Cześć firm działających w Polsce oszukuje klientów traktując ich jak durniów. Robią to dla zysku wykorzystując naszą bierność i słabość organów państwa. Musimy zacząć to zmieniać!
Każde uogólnienie jest niebezpieczne, nawet to. Jednak doświadczenia ostatnich miesięcy skłaniają mnie do przeświadczenia, że znaczna cześć przedsiębiorstw oszukuje klientów traktując ich jak dojne krowy do łatwego wydojenia.
Podzieliłem się swoimi spostrzeżeniami z grupką znajomych z różnych profesji, mających różny status społeczny, nikt nie przeciwstawił się mojej, z pewnością nie odkrywczej, teorii. Nie było żadnej polemiki, każdy tylko dorzucił swoje własne przykłady, kiedy spotkał się z tyle jawnym, co również bezkarnym szwindlem. Oczywiście zastanawiałem się czy taki ogląd otaczającego świata nie wynika przypadkiem z naszej słynnej już polskiej, pesymistycznej mentalności? Chyba jednak nie. To po prostu rzeczywistość, na którą od razu dodam nie ma co narzekać. Musimy zacząć ją zmieniać. Posiłkując się tekstem z kultowego filmu Władysława Pasikowskiego zachęcam „Skoczmy do gardła sku…….om”. Nie marudźmy, nie narzekajmy. Działajmy. Informujmy instytucje kontrolne państwa, media, Policję o wszelkich napotkanych patologiach. I nie wstydźmy się tego, nie kapujemy ubecji Naszych, tylko informujemy o oszustach i złodziejach bez żenady nas wykorzystujących. Firmy stosują różne sztuczki. Niektóre działają na granicy prawa, inne grubo je łamią, jeszcze inne rozochocone biernością państwa tworzą całkiem dobrze funkcjonujące złodziejskie procedury i kartele. Jeśli dokładnie przyjrzymy się dużej części firm i ich postawie wobec klienta, jeśli będziemy chcieli naprawdę szczerze nazwać te działania po imieniu, to nie unikniemy określeń: kradzież i oszustwo. Tylko uciążliwość kontroli, surowe kary, publiczne krytykowanie mogą wymóc zmianę tego stanu rzeczy. Ja zacznę od napiętnowania patologii w tym tekście i zawiadomienia stosownych organów kontrolnych państwa.
UPC Polska czyli rąbanie swoich stałych klientów
UPC na swojej stronie internetowej oferuje pakiety promocyjne swoich usług ( TV, Internet, Telewizja). Oferta wygląda całkiem atrakcyjnie szczególnie względem starych umów, które klienci, w tym i ja podpisywali z operatorem kilka lat temu. By nie wdawać się w szczegóły umów powiem tylko, że przy dotychczasowej taryfie płacę ok. 30 % więcej za o wiele gorszy pakiet usług ( mniej darowych rozmów telefonicznych, gorsza szybkość internatu, dekoder bez możliwości nagrywania, itp.). Umowa, którą podpisywałem z UPC już dawno się skończyła, więc przysługuje mi możliwość wybrania nowej oferty lub w ekstremalnym przypadku nawet zaprzestania korzystania z usług. UPC z wiadomych względów nie zawiadamia o tym fakcie swoich klientów. Działa na przeczekanie, wszystko po to by nieświadomy klient płacił jak najdłużej, płacił jak za zboże. UPC nie informuje o nowych możliwościach, więc dzwonię do biura obsługi klienta (droga przez mękę, przynajmniej 20 minut wyjęte z życiorysu, aby cokolwiek załatwić), by przedstawiciel pomógł mi wybrać , nową najkorzystniejszą opcję z proponowanych. I tutaj doznaję szoku, ale nie pierwszy raz, będą następne. Jako stały klient nie mogę skorzystać z oferty dla nowych klientów ponieważ…. jestem stałym, dobrym klientem, który buli miesiąc w miesiąc prawie 200 zł. Jako stały, dobry klient jestem gorzej traktowany!!! Mogą mi zaproponować jakieś rabaty, ale zawsze warunki będą gorsze w stosunku do nowego klienta. Tłumaczę im jak chłop krowie na miedzy, że stałego klienta należy szanować, że przecież to nie ma sensu, że i tak mogę zerwać umowę i podpisać nową i