JustPaste.it

Proces Jezusa

Spojrzenie na proces, skazanie i wykonanie wyroku na Jezusie z Nazaretu z perspektywy ówczesnego prawa rzymskiego.

Spojrzenie na proces, skazanie i wykonanie wyroku na Jezusie z Nazaretu z perspektywy ówczesnego prawa rzymskiego.

 

Proces, skazanie i wykonanie wyroku na Jezusie z Nazaretu — tak przejmująco ukazane w niedawnym filmie Mela Gibsona „Pasja” — to wydarzenia, w których doszukujemy się przede wszystkim sensu religijnego. Niezależnie od tego warto spojrzeć na proces Jezusa pod kątem ówczesnego prawa rzymskiego.

Z religijnego punktu widzenia, mówiąc o procesie Jezusa, myślimy o następujących jego elementach: o ujęciu Jezusa i doprowadzeniu Go przed najwyższego kapłana, o nocnych i porannych przesłuchaniach przed najwyższą radą żydowską, o uzgodnieniu wyroku i przekazaniu Chrystusa władzy rzymskiej dla zatwierdzenia decyzji sanhedrynu, o postępowaniu przed rzymskim namiestnikiem Piłatem, o skazaniu Jezusa na ukrzyżowanie oraz o wykonaniu kary. Z punktu widzenia prawa rzymskiego — a to nas w tym artykule interesuje — proces Jezusa rozpoczął się z chwilą stawienia Go przed Piłatem.

Historyczność procesu Jezusa

Niezależnie od ewangelii o procesie tym wspominają też inne źródła. Rzymski historyk Tacyt w swoich „Kronikach” (Annales), we fragmencie datowanym na ok. 115-117 r. n.e. pisał o chrześcijanach, że „początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata” [1]. Cytat ten wskazuje, że skoro Piłat skazał Jezusa, to najprawdopodobniej musiał się odbyć proces, gdyż Rzymianie nie mieli zwyczaju skazywać ludzi bez procesu.

Inny starożytny historyk, Żyd Józef Flawiusz, pisał w swoich Antiquitates Judaicae, we fragmencie z ok. 93 r. n.e.: „W tym czasie żył Jezus, człowiek mądry, o ile w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmowali prawdę. Zjednał sobie wielu Żydów, jako też Greków. On to był Chrystusem. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych z nas mężów Piłat zasądził go na śmierć krzyżową, jego dawni wyznawcy nie przestali go miłować. Albowiem trzeciego dnia ukazał się im znów jako żywy, co o nim, jak i wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiedzieli prorocy. I odtąd, aż po dzień dzisiejszy, istnieje plemię chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę” [2].

Wychodząc z założenia, że Józef Flawiusz, jako Żyd i faryzeusz nie mógł tak pisać o Jezusie (wtedy należałoby uznać, że był chrześcijaninem, a wiadomo, że nie był), długo kwestionowano autentyczność Testimonium Flavianum, jak nazwano powyższy fragment. Jedni uważali go w całości za późniejszą wstawkę chrześcijańskich kopistów przepisujących tekst Flawiusza, inni sądzili, że tekst w większej części jest autentyczny, a jedynie pewne fragmenty zostały do niego wstawione — właśnie te wskazujące, że Jezus zmartwychwstał i był Chrystusem. Dopiero w 1971 r. odkryto teksty arabskie zawierające nieco inne wersje Testimonium Flavianum. Badacze stwierdzili, że autorem faktycznie jest Flawiusz, choć tekst nie ustrzegł się pewnych ingerencji — sam Flawiusz używał wobec Jezusa określenia „niejaki”, a pisząc o Jego boskości i mesjanizmie, przytaczał jedynie poglądy uczniów Jezusa, którzy tak „mniemali” [3].

Jeśli przyjąć autentyczność Testimonium Flavianum, to nawet z uwzględnieniem pewnych późniejszych zniekształceń tego tekstu staje się on kolejnym świadectwem historyczności procesu Jezusa i decyzyjnej roli, jaką w tym procesie odgrywał Piłat.

