JustPaste.it

Inna historia Gwiezdnych Wojen...

Tajna (bo nieznana) i nieznana (bo tajna) historia strosunków Luka, Vadera i innych.

Tajna (bo nieznana) i nieznana (bo tajna) historia strosunków Luka, Vadera i innych.

 

Uwielbiam oglądać Gwiezdne Wojny. Z wielką niecierpliwością czekam ["czekam", bo oryginalny tekst powstał około 1995] na dalsze (czyli wcześniejsze) losy głównych bohaterów: ciołkowatego Luka, sztywniackiej Księżniczki Lei (czy jak tam się zwała), sprytnego Hana Solo, zdemoralizowanego Vadera, otyłego Jabby (hm, zaraz, ciągu dalszego Jabby nie będzie chyba, bo zginął) i całą resztę. W me wirtualne rączki wpadł jednak ostatnio dokument ukazujący prawdę gwiezdnej floty, gdzie  widać odmitologizowaną i gdzieniegdzie skrzeczącą rzeczywistość. Jesteście ciekawi ? To posłuchajcie...

* * *
Statek kosmiczny umykający przed potężnym Niszczycielem Gwiazd przypomina kształtem kotlet wyjęty z nadgryzionego hamburgera produkcji Byrger King'a. Lepiej jednak nie zastanawiać się, co przypomina kolorem.
* * *
W kabinie rozwyły się prawie wszystkie syreny i rozbłysły prawie wszystkie kontrolki. Te, które się nie włączyły, są akurat zepsute.
Kapitan Solo rzuca okiem na ekran radaru. Znaczy... spogląda
- O rety! Mamy przerąbane! Czuły, pozbywamy się ładunku!
Wielki, rudy mis siedzący w fotelu drugiego pilota ciągnie za jedna ze znajdujących się na pulpicie wajch. Ta jednak ani drgnie. - Uaeeaaeeaaoo....
- Sam widzę, ze klapa bagażnika się zablokowała! Zrób coś!
Zwierz zapiera się mocniej i już po kilku chwilach efekt jest widoczny - wajcha zostaje mu w łapie
- No to git - wzdycha Nail Solo, kapitan "Sępa Milenium", a poza tym przemytnik, drobny złodziejaszek i w ogóle gnida, ze drugiej takiej to w całym Imperium ze świecą szukać
Ciężkim krokiem rusza w stronę łazienki W środku spogląda w lustro i niemieje:
- Hej! Kim jest ten przystojniak?!? Czuły! W mojej łazience jest jakiś przystojniak! - krzyczy w stronę kabiny pilotów - eee, poczekaj chwile - dodaje po zastanowieniu - to tylko ja...
* * *
- Lordzie Water, melduje, że przechwyciliśmy obcy statek.
- Dokonać abordażu i przyprowadzić mi tu tego Solo. Khhhhhh.
Kapitan Nedek przełyka ślinę Widok lorda Watera bez kasku jest zaiste przerażający Kapitan często zastanawia się, czemu lord po prostu nie zrobi sobie operacji plastycznej i ze dwóch faceliftingow, zamiast ukrywać twarz przed światem
- Ta jes, ser! - mówi tylko i szybko się odmeldowuje. Znaczy spada.
* * *
- Nazywam się Water. Dariush Water. Khhhhhhhhhh...
- Ja... pana znam z telewizji... Nazywam się kapitan Nail Solo i jestem kapitanem...
- Wiem, wiem, kapitanem "Sępa Milenium", a poza tym przemytnikiem, drobnym złodziejaszkiem i w ogóle gnida, że drugiej takiej to w całym Imperium ze świecą szukać Khhhhhhh... - Water dostaje lekkiej zadyszki, rzadko kiedy wygłasza tak długie przemówienia i do tego bez suflera.
- O! Cały ja! - cieszy się Solo. - Znaczy... tego...
- Posłuchaj Ładunek, który przewoziłeś... to było dla Rebeliantów, prawda? Khhhhhh...
- No... tego... w zasadzie...
- Kh. Khhh-hh.
- Tak, masz racje! Powiem ci, gdzie mięliśmy się spotkać! I w ogóle pragnę z tobą współpracować! Tak naprawdę to już dawno chciałem się do ciebie zgłosić, bo z przemytu się juz nie wyżyje odkąd zabrali się za to senatorowie...

