Kolejna część zainspirowana porządkami w szafie :)
Andżelika. Walka o przestrzeń.
Andżelika pewnej niedzieli otworzyła swoją szafę i z zakłopotaniem stwierdziła:
- Hmmmm... już nie mam tu miejsca.
Obok stała druga, identyczna szafa. Niestety - jej męża.
- Gdybym tak upchała jego ubrania w walizki pod łóżkiem, mogłabym powiesić tu parę łaszków.
Kilka chwil później.
- Zapomnij! - rozległ się krzyk, który zapewne usłyszała nawet wścibska sąsiadka na górze. - Nie będę trzymał ubrań pod łóżkiem. Jak ty to sobie wyobrażasz, że będę co rano podnosił łóżko do góry, wysuwał walizkę i wyciągał koszulkę?! Nie kupuj tego tyle! Kto to słyszał, mieć tyle ubrań. Może wynająć mam mieszkanie obok, na twoje ubranka, co?!
- W sumie niegłupi pomysł - rozmarzyła się Andżelika.
- To była ironia, nie wywąchałaś jej? - powiedział.
- Wywąchałam, wywąchałam - powiedziała obrażonym głosem i położyła się na łóżku.
Leżała i myślała nad jakimś sensownym rozwiązaniem. Jak miała pozbyć się jego ubrań?
- Gdybym pozbyła się jego, tym samym pozbyłabym się ubrań - mruczała sama do siebie. - Nieeee, to chore, o czym ja w ogóle myślę.
Szybko rozwiała myśli o jednym zamaszystym ruchu siekierką.
Już i tak zabrała mu szuflady i jego bieliznę upchała w jednej małej szufladce. On co rano z trudem ją otwiera przez nadmiar leżących w niej rzeczy.
- A gdybym tak.... - wstała szybko z łóżka i wzięła z szafy pięć najstarszych koszulek męża.
- Potrzebuję ścierek do podłogi, a one się już nie nadają do noszenia - pomachała mu nimi przed nosem
- Ale...ale to koszulki... one są jeszcze w miarę dobre - protestował.
- Nie nadają się, mówię. Kupisz sobie nowe, kiedyś. A te spodnie z dziurą na nodze też już możesz wyrzucić, prawda. To już nie modne mieć dziury w spodniach. I przynieś bluzy wszystkie to ci je wypiorę, stęchlizną jedzie z tej szafy twojej.
Emiliar grzecznie przyniósł swoje cztery bluzy. Wrzuciła je do pralki i ustawiła temperaturę na dziewięćdziesiąt stopni.
- No wiesz, lepiej się dopiorą - powiedziała.
Emiliar jedynie pokiwał głową. Nie spodziewał się, że godzinę później Andżelika ze smutną minką powiadomi go, że chyba pralka się psuje, bo strasznie rozciągnęła i zniszczyła jego bluzy. I teraz musi je wyrzucić.
- Ale nie martw się, kupisz sobie nowe, kiedyś - pogłaskała go po głowie - A ja teraz wyprasuję ci ładnie koszule i koszulki. Niech sobie takie ładne i wyprasowane wiszą w szafie, dobrze?
Znów kiwnął głową. Nie spodziewał się, że Angelika po chwili przyjdzie i powie, że ma mały problem, bo żelazko niestety przykleiło się do wykładziny w salonie i resztki tego, co przywarło do żelazka, wprasowało się w koszulę i dwie koszulki.
- Nie martw się, kupimy nowe, kiedyś.
Szafa prawie wolna. A to co zostało, zmieściło się w małą torbę podróżną pod łóżkiem. Nie trzeba było podnosić łóżka, żeby ją wyciągnąć.
Następnego dnia Andżelika stwierdziła, że ma już wystarczająco miejsca w szafie.
Ale za to pomyślała, że ma zbyt mało miejsca w łóżku.
- Hmmmm... gdzie jest ta siekierka?!