JustPaste.it

i PO ZUS i rododendron

Prywatyzacja królewstwa ZUSu

Prywatyzacja królewstwa ZUSu

 

 

Towarzysz Lenin zwrócił kiedyś uwagę na niezgłębioną głupotę kapitalistów skłonnych sprzedać mu sznur na którym proletariat będzie ich wieszać. Socjaliści z nowej partii Koryto Jest Jedno (KJJ), czy jak jej tam, nie przestają czerpać natchnienia z jego dorobku. Dowiadujemy się właśnie że podpora partii, pan poseł Libicki, uważając widocznie wszystkich kapitalistów  inwestujących na GPW za półgłówków, proponuje wcisnąć im – uwaga – sprywatyzowany ZUS.

Idea, jak i inne pochodzące z zasobów intelektualnych tej partii, jest w połowie dobra. Istotnie, państwo pozbywające się garbu ZUSu poprzez “prywatyzację” czy na ten przykład cokolwiek innego,  niewątpliwie odetchnęłoby z ulgą. Może nawet obiecałoby nieopatrznemu nabywcy jakiś zdrowy bonus, redukując uprzednio cenę do zera. Tym bardziej że kapitaliści,  zdaniem pana posła Libickiego, nie dość że musieliby przejąć na siebie “całość budżetu ZUS” ale także “wzięliby na siebie utrzymanie tych osób [tj. emerytów - cynik9]”.  

Kłopot jest, jak zwykle, z drugą połową idei – kto to kupi? Według pana posła Libickiego giełda jest najwyraźniej czymś w rodzaju agenta clearingowego któremu opchnąć można każde, za szanownym przeproszeniem, g. a masy to i tak kupią. A jak nie to kupią to kupią to OFEs jako obligatoryjny składnik portfela polskiego emeryta.

Zdaniem pana posła Libickiego nie ma więc żadnej różnicy czy notowane publicznie g. generuje jakiś dochód dla akcjonariuszy czy nie, czy przedstawia jakąś wartość jako funkcjonująca na rynku kompania czy nie. Wystarczy opakować to we wstążkę i wrzucić na giełdę a inwestoriat natychmiast ruszy do wykupywania. Być może zresztą pan poseł Libicki ma w tym jakąś część racji, zwłaszcza jeśli miał na myśli naszego faworytaPetrolinvest. Są jednak granice absurdu i w obu przypadkach są one różne.

Petrolinvest przynajmniej obiecywał fatamorganę zysków z kazachskiej ropy i całkiem słusznie odseparował tym masę głupków od masy gotówki po 700zł akcja w lecie 2007 (cena obecna - 9zł 53 gr). Nie mamy jednak zielonego pojęcia jaką fatamorganę chce zafundować inwestorom pan poseł Libicki opylając im sprywatyzowany ZUS i czy odseparowanie kogoś od gotówki mu się w tym przypadku powiedzie. No bo niby dlaczego ktoś przy zdrowych zmysłach miałby nieprzymuszony “inwestować” swoją gotówkę w coś tak pertynentnie i strukturalnie deficytowego jak ZUS? Chyba tylko jacyś finansowi masochiści w myśl zasady: jak zostać milionerem? - zainwestuj w ZUS miliard!

"Na początku lat 90-tych sprywatyzowano banki. A na ZUS można przecież patrzeć jak na rodzaj banku" – broni swojej przełomowej idei pan poseł Libicki. Owszem, patrzeć można. Ale już podobieństwo widzimy tylko w przepychu budynków. Pod żadnym innym względem banki nie mają z ZUSem nic wspólnego. W szczególności banki produkują zyski ze sprzedaży produktów rynkowych i płacą państwu podatki. ZUS natomiast produkuje wyłącznie straty i rozdaje swój produkt – emerytury – gratis bo taka jest jego karta. Sam w dodatku wymaga finansowania z budżetu. Co tutaj,  oprócz nieruchomości,  może mieć jakąkolwiek wartość aby ją “prywatyzować”? Czy może zdaniem pana posła Libickiego wartość nie jest składnikiem koniecznym IPO bo w końcu chodzi jedynie o opylenie akcji naiwnym? 

Szepniemy w ucho partii KJJ bardziej nośną ideę wyborczą  - zamiast prywatyzowania ZUSu sprywatyzować jego nieruchomości a resztę wyrzucić pod rododendron. 

 

Źródło: cynik9