JustPaste.it

Niszcząca siła plotki

Ludzka podświadomość jest swego rodzaju śmietnikiem zbierającym i zapamiętującym wszystkie bodźce z otoczenia. Chcemy czy nie, zapamiętuje wszystkie zdania, wszystkie słowa i wszystkie zdarzenia, których jesteśmy świadkami. Przez naszą niewiedzę, możemy komuś wyrządzić ogromną krzywdę.
 
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Spotyka się dwóch kolegów Pan X z panem Y. Rozmawiają o wszystkim i o niczym, gdy nagle Y mówi, że widział dziewczynę X jak całowała się z kimś innym. Po chwili dodaje, że to był tylko żart. Po takiej wiadomości X zastanawia się czy faktycznie był to tylko żart, czy Y to dodał, bo zauważył, że X to zabolało.
 
Gdy X spotyka się ze swoją dziewczyną, jest inny niż zwykle. Wypytuje gdzie była, co robiła, z kim się spotkała. Ona czuje się jak na przesłuchaniu i zaczyna się zastanawiać, co się stało? Dla czego jej ukochany tak się zachowuje? Czy zrobiła coś złego, czy go jakoś zraniła? Postanawia odpowiedzieć mu na wszystkie dziwne pytania. Jego nadal nie satysfakcjonuje jej odpowiedź pyta, więc wprost czy spotyka się z kimś innym. Ona tym razem podniesionym głosem odpowiada, że nie. Niema nikogo innego i jest jej bardzo przykro, że pan X jej nie ufa.
 
Związek można jeszcze uratować, o ile dziewczyna będzie mogła przedstawić wystarczająco dużo dowodów na to, że nie mogła robić czegoś, co partner jej zarzuca. Niestety nie jest to proste zadanie, ponieważ nawet najbardziej logiczne argumenty mogą być dla oskarżyciela mało wiarygodne.
 
Miałam kiedyś okazję, przekonać się na własnej skórze o wielkiej, negatywnej sile plotki. Niedługo po zaręczynach, ktoś zadzwonił do mojego narzeczonego z informacją, że widziano mnie w jego miejscowości z jakimś mężczyzną. Niestety nie dowiedziałam się, co robiliśmy, ani nawet jak ów mężczyzna wygląda, bo podobno powinnam to wiedzieć. Wówczas żadne argumenty nie docierały do mojego partnera.
 
Mówiłam mu, że nie mogło mnie tam być, bo w tym czasie byłam chora i leżałam w łóżku z wysoką gorączką, poza tym mieszkałam 50 kilometrów od niego, więc raczej spacerowałabym z wyimaginowanym jegomościem po swojej miejscowości, zamiast jechać taki kawał drogi. Próbowałam mu wytłumaczyć, że to, co mi zarzuca, jest co najmniej pozbawione sensu, że to tylko głupia plotka jakiejś zazdrosnej dziewczyny, że ta sytuacja, z logicznego punktu widzenia, nie miała prawa mieć miejsca.
 
Mimo tych wszystkich argumentów, mój przyszły mąż, nie był do końca przekonany o mojej niewinności. Całe szczęście, że tuż po zaręczynach obcięłam włosy. Poprosiłam go, żeby jeszcze raz zadzwonił do tej osoby i zapytał, w jaki dokładnie dzień mnie widziano i jak długie miałam włosy. Informator stwierdził, że były do pasa, a widziano mnie trzy dni po tym, jak byłam u fryzjera. Dopiero wtedy narzeczony mi uwierzył i przeprosił za całą awanturę.
 
Sytuacja się wyjaśniła, chociaż bardzo niewiele brakowało, żeby doszło do zerwania zaręczyn. My tą próbę przetrwaliśmy, ale wiele związków rozpadło się, przez tego typu wydarzenie. Dla tego zastanówcie się proszę zanim zrobicie komuś głupi dowcip, bo nawet żartem można bardzo mocno skrzywdzić drugiego człowieka.