* * *
Pokład Kolejarskiej Korwety, czarni strzelają do białych, biali strzelają do czarnych, a reporter strzela fleszem w kogo tylko popadnie, skutecznie oślepiając obie walczące strony. Widać tylko przelatujące wiązki laserów, słychać strzały i jęki umierających, a w powietrzu unosi się zapach spalenizny i męskiego potu. Jednakowóż, co jest rzadkoscią, nie ma zapachu starych skarpetek.
- Księżniczko Gaio! Już po nas! We're doomed! - pomalowany na złoto robot, który to mówi, trzęsie się jak osika, o mało co nie wpadając w rezonans.
- Stul pysk, Tsetrzypeo, i gadaj po naszemu. Znaczy stul pysk, i nic nie gadaj. Eeee... Gdzie jest ten mały, no wiesz, ten biało niebieski taki...
- odpiera ubrana na biało kobieta, rozglądając się wokoło
- Eldwadedwa? Nie wiem... Gdzieś tu się kręcił przed chwila... Czy wspominałem, ze znam ponad sześć milionów form porozumiewania się?
Lady Gaia szybkim ruchem wyjmuje z kabury miotacz i przystawia go do korpusu robota.
- Jeszcze jedno redundantne słowo i...
Cale szczęście, ze akurat znajduje się drugi robot, i Gaia każe im obu lecieć po pomoc na znajdująca się niedaleko planetę. W chwili, gdy za robotami zamyka się pokrywa kapsuły ratunkowej, na placu boju zostają już tylko goście w białych kombinezonach i księżniczka. Reporter gdzieś przepadł. Faceci w bieli zaczynają podchodzić do Gai. Wtem za nimi otwiera się śluza i z dymu wyłaniają się dwie postacie, z czego jedna jest ubrana na czarno i w kasku.
- Tusze, że mam przyjemność z księżniczką Gaia? - zagaja z dworska większy. W łapie tryzma rozówki "Jak gadać z księżniczkami". - Cześć, nazywam się Water. Dariush Water. Khhhhhh...
- Wiem, wiem... Twoja postać jest narysowana na wszystkich tarczach wszystkich strzelnic wszystkich baz szkoleniowych Rebelii. Na przykład na Aldebaranie, Dantonie, Jowinie... oops...
Tymczasem druga, dość niska postać patrzy z podziwem na Lady G. Po chwili odchrząka i postanawia się przedstawić
- A ja nazywam się kapitan Nail Solo i jestem kapita...
Gaia spogląda na niego chłodno Powietrze na linii jej wzroku skrapla się powoli.
- I CO Z TEGO? - warczy. Nailowi robi się w tym momencie strasznie głupio, czuje się mały i czerwony.
- Yyyy... tego...
Dalsze wywnętrznianie się przerywa jakiś syk. Zupełnie, jakby właśnie od statku odłączyła się kapsuła ratunkowa. Taka, w której siedziałyby dwa roboty, mające lecieć po pomoc na znajdująca się niedaleko planetę. Water spogląda... powiedzmy: kieruje swoja twarz... eee, głowę w stronę Gai i pyta:
- Co to było? Khhhh...
- Takie tam. Eeee, zdawało ci się
W tym momencie do pomieszczenia wpada kapitan Nedek.
- Lordzie Water, melduje, ze od statku odłączyła się kapsuła ratunkowa, w której nie było żadnych form życia, ale były za to dwa roboty, które księżniczka Gaia wysłała z wołaniem o pomoc na znajdująca się niedaleko planetę. Jest mi bardzo przykro i przepraszam.
Water wyciąga rękę w kierunku Nedka i zaciska ja w pieść Potem spogląda na rosnąca pod denatem kałużę krwi i mówi:
- Przeprosiny przyjęte, kapitanie Nedek. Khhhhhhh...
- Khm - chrząka Gaia. - A w ogóle, to chciałam powiedzieć, że to misja dyplomatyczna, i nie macie prawa tu być.
- Trala lala, - odpiera Water - obecny tu pan Solo zeznał, że mieliście przejąć nielegalny ładunek farby w sprayu, którego używacie do pisania po murach obelżywych tekstów Khhhhhh....
Gaia patrzy z pogarda na Naila, który chowa się za lorda.