Tło historyczno-prawne procesu

W czasach Jezusa Judea znajdowała się pod bezpośrednią administracją rzymską, na której czele stał namiestnik. Poncjusz Piłat był piątym z kolei namiestnikiem Judei zarządzającym prowincją od 26 do 36 r. n.e. Pomimo nazywania go prokuratorem był raczej prefektem [4], czyli urzędnikiem cesarskim, do którego należało dowództwo wojskowe, sądownictwo oraz szeroko pojęta władza administracyjna. Dla peregrynów, jak Rzymianie określali wszystkich mieszkańców prowincji, którzy nie mieli rzymskiego obywatelstwa, prefekt był sędzią najwyższym, mógł wydawać nawet wyroki śmierci, zwłaszcza gdy chodziło o naruszenie porządku publicznego, obrazę majestatu cesarskiego czy bunt, a więc to, co godziło w rzymską rację stanu.

Znawcy zagadnienia w zasadzie są zgodni co do tego, że proces Jezusa przebiegał według rzymskiej procedury karnej zwanej cognitio extra ordinem (rozpoznania poza porządkiem), która polegała na tym, że namiestnik sądził osobiście i jednoosobowo, mając dużą swobodę w ocenianiu, co jest przestępstwem, i w wymiarze kary.

Jezusa osądzono w Jerozolimie, kierując się obowiązującą w prawie rzymskim zasadą, że do rozpoznawania spraw karnych właściwy jest sąd urzędujący w miejscu popełnienia przestępstwa lub w miejscu ujęcia sprawcy. Interesujące jest w tym kontekście sprawozdanie ewangelisty Łukasza, który mówi, że Piłat, skoro tylko dowiedział się, że w Jerozolimie przebywa właśnie Herod Antypas (z woli Rzymian tetrarcha Galilei, z której pochodził Jezus), uznał się za niewłaściwego do rozstrzygnięcia sprawy i odesłał mu Jezusa do osądzenia [5]. Piłat nie musiał tego robić, gdyż jurysdykcja Heroda nie sięgała poza Galileę, a proces toczył się w Jerozolimie, na terenie Judei. Przypuszcza się, że chodziło o chęć naprawy złych stosunków, jakie panowały między tymi dwoma dostojnikami. Odesłanie Jezusa miało być gestem uprzejmości Piłata wobec Heroda. Interpretacji tej sprzyja sprawozdanie Łukasza, że od tego dnia Herod i Piłat stali się przyjaciółmi, choć wcześniej byli sobie wrodzy [6]. Koniec końców Herod, niezadowolony z tego, że Jezus nie chce mu pokazać żadnego cudu, odesłał Go z powrotem do Piłata.

Istotą rzymskiego procesu karnego było postępowanie zmierzające do ustalenia, czy faktycznie doszło do popełnienia przestępstwa, kto za nie odpowiada i jaką karę należy wymierzyć przestępcy.

Zgodnie z obowiązującą w tym okresie zasadą jawności proces powinien toczyć się publicznie. W przypadku Jezusa postępowanie po części było tajne, ale tylko dlatego, że oskarżający Go Żydzi nie chcieli wejść do siedziby pogańskiego namiestnika, gdyż obawiali się rytualnego zanieczyszczenia przed świętem Paschy [7]. Publicznie postawiono więc jedynie zarzuty i wydano wyrok.

Zarzuty i przebieg procesu

Postępowanie odbywało się w trybie skargowym, czyli wymagającym wniesienia skargi karnej przez oskarżyciela. Dlatego, gdy Żydzi przyprowadzili Jezusa do Piłata, ten od razu zapytał: „Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi” [8]. Według Łukasza, Jezus został oskarżony o wzniecanie niepokojów społecznych, namawianie do niepłacenia podatków oraz o przywłaszczenie sobie królewskiej godności [9]. Tak postawionych zarzutów Piłat nie mógł pozostawić bez rozpoznania, gdyż wszystkie dotyczyły przestępstw przeciwko państwu rzymskiemu. Gdyby oskarżyciele skupili się na zarzutach religijnych, na przykład o bluźnierstwo (o to wcześniej oskarżano Jezusa przed sanhedrynem), to Piłat zapewne odesłałby sprawę do rozpatrzenia przez najwyższą radę żydowską, ale wtedy nie można by było wydać wyroku śmierci, o który przecież chodziło oskarżycielom [10].

