JustPaste.it

Intellectually challenged czyli "Dziady" po polsku

Wielu pamięta film, gdzie śmieszny gość dyskutuje z drugim. Rzuca kamieniem stojąc kilkaset metrów od drugiego. Kiedy tamten robi krok, ten szybko ucieka kilka kroków wstecz.

Wielu pamięta film, gdzie śmieszny gość dyskutuje z drugim. Rzuca kamieniem stojąc kilkaset metrów od drugiego. Kiedy tamten robi krok, ten szybko ucieka kilka kroków wstecz.

 

A jak aktualnie rozmawiają między sobą Polacy w XXI wieku? Szczególnie z działu "intellectually". Z tzw. wyższych sfer, mające pełny dostęp do mediów. Nie mogących żyć bez "szczególnych włazów" takich jak "cebryta", "genialny .... " tu wpisać aktor, pieśniarz, bard czy ekonomista lub bardziej wrażliwie - ekspert. Do tej szczególnej wesołej "gawiedzi" zaliczmy także osoby zatrudnione na etacie "posłopolityka" czy "Jasia Tępego".
Jednym słowem coś w rodzaju gatunku "nadludzi", którym wolno niemalże wszystko, o czym może pomarzyć 95 % pozostałych obywateli.

Przyjrzyjmy jak prowadzą pełną kultury konwersację, wydawałoby się na tematy "bardzo poważne".

Oto przykład takiej rozmowy.

"- Bo akurat to jest dla mnie ch**. Człowiek, który tak strasznie podzielił naród, wprowadził do polityki element nienawiści, szczucia Polaków na Polaków, tak to jest ch**.

Tak rozmawia obecnie w mediach niejaki Zbigniew Hołdys z niejakim Jarosławem Kaczyńskim.

Oczywiście owa dysputa odbywa się na określoną odległość. Nie dwa czy trzy metry, lecz kilkaset ..... kilometrów. Jako przekaźnik - być może Jarosław Kaczyński jest nieco przygłuchawy lub niedowidzący - Zbigniew Hołdys wykorzystuję do tego specjalnie spreparowane na ową okoliczność media czyli ... pewien  rodzaju "yellow kids". Dużymi literami i na papierze, z możliwością druku elektronicznego w internecie. Ostatnia rzecz pozwala na znaczne powiększenie tekstu na monitorze oraz uzyskanie maksymalnej głośności czyli blisko 200 decybeli.
Jednym słowem Hołdys zrobił wszystko, aby jego słowa dotarły do Kaczyńskiego. Genialne. Jak na takiego "artystę" to .... spodnie w dół.

Tak się zastanawiam, dlaczego tego Hołdys nie ujawnił w Sejmie lub na rynku w Poznaniu? Dlaczego wykorzystuje do komunikacji "miernych, lecz wiernych swym mocodawcom" niejakich "dziennikarzyków"?

Dlaczego nie zaprosi Kaczyńskiego do siebie i tam na ubitej ziemi, za rodzinną stodołą, weźmie widły od gnoju lub siekierę w dłon i ... pogada sobie od serca z adwersarzem? Wyjaśnić to i owo.

Po co wciągać w swoje "marne gierki" innych? Czy ja się pakuje "buciorami" w majtki Hołdysa czy innego "intellectual"?

A byłoby co "wypakować" z bogatego życiorysu obu Panów. A to jeden "wstawał już pijany" ( jak on to robił?), drugi popierał "prywatne firmy" lub "dziwnych" ludzi itd.

Niedawno trafił na moją pocztę email od jednego z przyjaciół. Zawierał odnośnik do tegóż artykułu oraz komentarz.

"Panie Hołdys, Panie Tusk, Panie Komorowski, Panie Kaczyński i cała plejada "inaczej skonstruowanych" niż my uczciwy Polacy - odp... się od nas i wynoście się na Arktykę a nam zostawcie ten kraj. Damy sobie radę bez was, Balcerowiczów, Leperów, Palikotów, Kaczyńskich, Napieralskich, Mordo Ty moja i tego co kolana ma słabe. Weźcie z sobą elektryka, aby wam dupska nie zamarzły! A i zabierajcie sobie wasze media i walcie się w igloo!".

Ostro? Boli?

Wcale się nie dziwię, że można tak reagować na polskich "nadwyrężonych intelektualnie".

Bo jak dotrzeć do tych, którzy winni są Polsce prawość, uczciwość, kulturę? Jak przemówić do ich "zatrutych jadem nienawiści umysłów"?

Poprosiłem przyjaciela, aby rozwinął swoją myśl. Zbiór nazwisk jakoś mi nie pasował. Oto otrzymana odpowiedź.