- Ty gnido, ty... - ma chyba jeszcze cos do powiedzenia, ale rozmyśla się, i rzecze do Watera - powiedz mi jedną rzecz: jego dziewczyna musi się czuć bardzo nieszczęśliwa, prawda?
- Khhhhhh?
- No, bo "Nail Solo".
- He he he... Znaczy, przepraszam, chciałem powiedzieć: khhhh...
Solo czerwieni się jeszcze bardziej.
- Water! Chyba nie pozwolisz jej tak mówić o twoim współpracowniku!
Water patrzy z dezaprobata na Naila, i chce cos powiedzieć, ale z jego krtani wydobywa się tylko rzężenie: - ...hhhhhhhk, hkkk, grrr... - zaczyna rozpaczliwie wymachiwać rękami. Trwa to kilkanaście sekund, po czym Gaia podchodzi do niego i za całej siły wali go pięścią w plecy.
- Khhhh.... dzięki - Water prostuje się i dodaje wyjaśniająco: - Czasem się zacina... wiesz, BIOS już mam nieco przestarzały, poza tym nie produkują już tych uszczelek - Po chwili kiwa ręką na najbliższego szturmowca. - Ty! Odprowadź księżniczkę Gaie do celi. Khh.
Gdy żołnierz wyprowadza Gaie, Water cos sobie jeszcze przypomina: - Hej, Gaiu! Khhhhh!
- Tak?
- Niezła kiecka. Kh.
Twarz Lady G. rozpromienia uśmiech - Och, dzięki! Twoja też, tylko te szerokie bary już trochę wychodzą z mody...
- Wiem, na dodatek nie mieszczę się w niektórych drzwiach i musze przechodzić bokiem. Khhhh...
- Jak chcesz, to pomogę ci ja trochę przerobić I może, gdyby dodać gdzieniegdzie falbanki...
- Och, idź juz. Pa! Khhh...
- Pa pa!
* * *
Drzwi do celi otwierają się i w wejściu ukazuje się postać bardzo niskiego szturmowca. Księżniczka przeciera oczy i spogląda na niego z dezaprobata.
- Nie jesteś zbyt krótki jak na szturmowca?
- Pssst, to tylko ja.
- Co za ja?
Szturmowiec zdejmuje kask i oczom Gai ukazuje się twarz kapitana Solo.
- Solo.
- STRAŻE!!! POMO... !!!
- OCH CICHO ŻEŻ BĄDŹ! NIC CI SIĘ NIE STANIE! NIE HISTERYZUJ!
- UUUUUUUU iiiiiiiiiiiiii - Księżniczka wydaje z siebie pisk powodujący zarysowanie się szyby w chełmie Solo.
- ZAMKNIJ ŻEŻ TĄ JAPĘ !!! - Solo popiera swoją dyplomatyczną prośbę żywą gestykulacją.
- Czego, kurna,  chcesz?
- Dostałem na ciebie zlecenie! Water kazał cię zabić, nie spodobały mu się twoje przeróbki jego... munduru, zwłaszcza te zwężenia w kroku...
- No! To już, strzelaj. No, na co czekasz? - Gaia udaje twardzielke.
Solo wycelowywuje swoja bron w kierunku księżniczki (Solo! Lufa jest z drugiej strony! O, właśnie...), ale się rozmyśla Ręce za bardz mu drżą .
- Gaiu! Kiedy ja naprawdę nie chcę ciebie zabić!
- To... po co ta bron?
- Water mi dał... Poza tym nie wiem, jak się tego używa. Przyszedłem cię uratować
- Tak? Och, to sorry... Przepraszam, ze byłam taka... no wiesz... Jesteś moja jedyna nadzieja. No - są jeszcze te dwa roboty i stary Oby Jeden, ale chyba nie będziemy na nich czekać
- Dobra, chodźmy Przekupiłem straże, nikt się nie będzie czepiał przez najbliższe dziesięć minut.
Solo i Gaia udają się w kierunku dokujacego niedaleko "Sępa Milenium", przez nikogo nie zatrzymywani. Faktycznie - napotykani szturmowcy zachowywuja się bardzo przyjaźnie, klepią ich po ramionach i tak dalej. Z dwoma Gaia wymienia adresy i numery telefonów Gdy już docierają na lądowisko, księżniczka spogląda najpierw na statek, a później na Naila.
