Kłamstwo nigdy nie popłaca Bo natura się odpłaca
Proboszcz autem miał wypadek
Więc wikary ruszył zadek
Nim wybuchnie tu afera
Na naprawę szybko zbiera
Dzionek cały po wsi chodzi
Wiernych wszystkich zręcznie zwodzi
Mówi że czas dach załatać
Zanim mocniej zacznie kapać
Wszak to przecież nie wypada
Żeby deszczyk który pada
Dziś proboszcza niepokoił
Z księdza sobie żarty stroił
Swą historię opowiada
Do koperty datki wkłada
Ludzie są dziś hojni wielce
Chcą zaradzić tej usterce
Obowiązek swój spełniają
Coraz więcej kasy dają
Cóż zakupy zrobią mniejsze
Dziury w dachu są ważniejsze
Ksiądz samochód swój naprawił
Przy tym nieźle się ubawił
Ludzie się nie dowiedzieli
Bo inaczej by krzyczeli
Gdy minęły dwa tygodnie
Ksiądz zapłacił za swą zbrodnię
Nagle brzydko się zrobiło
Niebo całe zachmurzyło
Kiedy siedział na kanapie
Poczuł że coś mu na głowę kapie
Podniósł głowę w dachu dziura
Nad nią wielka czarna chmura
Wiadro nic nie pomagało
I plebanię zalewało
Żeby dziurę tą załatać
Musiał sam na dach się wdrapać