Dowodami w rzymskim procesie mogły być dokumenty, zeznania świadków i oczywiście przesłuchanie oskarżonego. Piłat zaczął od przesłuchania Jezusa: „Czy Ty jesteś królem żydowskim? Jezus odpowiedział: Tak, Ja nim jestem” [11]. Z punktu widzenia prawa rzymskiego było to faktyczne przyznanie się do winy, uznawane za królową dowodów, więc rozpoznawanie sprawy mogło zostać w tym momencie zakończone. Ponieważ jednak było to postępowanie „poza porządkiem”, namiestnik nie był związany tą zasadą i mógł kontynuować przesłuchanie. Dzięki temu przekonał się, że Jezus użył słowa król w sensie duchowym, mesjanistycznym, a nie politycznym — Jezus zeznał dalej: „Królestwo moje nie jest z tego świata, gdyby z tego świata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby, abym nie był wydany Żydom” [12]. Już po tym wstępnym przesłuchaniu Piłat orzekł, że nie znajduje w oskarżonym żadnej winy [13]. Wtedy oskarżyciele przedstawili nowy zarzut, że „podburza lud, nauczając po całej Judei, i to począwszy od Galilei, aż dotąd” [14]. Właśnie w tym momencie, gdy padły słowa o Galilei, Piłat upewnił się o galilejskim pochodzeniu Jezusa i odesłał Go do Heroda. Gdy Jezus ponownie stanął przed obliczem Piłata, ten nie powiedział już, że nie znajduje w Nim żadnej winy, ale że „nie popełnił On nic godnego śmierci” [15]. Postanowił Jezusa wychłostać i uwolnić.

W prawie rzymskich chłosta, flagellatio, była najczęściej karą samodzielną, choć mogła też być dodatkową, pełniącą rolę wstępu do kary głównej. W zamyśle Piłata miała to być kara samodzielna, rodzaj ostrzeżenia stosowanego w przypadkach lżejszych, których sprawcy nie mogli jednak pozostać całkowicie bezkarni. Faktycznie jednak, jak pokazały dalsze wypadki, chłosta stała się wstępem do ukrzyżowania.

Co tak wpłynęło na Piłata, że pomimo wyraźnej niechęci skazania Jezusa na śmierć, w końcu to zrobił?

Cena cesarskiej przyjaźni

Oskarżyciele Jezusa, widząc, że Piłat po biczowaniu chce Go uwolnić, zaszantażowali namiestnika, mówiąc: „Jeżeli tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarza; każdy bowiem, który się królem czyni, sprzeciwia się cesarzowi” [16].

Amicus caesaris oznaczało tyle, co być przyjacielem, ale także i stronnikiem, zwolennikiem cesarza. (…) Przyjaciele cesarza tworzyli swoiście uprzywilejowaną grupę, blisko związaną z domem cesarskim (…). Zachowane inskrypcje poświadczają, że określenie caesaris amicus przysługiwało głównie różnym namiestnikom prowincji (…), właśnie owym amici powierzane były funkcje o charakterze administracyjnym. W tym świetle oczywiste wydaje się, że wypowiedzenie przyjaźni przez cesarza (…) było niezwykle dotkliwym ciosem, mogło nawet takiego eks-przyjaciela kosztować głowę. W każdym razie zawsze traktowano taki przypadek jako ogromną niełaskę. Znane są przypadki dobrowolnego udania się na wygnanie, a nawet popełnienia samobójstwa” [17].

Nie wydaje się więc, aby użycie tego sformułowania przez oskarżycieli było przypadkowe. Kryła się w tym groźba, że jeśli ich oczekiwania nie zostaną spełnione, poinformują cesarza o nielojalnym postępowaniu jednego z jego przyjaciół, który popiera buntownika przywłaszczającego sobie godność należną jedynie cesarzowi, czyli człowieka winnego zbrodni obrazy majestatu (crimen maiestatis). Wyjścia, jakie jawiły się Piłatowi, były tylko dwa: albo uznać Jezusa za winnego tego przestępstwa i skazać go na śmierć, albo samemu narazić się na takie oskarżenie. O tym, że takie właśnie przestępstwo zostało ostatecznie przypisane Jezusowi, świadczy napis umieszczony na krzyżu nad Jego głową: „Jezus Nazareński, król żydowski” [18].

