JustPaste.it

Wygrał?

Czytałam ostatnio książkę, której nie pamiętam ani tytułu, ani autora... ale tekst był fragmentarycznie przejmujący...

Czytałam ostatnio książkę, której nie pamiętam ani tytułu, ani autora... ale tekst był fragmentarycznie przejmujący...

 

Postawiono tam mianowicie tezę, a co by się stało, jeśli śmierć Syna Bożego rozpatrzyć jako nie zwycięstwo nad grzechem, a jako porażkę Pana Boga? Jeśli przyjmiemy, że to nie Bóg wygrał w starciu z Szatanem..., że ta walka została przegrana od samego początku? Bo to tłumaczyłoby na przykład dlaczego Bóg wybrał tak mały naród, by powierzyć mu swój testament w postaci 10 przykazań. Jako przegrany nie miał jak sięgnąć po inny naród. Za ich przyjęcie naród ten doznał straszliwych krzywd, a przecież skoro Bóg zwyciężył nie tak powinna wyglądać droga przez pustynię i dalsze losy tegoż narodu. Skala nieszczęść i potwornych rzeczy, które działy się poprzez wieki też nie sugerują zwycięstwa Dobroci Nieskończonej, ale wręcz przeciwnie Szatana. Dlaczego pod przywództwem Kościoła mieliśmy w historii najpierw krucjaty, gdzie krew się lała gęsto, a później równie okrutną inkwizycję? Czy dowodzi to zwycięstwu Pana? To co dzieje się nam ówcześnie również nie napawa optymizmem, człowiek człowiekowi wilkiem, a dobroć sprzedawana jest niemalże jak produkt. Najpierw ja i moje ego, później wszystko inne. Gwałty, zabójstwa, pedofilia itd. Czy tak ma wyglądać zwycięstwo Najwyższej Istoty? Czy tak ludzkie grzechy zmył śmiercią swą Pan? Czy Jego śmierć nie miała przynieść odpuszczenia i zmycia grzechów? Tylko po co, skoro następne 2 tysiące lat mówią głównie o kolejnych okrucieństwach? To siła, czy słabość? Poddaję pod dyskusję, ciekawa jestem opinii...