JustPaste.it

Zabierzcie to Euro!

2c86ac70d9813190b5cead402b31d183.jpg To, co dzieje się od kilku, kilkunastu lat na naszych stadionach, ale także ‘przed i po” nich, nie mieści się już w żadnych ramach czy to wyobraźni, czy to tolerancji czy innych określeń ludzkiego pojmowania, nawet najgorszego, słowa chuligaństwo stadionowe. Człowieka, który używa w naszej rzeczywistości terminu „chuligaństwo stadionowe”, chętnie oskarżyłbym o „umożliwianie przestępstwa”. Powtarzając bowiem za klasykiem, jest to „robienie z szamba perfumerii”.

Jak czytam na blogach, komentarzach, słucham mówiącego gliniarza o chuliganach stadionowych, to nóż mi się w kieszeni otwiera. „Biedni, sfrustrowani młodzi ludzie, bez pespektyw, planów na przyszłość, i inne tego typu bzdury”. Ludzie, czy wyście powariowali? Bandyta, to bandyta, koniec, kropka. Dlaczego jest w nas tyle wyrozumiałości dla chamstwa, agresji i przestępczości? Ile razy można słuchać matki/ojca trzynasto, czternastoletniego bandyty: „Ale to jest takie dobre dziecko. Tylko koledzy”. I wszystkie matki, wszystkich „kolegów” z jednej bandy mówią dokładnie to samo. Wszyscy „ważni” pochylają się nad frustracją tych bandytów, usprawiedliwiają, radzą co by tu im…, a pies z kulawą nogą nie pochyli się nad rannym policjantem czy ochroniarzem ze złamaną ręką, jak choćby dziś pod GHM (to też kibolstwo).  

„Trzeba im dać dobrze płatną pracę, perspektywy na przyszłość, warunki do rozwoju…” – czytam tu i ówdzie. A ja się pytam: „Dlaczego ja nie jestem bandytą?”. Ja też nie miałem perspektyw, dobrze płatnej pracy, przynajmniej z początku, dopóki się nie postarałem, moim planem była kolejna flaszka, byłem sfrustrowany i… nie zostałem kibolem, nie zostałem bandytą. Z bardzo prostego powodu: bo nie chciałem być bandytą!!! Miałem bardzo rózne pomysły, co jeden to głupszy, ale ani jeden nie brzmiał: chcę być bandytą.

Ci ludzie, gdyby nie byli kibolami, byliby bandytami „w innych dziedzinach”. Zresztą, większość z nich jest „między innymi kibolami”. W Zjednoczonym Królestwie poradzono sobie z kibolami skutecznie i „akcja radzenia sobie” trwa nieustannie mimo znacznej poprawy sytuacji. Trzyma się rękę na pulsie dokładnie tak samo, ja pierwszego dnia, kiedy rozpoczynano walkę z kibolami. Być może to jest recepta: nie akcyjność, ale systematyczność. I to poradzenie sobie nie polegało na podaniu na tacy kibolom „dobrze płatnej pracy”. Ci ludzie do pracy nie pójdą, bo praca to dla nich plama na honorze. Oni są i byliby bandytami. Są jak bulteriery czy amstafy. To agresywna rasa i jeśli któryś z nich nie ugryzie, należy to uznać za cud, a nie uznawać za nieszczęście to, że amstaf jest agresywny. Bo u amstafa, agresja to norma.

Potrafią nawet wpływać na polityków i policjantów (że o PZPN-ie już nie wspomnę) do tego stopnia, że ci, sami proszą dla nich o litość i „szansę”. Dać im szansę to tak, jak dać szansę psychopacie na normalne życie (zresztą u nas nie jest to aż takie dziwne).

Obiema rękoma podpisuję się pod słowami wypowiedzianymi dziś przez zakonnika o. Pawła Gużyńskiego (cyt. z pamięci): „ Powiedzmy im: Zabierzcie nam to Euro! Nie dorośliśmy, przepraszamy, ale nie poradzimy sobie!”. To, że doznamy kompletnej kompromitacji na Euro 2012 to pewne! Tak pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Nie ma już najmniejszych szans, żeby przez rok uporać się z tą bandą. Oczywiście Euro nie oddamy. Oczywiście się skompromitujemy. Jak zawsze.