JustPaste.it

Wiosenne Popołudnie

Dedykuję mojej przyszłej miłości, która niewątpliwie przyjdzie

Dedykuję mojej przyszłej miłości, która niewątpliwie przyjdzie

 

bf1a7ef7e423c0aeef7dc7a89970fb33.jpg

 

 

Niedzielne, wiosenne popołudnie. W otwartym oknie co chwilę wydyma się biała firanka. Słychać ptaki , śmiech dzieci, spokojne rozmowy przechodniów. Z radia sączy się miłosna muzyka, co chwila słychać „I need your love...” lub „I can’t stop loving, you”.

Ty leżysz na tapczanie zmożony nagłym, poobiednim snem. Z rąk wysunęła Ci się, dopiero, co czytana gazeta.

Patrzę na Ciebie nad wyraz bezkarnie i mogę bezkarnie wyznawać Ci miłość. Tak bardzo lubię przecież Twoje ręce, które tak silne, gdy dźwigają, podnoszą, napinają się i grają mięśniami, przy ciężkiej pracy. I tak delikatne jak muśnięcie motylich skrzydeł, gdy cierpliwie poprawiasz mi niesforną grzywkę lub gładzisz mój policzek. Patrzę na Twoje czoło, które teraz wygładzone, często marszczysz, gdy się nad czymś zastanawiasz lub usilnie chcesz mi wytłumaczyć coś, co dla Ciebie jest tak proste a dla mnie niestety zawiłe.

Patrzę na przymknięte powieki, które skrywają Twe niesamowite oczy, w których co rusz zapala się płomień, gdy po raz kolejny wpadasz na jakiś genialny pomysł. Jak nimi na mnie patrzysz tak ciepło i z wdzięcznością lub tęsknie, aż czuję dreszcze, bo przecież cały czas jestem obok. Znam jednak tę tęsknotę.

Dotykam wzrokiem Twoich ust, tyle słów nimi wypowiedziałeś, a te słowa powiodły mnie przecież do Twego świata, dzieciństwa, dorastania, Twych odkryć i pragnień, nauki odwiecznej. Do świata, który okazał się być dla mnie ojczyzną, której miałam nigdy nie odnaleźć. Uśmiechasz się tak pięknie jak nikt i tak słodko wymawiasz me imię. Twe pocałunki – pośpieszne, niecierpliwe lub miękkie, zamyślone...

I słuchać mnie potrafisz niewiarygodnie cierpliwie, choć czasem w nagłym odruchu potrząsasz głową, aż milknę zdziwiona i czekam na okrzyk zdumienia lub salwę śmiechu, a śmiać się umiesz oj umiesz.

Uczę się Ciebie dzień po dniu i gdy długo nie wracasz, czasem nie potrafię odejść od okna wypatrując Twojej sylwetki w wieczornej ulicy.

Magia miłości dojrzałej, co potrafi docenić skarb dni powszednich, dopełnienie naszego człowieczeństwa, odkrywanie światełka boskości w nas.

OBY NAM WSZYSTKIM SIĘ PRZYDARZYŁA.