"...Ja się wstydzę za tych ludzi. Mam silne wrażenie, że ów trzon polskiej inteligencji i kultury to wrogowie zwykłych obywateli, antypatrioci uczciwych ludzi, ciężko pracujących na swój kawałek chleba. Wrogowie Ojczyzny mojej. To nie jest polska inteligencja. To osobnicy, którzy sprytnie wykorzystują swoje "układy" z mediami i wciskają swoje nijakie "ego" jako polską inteligencję.
Purpurowieje już tak od lat.
Od czasu, gdy idąc na spotkanie z cesarzem Japonii ubrali się jak kelnerzy. Jak Sikorski "pouczał" Prezydenta Stanów Zjednoczonych, ..., durnieje, kiedy widzę jak Komorowski "olewa" w strugach deszczu Prezydenta Francji czy też ma poważny problem z jakąkolwiek etykietą.
Przecież oni chyba wszyscy mają problemy z poprawną pisownią jednego z najpiękniejszych języków świata. Jak w takim razie powstają polskie ustawy? Kto je piszę? Oni?
Jeśli tak, to ten kraj musi wyglądać jak wygląda. Nie inaczej. A jak ma wyglądać, kiedy nie potrafią mówić w języku uczonym przez minimum 14 lat wszelkich szkół?
Nie potrafią wybudować porządnie nawet jednego kilometra autostrady. Posterunek policji o wym. 14 m na 20 m kosztuje blisko milion złotych. I nie ma w nim nawet telefonu stacjonarnego! Zagraniczne firmy "doją" polskiego pracownika i polski budżet czyli ich nędzne dochody, itd.
......
Ja się nie zgadzam, aby w polskich mediach "królowali" osobnicy, którzy kiedyś ćpali, "chlali na umór" i do dziś mają problemy z alkoholem czy z "dziwkami" lub narkotykami.

Chcę, aby polska młodzież oglądała czy czytała "Dziady" Mickiewicza a nie "inteligencję", której niezmiernie łatwo wychodzi z ust "ch.." czy "kur...", "kabotyn", "spieprzaj dziadu" a która ma niebywały problem wymowy z zwrotami świadczącymi nie tylko o kulturze osobistej, lecz patriotyźmie.

Zwykłych prostych słów czy zwrotów - "Witam" lub Życzę miłego dnia".

Nie mam ochoty oglądać ich "śmiesznych" programów z których nic nie wynika dla zwykłego obywatela czy Polski. Oni pochodzą chyba z epoki "reżimu komunistycznego" - dużo gadać, nic nie robić. I brać za to potężną kasę.

Oni poza kamerami śmieją się z nas Polaków. Dlatego proponuję aby zakończyli czas obłudy. Skoro przez tyle lat nie potrafią robić coś porządnego to ja ich miejsce widzę tam na Arktyce. I każdy uczciwy Polak winien wreszcie zdobyć się na odwagę, złapać ich, zapakować do samolotu, canoe czy jakiejś "łajby" i wysłać tam, gdzie do woli będą mogli mieszać w swoich umysłach.
Nie dać im zniszczyć tego kraju i nas oraz przyszłych pokoleń. Ojczyzna musi być dla ludzi mądrych, roztropnych, uczciwych, prawych.
Dla tych co to na pierwszym miejscu mają w sercu Polskę a nie "euro" czy "dolary". Tych co czują ten kraj. Wiedzą co to tradycja, historia. I potrafią zrobić wszystko, aby z Polski w świecie nie nabijali się z nas. A wręcz przeciwnie, podziwiali, szanowali i brali przykład.
Drogi Przyjacielu, wiem, że to co napisałem to dla nich to "czarna magia", abstrakcja. Wierz mi, oni nie rozumieją tego co do nich mówi czy pisze zwykły Polak. A co się robi z kimś co nie pojmuje co do niego się mówi?
Zadaj im tylko dwa pytania:
- kto to był Feliks Koneczny
oraz
- kto napisał "Dziady"....
Dużo serdeczności........"

Objaśnienia dla czytelników:
Faktycznie podczas jednej z wizyt najwyższych rangą przedstawicieli Sejmu w Japonii, polscy parlamentarzyści ubrali ... czarne muszki na spotkanie z Cesarzem. Zamiast białych, którzy to noszą tam ... kelnerzy, czym gospodarzy wprawili w zdumienie. Radosław Sikorski w swoim czasie wysłał do Prezydenta USA dosyć "dziwny" dokument. W oczach wielu obserwatorów odczytano go jako "pouczenie" USA. Dotyczył on strategii jaką mają zastosować Amerykanie w Afganistanie. No cóż, jakoś tak nie przypominam sobie w historii dyplomacji, aby "mały" pouczał "dużego". Bez komentarza.
A Feliks Koneczny? Postać niebywale barwna, jeden z najwybitniejszych polskich historyków, etyków, bardzo wysoko ceniony w świecie, żył w latach 1862 - 1949. Pochowany na Cmentarzu Salwatorskim, w Krakowie.
Intellectually challenged? Użyty kiedyś w Kongresie USA zamiast słów "kabotyn", "ch...", "skur...." jednym słowem "nadwyrężony umysłowo". Dociekliwi tłumaczą bardziej dosadnie. Chyba przesadzają....

 

Źródło: http://www.adova.org/dziadypopolsku.html