- Tym przyleciałeś? Jesteś odważniejszy, niż myślałam!
- Dzięki No, chodźmy, Czuły powinien być już w środku
- Hmmm... Mam złe przeczucia...
* * *
Czuły leży na podłodze, i ściska rękami śmiertelną ranę postrzałową, próbując zatamować krew, gdy Nail wchodzi do kabiny.
- Czuły! Kto ci to zrobił? Pogotowie?!
- Uaeeaaeeaaoo...
- Kiwnij głową, jeśli szturmowcy Imperium - podpowiada Gaia.
- Nie... - odpiera Solo - on mówi, że sam, przy czyszczeniu broni.
W tym momencie zegar pokładowy wybija północ. Czuły podnosi swoja włochatą głowę i stęka grobowym głosem:
- Posłuchaj...
- Czuły, ty mówisz?!?
- Dziś Wigilia... Posłuchaj... jest problem: zapomniałem swoją kwestie... Eeee... Gdy Czuły w końcu kona (co trwa dobre kilka minut), Gaia mówi:
- Z jego futra będzie całkiem fajny dywan. Ech.. położyć się na takim...
- Pobaraszkowałabyś? - uśmiecha się Nail, najwyraźniej niezbyt przejęty śmiercią drugiego pilota. I racja - zawsze to jedna gęba do wyżywienia mniej.
- Gbur!
Solo siada przy sterach i zapuszcza silniki. O dziwo - rusza od pierwszego kopa. Solo podrywa statek i skierowywuje go w stronę śluzy
Udało się! Odlatuje na pewna odległość od bazy i rzuca do Gai:
- Trzymaj się! Ten statek rozwija zero przecinek piec powyżej prędkości światła!
- Że co?!? - odkrzykuje księżniczka
- Eeee, sam tego nie rozumiem, tak pisze w manualu... - Nail szarpie za dzwignie hipernapędu. Buczy, drga i z panelu sterowania sypia się iskry.
Nail uśmiecha się przepraszająco do Gai - tego, czasem się zacina. - Wali zdrowo pięścią w pulpit, po czym jęka i rozmasowywuje sobie dłoń - Właśnie w tym Czuły był najlepszy - wzdycha i szarpie jeszcze raz za dzwignię. Tym razem wszystko działa i statek przeskakuje w hiperprzestrzeń.
Po chwili komputer pokładowy zgłasza połączenie telefoniczne. Nail podnosi słuchawkę
- ... Tak słucham? Tak, a o co chodzi?
- Proszę pana, Grid dostał zlecenie na pana. - odzywa się demoniczny głos w słuchawce
- Co... Jak to... zlecenie?
- No, ma pana zabić. Dobranoc.
* * *
Zamknięty w swojej bazie w Rly'eh potwór śmieje się złowieszczo, odkładając słuchawkę telefonu.
* * *
Tymczasem na pobliskiej planecie Tataon, stary Oby Jeden, dwa podrdzewiałe roboty i młody Lucek mkną łazikiem w stronę portu lotniczego w Mos Icelay, najohydniejszego gniazda mętów i łajdactwa Przed samym portem zatrzymuje ich patrol żołnierzy Imperium.
- Dzień dobry, dokumenty poproszę - mówi jeden z nich. - Prawo jazdy, dowód rejestracyjny, OC ...
- Nie widzicie nas - odpiera grobowym głosem Oby.
- Nie widzimy was! - odkrzykują zgodnym chórem szturmowcy.
- W ogóle nas tu nie ma - kontynuuje Oby.
- W ogóle was tu nie ma!
- Nie potrzebujecie oglądać naszych dokumentów
- Nie potrzebujemy oglądać waszych dokumentów!
- Nie jesteśmy tymi, których szukacie.
- Nie jesteście tymi, których szukamy!
- Możemy jechać
- Możecie jechać!
- Dzięki, a przy okazji: - Lucek wskazuje za siebie - ci dwaj z tymi robotami poszli w tamtym kierunku.
Gdy już wjeżdżają do portu, Oby wyjmuje z kieszeni mocno sfatygowana książkę, na okładce której napisano dużymi przyjaznymi literami: "Nie panikuj". Jest to osławiony "Przewodnik: Autostopem przez Galaktykę". Oby szybko przekartkowywuje książeczkę, po czym mówi Luckowi:
- Tu piszą, ze w kantynie znajdziemy jakiegoś pilota, który zgodzi się wynająć nam statek.