przecież wtedy otrzymam promocyjny pakiet. Jeśli nie ja podpiszę umowę, zrobi to moja partnerka, itd.,itp. Zero reakcji, jakbyś gadał po chińsku. Dobrze, oznajmiam krótko, że rezygnuję z usług. I tutaj zaczynają się schody, zgodnie z procedurą muszę udać się osobiście do biura obsługi klienta UPC i wypełnić stosowny formularz. Udaję się. Na wszelki wypadek na miejscu, sprawdzam jeszcze raz, czy aby telefoniczni przedstawiciele UPC nie pomylili się traktując mnie jak …leszcza. Oczywiście, że nie! Pani w okienku też twierdzi, że nie ma dla mnie oferty porównywalnej z tą skierowaną do nowego klienta. Rozwiązuje umowę. Pięć minut po wyjściu z biura obsługi dzwoni do mnie pani… z biura UPC tym razem z tzw. działu utrzymania klienta informując, że mają jednak dla mnie atrakcyjną ofertę. Zgadzam się na nią telefonicznie, bo w tym wypadku istnieje już możliwość zawarcia umowy przez telefon. Po miesiącu od rozmowy otrzymuję nową fakturę: kwota jest o wiele wyższa niż ustaliliśmy, a zakres usług jest mniejszy. Co robić, dzwonię znów do UPC by wyjaśnić sprawę, trzymają mnie z pół godziny na linii, przełączany jestem z działu do działu i nikt nie umie rozszyfrować faktury, ba do końca nie wiedzą jaką mają ze mną umowę, wiedzą jedno na pewno o czym mi przypominają, że mam im zapłacić za tą fakturę. Mijają dni, pewnie cały czas badają sprawę, mieli oddzwonić, cały czas czekam. W między czasie dostaję ponaglenie smsem i mailem z działu windykacji. Jak widać procedury windykacyjne działają bez zarzutu, te pro klienckie nieco szwankują. Czy to przypadek czy celowe działanie? Odpowiedź zostawiam Państwu. Dotarła do mnie informacja, że UPC przejął drugą pod względem wielkości kablówkę Aster City czyli de facto mamy na rynku monopol. Co na to instytucje państwowe: UOKiK i UKE?
Program jakości PSPS - systemowa ochrona oszustów
jasno wynika, że firma oszukuje klientów sprzedając styropiany o niższych niż deklarowane parametrach. Niestety podejście do biznesu tego producenta to tzw. wierzchołek góry lodowej. Badając jakość styropianów Austrothermu odkryłem organizację kuriozum; Polskie Stowarzyszenie Producentów Styropianu (PSPS). Organizacja ta chcę walczyć o wysoką jakość sprzedawanego na polskim rynku styropianu, ale z tego co odnalazłem w prasie wynika, że duża cześć członków PSPS notorycznie produkuje styropian słabej jakości czyli poniżej deklarowanych parametrów. PSPS w ramach walki o jakość styropianu chce zorganizować i wprowadzić w życie tzw. program gwarancji jakości styropianu, polegający na kontroli styropianów dostępnych na rynku. I tu najlepsze!!! PSPS nie będzie badał uczestnikom programu istotnych i co istotne zgodnych z przepisami parametrów styropianu tj. przewodności cieplnej i wytrzymałości. Skontroluje producentom, którzy przystąpią do programu NIEDEKLAROWNY parametr gęstość- ciężar. Warto wiedzieć, że ten parametr jest zupełne nieistotny dla styropianu. Jest łatwy do oszukania np. przez dodanie bezużytecznych odpadów zamiast istotnego surowca, dodatkowo wartość parametru została ustalona na wyssanym z palca przez PSPS niskim czyt,. łatwym do osiągnięcia poziomie. Program PSPS spowoduje to, że uczestnicy programu – powiedzmy to jasno; firmy nie spełniające deklarowanych parametrów - będą mogły posługiwać się znakiem jakości PSPS.
Po co to jest wszystko robione, czy aby nie po to by celowo wprowadzić klienta w błąd. Według ekspertów najczęstszym powodem obniżenia jakości produktów jest chęć oszczędzenia na surowcu. Według mediów średniej wielkości nieuczciwy producent styropianu może zarobić na tego rodzaju szwindlu kilka milionów złotych rocznie.
Podobno w tym roku Główny Urząd Nadzoru Budowlanego otrzymał uprawnienia do kontroli jakości materiałów budowalnych na rynku.( sklepy, hurtownie, itp.) Namawiam wszystkich, którzy spotkają się z budowlanym bublem do zgłoszenia skargi w tym urzędzie. Ja osobiście zawiadomię o lewym producencie styropianu i przedziwnym programie jakości służącym de facto oszustom zamiast klientom.
Uparł się cham i chce reklamować usterki
Developer Robyg, buduje na potęgę, sporo w stołecznym miasteczku Wilanów. Od ponad roku to firma notowana na warszawskiej GPW. Mieszkam w jednym z budynków wybudowanych przez tego developera. Może nie robią numerów na miarę JW. Construction ,ale też nie jest wesoło. Do rzeczy. Zanim z żoną kupiliśmy mieszkanie developer wielokrotnie informował mnie o powstających lub mających powstać w okolicy; szkołach, przedszkolach, itd. Cicho sza w tej materii, dodatkowo nie ma przychodni, komisariatu ba nie ma nawet zwykłych chodników. Wiocha w sztucznym marmurze na całego. Ale to powiedzmy nie wina developera, oszukiwał przypadkiem, bo sam był powiedzmy wprowadzony w błąd przez samorząd rządzący dzielnicą
W dobre intencje Developera jednak trudno wierzyć biorąc pod uwagę budynek i wszystko co z nim związane. Robyg z automatu wprowadził swoją firmę zarządzającą budynkiem, która zamiast mieszkańców reprezentuje de facto jego interesy. Firma jest droga i nie kompetentna, ale nie można jej odwołać, ponieważ do tego potrzebna jest większość mieszkańców. Tę trudno osiągnąć, bo znów spora cześć nie sprzedanych mieszkań należy do dewelopera lub podmiotów od niego zależnych. Lista numerów wykręconych przez developera jest długa, wymienię tylko kilka: nie zaprojektował chodników, więc wychodzisz z dzieckiem na ulicę, która niedługo będzie jedną z głównych w tej części osiedla. Developer zaprojektował a następnie zainstalował wadliwą instalacje wodną. Usterka powoduje to, że nie sposób zmierzyć zużycia ciepłej wody. Jej pobór liczony jest poprzez uśrednione zużycie zimnej wody. Tę decyzję podjął developer. Ja i tak nie mam najgorzej, co mają powiedzieć mieszkańcy parteru podlewający zimną wodą przydomowe ogródki. Do tego dochodzi non stop przeciekający podziemny garaż, nierówne ściany w mieszkaniach, pękające chodniki, pękająca elewacja. itd, itp. Wszystkie reklamacje kierowane przez firmę zarządzającą do Developera trafiają w próżnię. Bezpośrednia reklamacja to bój, marnujący czas, energie, zdrowie zgłaszającego. Developer zlewa nas równo, nie odpowiadając na żadne pisma. Pytam dlaczego?
Nie mam i nigdy nie miałem społecznikowskich ciągot , wręcz przeciwnie unikałem wszelkiego rodzaju zorganizowanych akcji. I niech tak pozostanie. Zachęcam jednak z całego serca do piętnowania tego typu patologii. Róbmy to indywidualnie. Kto jak nie my ma to zmieniać? Jeśli nie wiemy gdzie napisać skargę wykorzystajmy Internet. W wyszukiwarce google, łatwo znajdziemy informacje na temat instytucji państwowych, której podlega dane przedsiębiorstwo lub branża. Napiszmy do nich zawiadomienie opisujące lewy proceder. Poinformujmy dziennikarzy zajmujących się branżą oraz posłów odpowiedniej komisji sejmowej. Na końcu zostaje jeszcze policja. I nie chodzi tutaj o żadne pieniactwo - nigdy w życiu w sądzie nie byłem - chodzi o nasz wspólny interes. Nie odpuszczajmy, złodzieje i oszuści na to liczą. Zmieniajmy świat na lepsze, choćby samemu.