Wydając wyrok skazujący, Piłat sprzeniewierzył się kilku znaczącym zasadom prawa rzymskiego, do dziś obowiązującym w systemach prawnych wielu państw. Piłat naruszył zasadę prawdy materialnej, zobowiązującą go do dochodzenia do prawdy. Zasada ta, w powiązaniu z zasadą swobodnej oceny dowodów, oznaczała, że Piłat miał obowiązek wszechstronnego zbadania zarzutów i zeznań pod kątem ich wiarygodności, a w przypadku braku przekonania o winie oskarżonego — niezależnie od ilości zarzutów i obciążających świadectw — uwolnić go. Nikogo bowiem nie wolno było skazać bez winy czy też jedynie na podstawie podejrzeń [19]. A o tym, że Piłat nie miał przekonania do tego, co zrobił oskarżony, świadczą jego kilkakrotne oświadczenia o braku winy Jezusa, nieskrywana chęć uwolnienia Go oraz symboliczny gest obmycia rąk ze słowami: „Nie jestem winien krwi tego sprawiedliwego” [20].

Czy można było inaczej?

Piłat nie musiał skazywać Jezusa. Nie mając pewności, jak postąpić, zawsze mógł zastosować znaną i praktykowaną ówcześnie procedurę zwrócenia się do cesarza o pomoc prawną, tzw. consultatio iudicis, by w ten sposób niejako podzielić się odpowiedzialnością za przyszły wyrok z instancją wyższą.

Piłat mógł też od razu uniewinnić Jezusa i wypuścić Go lub poprzestać na chłoście jako formie ostrzeżenia. W takim przypadku mógł nawet skazać samych oskarżycieli za tzw. calumnia, czyli umyślne wniesienie bezpodstawnej skargi karnej. A miał ku temu wszelkie podstawy — „wiedział bowiem, że z zawiści go wydali” [21]. W takim przypadku oskarżycielom groziła dokładnie taka sama kara, jakiej żądali wobec oskarżonego.

Dlaczego stało się inaczej? Czy fakt istnienia proroctw zapowiadających śmierć Mesjasza mógł mieć tu jakieś znaczenie? Odpowiedź twierdząca oznaczałaby, że Piłat nie miał wyjścia i musiał skazać Jezusa, aby proroctwa mogły się wypełnić. A skoro nie miał wyjścia, to może rzeczywiście był niewinny, a gest umycia rąk wcale nie był taki symboliczny? Idąc tym tokiem rozumowania, należałoby również uznać niewinność oskarżycieli Jezusa, bo przecież gdyby Go nie oskarżyli, to Piłat by Go nie skazał, a Jezus by nie umarł, proroctwa by się nie wypełniły, a my nie bylibyśmy zbawieni. Czy to nie brzmi absurdalnie? A fakty są takie, że oskarżyciele Jezusa wybrali drogę fałszu, a Jego sędzia — drogę niesprawiedliwości. Może Piłat zamiast pytać Jezusa, co jest prawdą, powinien zapytać, na czym polega sprawiedliwość?

Andrzej Siciński

 

[1] Tacyt, Ann. XV,44 [w:] Tacyt, Dzieła, t. I-II, Warszawa 1957, t. I, s. 460-461. [2] Józef Flawiusz, Antiquitates Judaicae, I-II, wyd. 2, Warszawa 2001, s. 786. [3] Zob. Paulina Święcicka-Wystrychowska, Proces Jezusa w świetle prawa rzymskiego, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2005, s. 29. [4] Potwierdzeniem tego faktu jest odkrycie w 1961 r. w Cezarei Nadmorskiej, w ruinach starożytnego amfiteatru inskrypcji łacińskiej: Pontius Pilatus Praefectus Juda(ea)e. [5] Zob. Łk 23,7-12. [6] Tamże, w. 12. [7] Zob. J 18,28-29. [8] Tamże, w. 29. [9] Zob. Łk 23,2. [10] Zob. Mt 26,59-66. [11] Tamże 27,11 Biblia Tysiąclecia. [12] J 18,36. [13] Tamże, w. 38. [14] Łk 23,5. [15] Tamże, w. 15. [16] J 19,12. [17] Paulina Święcicka-Wystrychowska, dz. cyt., s. 118. [18] J 19,19. [19] Zob. Paulina Święcicka-Wystrychowska, dz. cyt., s. 132. [20] Mt 27,24. [21] Tamże, w. 18.

 

[Artykuł został opublikowany w miesięczniku „Znaki Czasu” 4/2006].