* * *
W kantynie Oby podchodzi do Grida, zielonoskórej kreatury siedzącej przy barze. Zamawia sobie drinka i zaczyna oglądać obleśne rysunki, którymi co bardziej utalentowani klienci ozdobili kontuar. Po chwili jednak nudzi mu się to zajęcie i odwraca się do Grida.
- Chyba już nie przyjdzie - zagaduje. - Rzuciła cię
- Gdzie tam, czekam na Naila Solo, mięliśmy się pojedynkować, ale on chyba stchórzył. Cholera, to mi rozwala cały plan dnia - odpiera zagadnięty - Nie masz numeru jego telefonu?
- Oochlay yoo-ma! Przepraszam: To jest myśl!
Grid wyjmuje telefon komórkowy i wystukuje numer kapitana Solo.
* * *
Po kilkuminutowej rozmowie Grid odkłada telefon i mówi do Oby'ego:
- Powiedział, że ma złe przeczucia, i że nie przyleci. Pan jest Oby, right? Kazał powiedzieć panu, że księżniczka ma się dobrze i leci na Jowin, skąd siły rebelianckie będą przeprowadzać wielki atak na Planetę Śmierci. Sam tez się wybieram w tamtym kierunku, wiec mogę pana podrzucić. Aha. Prosił jeszcze żeby nikomu o tym nie mówić, bo to wielka tajemnica.
- Chcesz dogonić Solo? - pyta podejrzliwie Lucek, któremu Oby zamówił tylko cole z lodem.
- Gdzie tam... Znudziło mi się już to życie. Ustatkuje się, założę rodzinę... Zbuduje sobie domek w dzikiej puszczy, pojednam się z przyroda i tak dalej.
* * *
Na początku jest to irytujące uczucie, później jednak, gdy ciśnienie wzrasta, nie da się go już dłużej ignorować Lord Water zrywa się gwałtownie z łóżka, budząc małżonkę gubernatora Tarkowskiego.
- Co się stało, mój tygrysie?
Water spogląda bezmyślnie na podłogę kajuty, na której leży pejcz, skórzana bielizna, kajdanki i kilka innych przedmiotów niewiadomego przeznaczenia.
- Wyczuwam coś... Obecność czegoś, czego nie czułem od... khhhhh... - to mówiąc udaje się w kierunku toalety.
* * *
Posterunek na Massassassani, tymczasowa baza operacyjna rebeliantów, tętni życiem Atmosfera przypomina dojrzały ser w upalny dzień. - Formacja groszkowa zajmie pozycje tutaj, a khaki i seledynowa - odpowiednio tutaj i tutaj - mówi do zebranych na odprawie generał Donna, pokazując na trójwymiarowej projekcji losowo wybrane punkty.
- Dobrze - odpiera Lucek - ale kto wymyślił takie kretyńskie nazwy?
- Miało być złota, czerwona i tak dalej, ale uznaliśmy to za zbyt pretensjonalne i politycznie niepoprawne.
- Nie mam więcej pytań
- Dobrze wiec. Odmaszerować do myśliwców
* * *
- A wiec nie potrzebujesz mojej pomocy? - pyta ze łzami w oczach Nail.
- Nie, poradzimy sobie sami, możesz lecieć - odpiera chłodno Gaia.
- Wykorzystałaś mnie, a teraz porzucasz! Masz serce z kamienia! - lamentuje dalej kapitan.
- A ty mózg Co ty sobie myślisz, ze ja, księżniczka, będę się zadawala z kimś takim jak ty?
- Nie chce mi się z tobą gadać...
* * *
- Lordzie Water! Ich myśliwce są tak małe, że unikają naszych turbolaserow!
- Będziemy musieli zniszczyć ich w walce bezpośredniej Załogi - do statków! Kh!
