JustPaste.it

Czytanie

Zbiór luźnych, subiektywnych przemyśleń po przeczytaniu tekstu: Tajemniczy sposób zdobywania wiedzy;)

Zbiór luźnych, subiektywnych przemyśleń po przeczytaniu tekstu: Tajemniczy sposób zdobywania wiedzy;)

 

Podobno czytelnictwo umiera, czytamy coraz mniej książek - statystki mówią o tym wyraźnie, ale...

Głównym problemem jak dla mnie jest definicja słowa czytać...
Według Wikipedii:
Czytanie – "jedna z umiejętności nabywanych przez człowieka w procesie edukacji, która umożliwia odbiór informacji przekazywanych za pomocą języka pisanego."


Co to naprawdę znaczy czytać?


Siedzisz z książką i czytasz - proste?
Ale jeśli siedzę przed komputerem, tabletem czy innym urządzeniem i czytam artykuły lub e-booki to nie czytam? Jeśli mamy małe dziecko i czytamy mu bo nie zna liter( tym które już znają nadal warto czytać!) - to czy możemy policzyć w ten sposób przeczytane przez dziecko książki? "Zaliczymy" mu tą książkę?
A jeśli np. niewidomy słucha książki to ok, pomimo że łamie definicję uznamy że ją przeczytał, a jeśli robi tak kierowca, uczeń i wiele innych ludzi wybierających audiobooki? Czytają czy nie?
A artykuły w gazetach, na portalach, w kursach e-mailowych? Czytanie czy nie?
Słuchanie tzw. podcastów? Co to jest? Czytanie czy nie?
Czytając na pewnym etapie też słuchamy własnych myśli, a najważniejsze jest rozumienie treści zawartych w tekście, jeśli ktoś więcej zrozumie gdy ktoś będzie mu czytał, a on będzie słuchał ze zrozumieniem - to czy to coś złego, gorszego?
Oczywiście że tradycyjne czytanie ma przewagę, ale czy inne formy się nie liczą?

W jaki sposób powstają takie statystyki? Kogo, kiedy, kto i jak pyta?

Ja np. przeczytałam w tym roku metodą tradycyjną może 20-25 książek - lubię czytać i te książki były czytane w większości dla czystej przyjemności:)
Ale tak naprawdę wysłuchałam też kilkunastu audiobooków dzięki mp3 podczas przemieszczania się, pracy w domu, itd - konkretne wartościowe książki! - to się nie liczy?
Czytam też średnio 1-3 e-booków w pdf dziennie...
A jak policzyć czytane w sieci artykuły, reportaże?

Mój mąż w tradycyjny sposób nie czyta nic- więc na pytanie o ilość przeczytanych książek odpowie 0 !!!
Dużo czasu spędza za kółkiem, więc królują audiobooki - ostatnio Sapkowski, Tolkien i literatura fachowa, plus sporo z rozwoju osobistego - wiedzę z książek zdobywa nie dotykając papieru, nie widząc liter - fakt że nie pogłębia w ten sposób wiedzy ortograficznej, ale informacje przyswaja. Wielu ludzi tak robi - nie każdy "zasłuchawkowany" słucha muzyki, może nie jest to większość, ale ta grupa rośnie...

A jak policzyć ile czytamy?
Są statystyki z bibliotek - możemy założyć że książka wypożyczona =przeczytana, no niestety nie,bo np. uczniowie muszą ją wypożyczyć, aby była na lekcji i nic poza tym, ale możemy policzyć np. co drugą. Tak samo potraktujemy księgarnie- nie wiem jak to robią na serio!
A z e-bookami i audiobookami jest mały problem ponieważ tylko niewielka część jest kupowana i pobierana legalnie - wielu szczególnie młodych ludzi ściąga pliki "piracko" i tyle. Czy się przyznają - nie z dwóch skrajnych powodów - koledzy mogą negatywnie ocenić fakt że to książka, a dorośli że "piracka", że nie prawdziwa, że się nie liczy...
Do tego śmigając po sieci także można wiele przeczytać - chociażby korzystając z Wykopu - to nie tylko filmy i zdjęcia!
Ale zostawmy statystyki.
Ważniejsze od ile jest co!
A nawet jak czytamy wartościowe pozycje( wartościowe dla danej osoby!) to jeszcze pojawia się kwestia wykorzystania wiedzy.

Ogólnie próbuję udowodnić że nie jest aż tak tragicznie, ale dobrze przecież nie jest - powodów jest sporo:
-odmóżdżający poziom telewizji i radia
-odmóżdżający poziom  i system edukacji, bezsensowne katowanie źle dobranych lektur
-brak przykładów, rodzice nie czytają sami, nie czytają dzieciom a wymagają aby dzieci czytały
-brak wiedzy o pozytywnych możliwościach wykorzystania internetu jako źródła wiedzy
-brak umiejętności zróżnicowania tempa czytania do potrzeb, z naciskiem na brak umiejętności szybkiego czytania, w ogóle :
-brak umiejętności czytania - dzieci uczy się nieskuteczną w wielu przypadkach metodą
literki- sylaby - wyraz i na tym się kończy, a przecież aby zrozumieć przekaz czytamy zdania, lub jego duże części, dobry czytelnik nie czyta przecież pojedynczych liter! Przebrnięcie przez kilkaset stron składając literki w sylaby a sylaby w wyrazy jest bez sensu, gdzie rozumienie sensu książki? Gdzie przyjemność?

Ale to już osobny temat...

 

Źródło: http://normalnyswiat.blogspot.com/2011/05/czytanie.html