JustPaste.it

Lilia wychodzi na ulice

Portrety są dowodem, że Prezydent swoim ciepłym, budzącym zaufanie uśmiechem, przejął we władanie cały kraj..

Portrety są dowodem, że Prezydent swoim ciepłym, budzącym zaufanie uśmiechem, przejął we władanie cały kraj..

 

Bez większego zdziwienia oglądam niepokojące relacje z Bliskowschodniej Wiosny Ludów. Dziesiątki tysięcy ludzi wychodzą na ulice miast domagając się uwagi świata i zakończenia panującego reżimu. LiliaI choć rządy Jemenu czy Syrii zapowiadają szerokie programy reform, jakoś nie wierzę w zaprzestanie krwawych represji i pokojowe rozwiązanie konfliktu.

Dlaczego Syria i Jemen?

W Syrii odwiedzałam miasta, które dziś śledzę na pierwszych stronach gazet: zamieszki w Damaszku, wojsko strzela do demonstrantów w Aleppo, stłumiono antyprezydenckie protesty w Homs.

Jak je zapamiętałam? Jako miejsca tętniące wschodnią kolorystyką, z duszącym smogiem na ulicach, rozbrzmiewające kakofonią klaksonów starych taksówek.

Miasta, w których tłumy przelewały się po miejskich bazarach a ja ze zdziwieniem liczyłam niepoliczalną wręcz liczbę portretów Prezydenta, Baszara el-Asada, otaczających mnie z każdej strony. Portrety duże, mniejsze i całkiem małe wiszą nad głównymi przejściami, zdobią okazałe kramy pachnące przyprawami i skromne kramiki ze słodyczami, spoglądają z okien prywatnych mieszkań i z fasad miejskich budynków.

Portrety są dowodem, że Prezydent swoim ciepłym, budzącym zaufanie uśmiechem, przejął we władanie cały kraj (choć, jak się okazuje, nie do końca umysły jego obywateli).

Podobny folklor przykuł moją uwagę w Sanie, gdzie z każdego wystawowego okna i ze ścian ulicznych warsztatów swoim majestatycznym spojrzeniem zaszczycał mnie Ali Abdullah Saleh, Prezydent Jemenu.

W Jemenie, w którym islam przybrał najbardziej konserwatywną formę, kobiety nie wychodziły na ulice po zmierzchu, a choć i za dnia było ich w mieście niewiele, to żadna nie kryła ciekawskiego spojrzenia na śmiałe turystki z Europy.

- Czy są szczęśliwe pod burkami, nikabami, czadorami, hidżabami? Czy stać je na zachowanie tradycji i posłuszne przytakiwanie mężczyznom, gdy wiedzą już, że można żyć inaczej, łatwiej? - myślałam wówczas, przyglądając się im dyskretnie. A dziś oglądam zdjęcia i reportaże z rozgorączkowanego nadzieją Bliskiego Wschodu i zaczynam doceniać te przemykające po ulicach kobiety, bo to one okazały się siłą napędową rewolucji.

Mężczyźni zarabiają na chleb i przy kubku gęstej od mleka i cukru herbaty z kardamonem lepiej nie pytać ich o ambicje zawodowe żony. Ale, choć w Jemenie jest 47% analfabetów, kobiety w Sanie coraz odważniej domagają się zmian w krzywdzącej ich tradycji. Na stronie internetowej postępowego magazynu Yemen Today młoda Alia komentuje artykuł o dyskryminacji dziewczynek w systemie edukacji. – Problemem nie jest dyskryminacja edukacji. Problemem jest społeczeństwo, w którym mężczyźni siedzą na tyłkach, żują qat, piją pepsi i oczekują, że kobiety posprzątają cały ten bałagan – pisze wzburzona Alia. - Oni i ich głupi koledzy nie wnoszą niczego do islamu. Zachowują się jak osły. Mielą bezproduktywnie językiem, podczas gdy ich dzieci głodują lub jedzą wyłącznie ryż z jogurtem.

- pisałam w moim  » reportażu z Jemenu na łamach ubiegłorocznego Voyage. Czy mogę się dzisiaj dziwić, że Jemenki tak bardzo chcą zmian?

Prezydent Ali Abdullah Saleh powinien zacząć się bać, odkąd pierwsza dziewczyna w Jemenie skończyła studia i zaczęła obserwować świat, czytać książki oraz podejmować samodzielne decyzje. Bo może to właśnie jedna z dzisiejszych demonstrantek podeszła do mnie wówczas, podczas spaceru po Starym Mieście w Sanie, i poprosiła o wspólne zdjęcie. Zakwefiona dziewczyna nie chciała fotografować się z moim przystojnym towarzyszem podróży ani ze smagłym, młodym przewodnikiem. Chciała zdjęcie tylko za mną, turystką w czarnych bojówkach, dużych, przeciwsłonecznych okularach i z wielką, płócienną torbą na ramieniu.

fot. Anna Rębosz

I może w Homs demonstruje dziś Lila, śliczna, dwudziestoletnia studentka informatyki, którą tak oburzyły niekończące się pytania kierowcy busa, gdy jechałyśmy z Krak de Chevalllier. - Pyta mnie, gdzie byłam, dokąd jadę, co studiuję, po co mi studia i gdzie jest moja rodzina. - tłumaczyła mi Lila ściskając na kolanach laptopa i elegancką, białą torebkę. - Nienawidzę tych pytań, oni są tacy wścibscy, wszystko muszą wiedzieć, wciąż nas kontrolować, mężczyźni! - szeptała rozsierdzona, po czym z uprzejmym uśmiechem na ustach udzieliła kierowcy, całkiem nieznanemu sobie mężczyźnie, wyczerpujących odpowiedzi.

Do czasu.

___________________________

więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie www.grajWysoko.pl.   grajWysoko.pl to interaktywny portal wiedzy i inspiracji dla kobiet, które chcą sięgać po więcej. Z pazurem i z pasją..!