* * *
[Tu następuje długa bitwa kosmiczna, przerywana sporadycznymi "nadlatują z zero trzydzieści pięć!", "nie widzę go!", "uważaj na tył!", "jupikajej, wydymańcu!" i "shit! fuck! shit! fuck! shit! fuck! aaaaargggghhh!" ze strony rebeliantów, oraz kompletna cisza radiowa ze strony pilotów Imperium... Ale ograniczmy się do zrelacjonowania ostatniego starcia. Na polu bitwy zostają: Lucek, farmer (po stronie Rebelii), Water, lord (po stronie Imperium) i niespodzianka (sama jeszcze nie wiedząca, po której stronie)] * * *
Lucek próbuje jeszcze jednego podejścia do tunelu, ignorując próbującego wziąć go od tylu Watera. (* Bez skojarzeń... *)
- Trzymaj kurs... Trzymaj kurs... - słyszy w słuchawkach uspokajające słowa księżniczki Gai, której jest łatwo tak mówić, bo siedzi sobie bezpiecznie w wygodnym fotelu w bazie.
- Łatwo ci, kurwa, mówić! Ups... Sorry... Nie to chciałem powiedzieć...
- Ja protestuje! Miało nie być brzydkich słow.! Piloci Rebelii nie przeklinają!
- No przecież powiedziałem: przepraszam...
W tym momencie w słuchawkach odzywa się trzeci glos:
- Yahoo! Wróciłem! - mówi niespodzianka.
Siedząca w swoim fotelu Gaia zakrywa ręką mikrofon i mówi cicho do Donny:
- No nie, to znowu ten błazen - Odkrywa mikrofon i mówi słodko, troszkę sepleniąc:
- Wlócileś, Nail, wiedzialam...
- Jeszcze nie zdecydowałem - przerywa jej Solo - po czyjej stronie jestem...
- Posłuchaj, przepraszam cię... Ja wtedy naprawdę nie chciałam cię urazić Rozumiesz, nerwy i tak dalej...
- Naprawdę?... No dobrze...
"Jestem żałosnym palantem" - myśli sobie Nail, ale posłusznie "zdejmuje"
Watera, którego myśliwiec wpada w korkociąg i wirując ucieka w przestrzeń
- Masz czysta drogę, dzieciaku. Teraz rozwalmy te rzecz i wracajmy do domu.
- Spoko, tylko zepsuł się komputer celowniczy. Laaaaa! - zaczyna się drżeć spanikowany Lucek.
- O rrrety... Nie desperuj, tylko strzelaj na pale, może wyjdzie - prawdopodobieństwo wynosi mniej więcej jeden na milion - uspokaja go Nail. - To większe szansę, niż mi dawali moi instruktorzy latania na zdanie egzaminu na licencje pilota.
- I co, zdałeś? - Chce wiedzieć Lucek. Zupełnie niepotrzebnie.
- Nie, kupiłem na targu. - Nail chyba mówi poważnie
- Ok, strzelam! Poszły! - Lucek patrzy przez chwile na smugi kondensacyjne dwóch rakiet mknących do otworu służącego do wymiany ciepła
- O kurde, weszły! Spierdalamy!!!
- To ja przepraszam! - Gaia ma już dość tego chamstwa.
- Ależ księżniczko, co księżniczka... - próbuje ja udobruchać Donna. - Proszę zrozumieć, chłopak wychował się na farmie, z dala od cywilizacji...
Poza tym, wywiad donosi, ze to brat księżniczki... A Water był waszym ojcem... Księżniczko, dobrze się księżniczka czuje?
* * *
Nail uśmiecha się do Lucka. Lucek odwzajemnia uśmiech, po czym uśmiecha się do Gai. Ta odwzajemnia uśmiech i uśmiecha się do Naila. Nail odwzajemnia jej uśmiech Wszyscy są bardzo mili. Rano, gdy whisky przestanie działać, będą za to czuć potwornego kaca.
A gdzieś w bezkresnej przestrzeni kosmicznej lord Water stabilizuje lot swojego myśliwca i skierowywuje się do najbliższej bazy Imperium. -  I will be back ! - Odgraża się, ale nikt go nie słyszy, bo w tym momencie zaczynają lecieć końcowe napisy, a widzowie w kinie (ewentualnie podstawieni klakierzy) wstają z miejsc i zaczynają bić brawo. Owacje sięgają szczytu, gdy na ekranie pojawia się napis:
Po seansie bar kinowy zaprasza na darmowe piwo (ale tylko dla tych, którzy klaszczą)

 

 

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne