JustPaste.it

całkowicie nienormalne.

Tak na próbę, żeby sprawdzić, na ile to co tworzy się w mojej głowie, trafia do reszty społeczeństwa. Zbiór głupstw prawdopodobnie pozbawiony sensu, czyli dylematy małolaty.

Tak na próbę, żeby sprawdzić, na ile to co tworzy się w mojej głowie, trafia do reszty społeczeństwa. Zbiór głupstw prawdopodobnie pozbawiony sensu, czyli dylematy małolaty.

 

Co się ze mną dzieje?? Te pytanie przewija się momentami przez moje myśli. Momentami gdy akurat powraca mi stan normalnej świadomości. Tracę kontrolę. Już nie tylko nad własnym życiem ( ba, tej chyba nigdy nie miałam) ale i nad własnym zachowaniem. Jakby druga osoba żyła równocześnie w moim ciele. Najgorzej jest, gdy z całych sił pragnie zawładnąć  nie tylko fizycznością, ale przede wszystkim umysłem. Wtedy jest najciężej.

Nie wiem na ile siła, chęć życia zależy od charakteru człowieka, ale jeśli ma jakikolwiek wpływ, to jestem raczej „niecharakterna” o ile takie słowo istnieje. Zawsze mi się wydawało, że jestem kimś. Wyjątkowa przez samo swoje istnienie. Mimo młodego wieku przeszła przez swoistą szkołę życia, więc dupę ma twardą- czytaj wszystkiemu jest w stanie stawić opór, z każdą przeszkodą da sobie radę. Sama, bez niczyjej pomocy, bo przecież gorsze rzeczy przeżyła. Skazana na sukces, bo przecież  inteligentna, piękna. ba! Przez większość podziwiana. Mężczyźni oglądali się za nią pożądliwym wzrokiem, a kobiety, mimo silnych prób ukrycia tego, zazdrosnym.

Tylko czy tak naprawdę zainteresował się ktoś, co ona sama  myśli o sobie? Jakie ma marzenia, plany. Co robi ,żeby je zrealizować. Czy w ogóle robi coś. Czy ktokolwiek choć przez chwile pomyślał, jak cholernie może być samotna i jak z całych sił  ma tego wszystkiego po prostu dosyć!!

 

 2010.             

 

-         O fuck! Jest 8. kurwa kolokwium. Mam to w dupie, idę spać.

Taaak, kolejny boski poranek typowej studentki. Który to już raz.  Boże, ja z trudem mogę otworzyć oczy, wysiłek, jaki trzeba podjąć by wyłączyć te piszczące gówno przerasta moje możliwości. Kto w ogóle wymyślił budzik. Nienawidzę budzików. Nienawidzę budzików. Jak ja ich kurwa nienawidzę.

-         Fuck, fuck, fuck, nigdy więcej. Obiecuję nigdy więcej!

-         Hehehhe- no tak, Jolka zawsze potrafi, podnieść na duchu- trzymaj wodę, alcaprim, i przestań składać obietnice bez pokrycia.

Chyba powinnam podziękować Bogu, za taka przyjaciółkę. Co ja bym zrobiła bez tego człowieka? Zresztą, co ona by zrobiła beze mnie. Sekret naszych dobrych kontaktów tkwi chyba w tym, ze jedna jest głupsza od drugiej. Poważnie mówię. Mogłybyśmy prowadzić jakieś zawody, w robieniu głupot. Ranking czy coś. Już jakieś sześć lat temu, nasze matki stwierdziły, że jedna „źle działa na drugą”. Obecnie, jako starsze, mądrzejsze, nauczone kilkuletnim doświadczeniem staramy się unikać wspólnych imprez, na lepsze nam to wychodzi.

 

Z tymi obietnicami, to ma rację. Za każdym razem to samo, wmawiam sobie, że już nigdy nie napiję się jak świnia. A potem budzę się z potwornym bólem głowy i większą chyba od dziury ozonowej czy budżetowej, dziurą w pamięci. Sprawdzam oczywiście trzy rzeczy, na które strach człowiekowi spojrzeć rano po imprezie. Twarz... Z tą bywało gorzej, makijaż oczywiście nie zmyty, ale wezmę prysznic i będzie w porządku. Gorzej ma się mój portfel, że tez człowiek potrafi przez jeden wieczór wydać kasę przeznaczoną na cały tydzień. I tak najgorsze, co mnie czeka, to sprawdzenie połączeń wychodzących w tel., Co ten alkohol w sobie ma, że nagle staję się najodważniejszą osobą na świecie. No i oczywiście jestem w stanie każdemu powiedzieć, co o nim myślę, co czuję. Gorzej jest rano. Ilość przeżywanych przeze mnie moralniaków, przewyższa chyba ilość wątków w „modzie na sukces”.

Znowu do niego dzwoniłam, znowu. Panie Boże pozwól mi sobie przypomnieć, o czym rozmawialiśmy. Podobno nie warto tęsknić za kimś, co, do kogo nie ma się pewności, że śpi tej nocy samotnie. Ja mam cholernie ogromną pewność, że nie spał tej nocy sam. I co z tego, i tak tęsknie. Chciałabym być zimną wyrachowaną suka, która wydrapie oczy każdemu, kto stanie na jej drodze. Chciałabym nie liczyć się z innymi, mieć w dupie ich uczucia. Chciałabym tak postępować z ludźmi, jak oni czasem postępują ze mną. Chciałabym nie mieć wyrzutów sumienia. Nie potrafię. Ale tak samo nie potrafię, zerwać kontaktów z tym człowiekiem, mimo, że tyle razy obiecywałam sobie, że to koniec. Czasem serce bierze górę nad rozumem, zbyt mocno czuję, za bardzo kocham. Kiedyś wszystko było takie proste, tak banalne... A może to ja po prostu byłam tysiąc razy głupsza i pewnych rzeczy nie potrafiłam dostrzec. Chyba nie skończę powtarzać tego swojego „tak bardzo chciałabym mieć znów 15 lat”. Co jest naprawdę śmieszne biorąc pod uwagę fakt, ze mam dopiero 20. Aż strach pomyśleć, jak będę żałować upływającego czasu mając czterdziestkę. Gdzie się podziała moja radość życia? Gdzie, pytam?

Jego żona, jest naprawdę miłą kobietą.

 

 

 

 

 

„I trzeba być wielkim przyjacielem i mocnym przyjacielem, żeby przyjść i przesiedzieć z kimś całe popołudnie tylko po to, żeby nie czuł się samotny. Odłożyć swoje ważne sprawy i całe popołudnie poświęcić na trzymanie kogoś za rękę”

 

Anna Frankowska

 

 

Nie poszłam na uczelnię, nie jestem w stanie myśleć. Żeby tylko myśleć, ja nie jestem w stanie funkcjonować. Trzęsą mi się ręce, w głowie szum, i do tego te potworne wyrzuty sumienia. Chyba P. ma rację mówiąc o mnie „alkoholik-degenerat”. Po pięciu dniach imprezowania, w końcu się wyczerpałam. Może to i lepiej.  Nie jestem w stanie zapalić nawet papierosa. Aaa potrzebny mi detoks. Skoro mam tego świadomość, to nie jest ze mną tak źle. Zresztą, jak twierdzi W. ja mam skłonności do przesadzania i wkręcania sobie różnych dziwnych rzeczy. Na normalnego człowieka po pięciu latach picia mówią pijak, studenta zwą magistrem. Ot, taka zabawna dygresja.

W. u mnie była. Oczywiście dostałam kolejny wykład, z serii zapomnij o nim, daj sobie spokój bla bla bla. Przecież nie jestem tępa. Ja to wszystko doskonale wiem! Śmieszy mnie tylko, że dostaję rady od osoby, która poniekąd pchnęła mnie w ramiona tego dupka. Co więcej, od osoby która, jeszcze bardziej niż ja nie potrafi zapanować nad własnymi emocjami. Tragizm, mi jest potrzebny tragizm.  I przeszkody. Bo jeśli ich nie ma, to wszystko jest zbyt nudne, monotonne i przewidywalne.

 

 

 

 

 

OBRAZ PRZESZŁOŚCI

 

W: „ ojj no N. Proszę Cię!!! No chodź, błagam. Pójdziemy się napić. Jak zwykle, będzie fajnie.”

N: „mam korepetycje na 15. zanim wrócę do domu, ogarnę się i przyjadę z powrotem, będzie późno”

W: „ no weź, obiecuje, że zrobimy cos głupiego”

N: „będę. 19. kocham Cię ;* „

 

 

 Życie było takie proste. Przyjedź, upijemy się. Będzie fajnie! Jasne. Zawsze było. Tylko czy ktokolwiek pomyślał wtedy, jakie będą konsekwencje? Nie. Bo młodość to młodość. Młodość musi się wyszumieć, wyszaleć. Lepiej teraz, niż później, jak będziesz starsza i czas będzie myśleć o pracy, rodzinie, dzieciach. Kolejność nieprzypadkowa. Dla większości ludzi obecnie na pierwszym miejscu praca. Czy nie to przypadkiem, jest jednym z głównych czynników, którymi kierujemy się przy wyborze życiowych partnerów?

 

 

Coraz częściej ogarnia mnie poczucie, że do niczego się nie nadaję. Psuję wszystko do czego się dotykam. Ludzie się ode mnie odwracają.  Załamuje mnie każde, nawet najmniejsze niepowodzenie. Zawsze brakło mi pewności siebie ( poza momentami upojenia alkoholowego). Właśnie, alkohol. Czym jest jego magiczna moc, że wywołuje w ludziach tak ogromną pewność siebie. Mogłabym mnożyć przykłady działań, które podjęłam tylko dzięki temu, że byłam pod tzw. „wpływem”. Nie rozumiem jednej rzeczy. Na ogół ludzie postrzegają mnie jako wygadaną, pełną życia, energii, z masą pomysłów osobę. Tymczasem ja widzę siebie jako nieśmiałą ciotę. I nie są to tylko moje ciche domysły. Jest wiele sytuacji potwierdzających moją tezę. Przykład: zajęcia na uczelni, przygotowana? Wyśmienicie!. Dużo wie? I owszem. Podzieli się swoją wiedzą? Absolutnie! Czemu nie? Bo paraliżuje ją lęk przed wystąpieniem. Bo oczy wszystkich zgromadzonych skierowane będą właśnie na nią.. tak, jest piękna ( a dla wielu to właśnie wyznacznik ideału. Jest ładna, więc poradzi sobie ze wszystkim. Ta dziewczyna, może mieć wszystko co chce). Tymczasem ona się boji. A czego? W zasadzie głupoty. Że się przejęzyczy, że powie coś głupiego, że się będą z niej śmiać. Im dłużej się nad tym zastanawiam, nasuwa mi się pytanie, skąd ten lęk. A no właśnie skłonna jestem stwierdzić, że z ludzkiego przekonania o jej idealności. Każdy ma ją za przykład. Piękna, mądrości, inteligencji, nawet erudycji. A ona się boi. Głównie pomyłki, najmniejszej nawet wpadki. Jeżeli komuś przeciętnemu zdarzy się gafa, to jest to normalne, bo jest przeciętny. Inna sprawa, kiedy zdarza się to tzw. „osobie idealnej” Bo od niej się więcej wymaga.