Wszechświat nieskończony nie ma prawa istnieć, bowiem każdą rzecz realną możemy w jakiś sposób sobie wyobrazić; nakreślić. Pragnę przy tym zauważyć, że pojęcie nieskończoności ma swoje użyteczne miejsce wyłącznie w matematyce. W przyrodzie nie istnieje. A to z tej prostej przyczyny, że nieskończoność należy rozumieć jako ciąg, a więc proces kontynuowania się czegoś gotowego (skończonego), bez możliwości ujrzenia finalnej (skończonej) całości. Innymi słowy jest to bezustanny ciąg następującego po sobie czegoś konkretnego (skończonego), np. liczb. W przypadku wszechświata, byłby to nieustanny jego podbój NICA, czyli musiałby się bezustannie “rozrzedzać”, co jest z wielu względów nie do przyjęcia (ale to już osobny temat).

Reasumując, NIC we wszechświecie limituje i określa jego objętość. “Poza” Wszechświatem nie ma niczego. Więc co “tam” jest? Już wiemy - brak przestrzeni.

Filozoficzne postscriptum

Pewnie niezwykle trudno jest wyobrazić sobie taką “pustą” przestrzeń, która mogłaby się ostro kończyć. Mimo że człowiekowi trudno jest to sobie wyobrazić, tak musi być. Nie ma bowiem możliwości redukcji przestrzeni na półprzestrzeń czy też jej ułamki. A trudno jest dlatego, że człowiek nie doświadcza idealnego NICA oraz braku przestrzeni. Rzeczy niepotrzebnej nie doświadczamy, a tym bardziej niemożliwej. Tak zadbała o to matka Przyroda, że nie pozwala nam na rozejrzenie się po otoczeniu z perspektywy gabarytów eteru (który mógłby wyglądać na podobieństwo gęstej mgły), bezustannie zaburzanego, o wypadkowym ruchu powodowanym przez materię.