JustPaste.it

Stan nierównowagi

 

Wszyscy ludzie byliby mniej więcej sobie równi, gdyby Zły Duch psujący na każdym kroku szyki Opatrzności nie zatruł świadomości człowieka chciwością. Ta paskudna przypadłość była przyczyną pierwszej w dziejach rewolucji społecznej, której ofiarą padła wspólnota pierwotna. Wtedy po raz pierwszy pragnienie posiadania wzięło górę nad potrzebą współdziałania w zapewnieniu społeczności ludzkiej dostatku i bezpieczeństwa. Od tego, bezprecedensowego wydarzenia trwa nieustanny balans, którego celem jest utrzymywanie społecznej nierównowagi na poziomie gwarantującym niedopuszczenie do powstania masy krytycznej grożącej wybuchem rewolucji.                                                                                                                                                                   Chciwość jest stymulatorem nierównego podziału dóbr. Jej córki, bieda i bogactwo to główne siły kształtujące całą złożoność tego świata. Zadaniem globalnego establishmentu jest kontrolowanie społecznej nierównowagi na świecie. Służy temu państwo i prawo.                                                                                                                                                                                                            Państwo prawa nie jest niczym innym jak machiną starającą się utrzymać w karności biedotę kwestionującą nieustannie przywileje i dostatek bogaczy oraz usiłującą powstrzymać, na ogół nieskutecznie pazerność posiadaczy dóbr. Świat wypełniony oceanem nędzy otacza wrogością i zawiścią nieliczne wyspy bogactwa. Bogacze brzydzą się biedą. Uciekają przed nią do własnych dzielnic mieszkaniowych, luksusowych kurortów, posiadłości niedostępnych dla zwykłych śmiertelników. Bieda rozlewa się wokół nielicznych siedlisk szczęścia wciskając się w każdą szczelinę, drąży tunele i tysiącami przemyślnych sposobów sączy się nieustannie przez zapory prawne, administracyjne i obronne umieszczone na granicy stworzonego przez zachodnią cywilizację dobrobytu. Zbudowanego często na bezwzględnej eksploatacji i wyzysku społeczeństw stojących na niższym szczeblu cywilizacji.                                                                                                                                                                                                   Zarząd globalnej finansjery świadomy niszczącej siły zdeterminowanych nędzarzy stara się utrzymać dysproporcje między poziomem życia w obu strefach na poziomie delikatnego przesiąkania, marzących o lepszym życiu imigrantów z krajów leżących w bezpośrednim sąsiedztwie cywilizacyjnych centrów Zachodniego Świata.                                                                       Jest jakaś forma sprawiedliwości dziejowej w tym naporze na przestrzeń dostatku zdesperowanych mieszkańców dawnych kolonii szturmujących nieustannie bariery zagradzające im drogę do dawnych metropolii, które zbudowały u siebie dostatek kosztem bezwzględnego wyzysku ludności skolonizowanej reszty świata. Nielegalna imigracja z krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu stanowiła do tej pory wentyl bezpieczeństwa, kusząc mirażem lepszego życia najbardziej aktywną część społeczeństw żyjącym w skrajnym ubóstwie. Tyle tylko, że dziesiątkom milionów ludzi wegetującym na pograniczu z bogatą Unią przestało już wystarczać marzenie o podróży do krainy dostatku.  Zapragnęli bez dalszych płonnych oczekiwań zapewnić sobie lepszy byt u siebie w kraju, wystarczająco bogatym jeśliby tylko odebrać bajeczne majątki dyktatorom od dziesięcioleci trzymających władzę przy pomocy aparatu represji i dzięki potędze armii. Rewolucja w regonie Morza Śródziemnego przenosi się z kraju do kraju korzystając z  pośrednictwa cyberprzestrzeni. W erze triumfu globalnej informacji nic nie znaczą graniczne kordony, straże i zasieki. Dlatego tak szybko arabska rewolta objęła kolejne kraje, które jak się niesłusznie nam wydawało miały być ostoją spokoju, stabilności w rękach silnej władzy.                                                                                                                                                                           Szermującym hasłami o konieczności przestrzegania praw człowieka czołowym przywódcom krajów cywilizowanego Zachodu nie przeszkadzało łamanie tych praw przez skorumpowanych dyktatorów, dopóki ci dbali o interesy zachodnich, naftowych spółek. Miarka się jednak przebrała, Cywilizacja elektronicznych obrazków stawia o każdej porze i godzinie przed oczami nędzarzy pławiących się w dobrostanie Amerykanów i Europejczyków. To wystarczy, żeby wzbudzić w uciemiężonych gniew i desperację, które wsparte głodem wyprowadzają na ulice setki tysięcy ludzi. W obronie władzy i przywilejów satrapowie nie wahają się przed rozlewem krwi. Krew polała się we wszystkich krajach, gdzie ludzie odważyli się zaprotestować przeciw nędzy i bezprawiu a w Libii doszło nawet do masakry zgotowanej poddanym przez rządzącego już ponad czterdzieści lat pomylonego fanatyka, pułkownika Mamumara Kadafiego, którego, całymi latami głaskali po głowie przywódcy wolnego świata, tylko, dlatego, że ropa zalega w wielkiej obfitości pod piaskami libijskiej części Sahary.                                                                                                                     Wygląda na to, że oligarchowie i politycy zajmujący się utrzymywaniem światowego chaosu pod kontrolą przyspali, co nieco i wypuścili na moment z rąk instrumenty zapewniające utrzymanie w świecie chwiejnej nierównowagi, będącej jakże niepewnym fundamentem globalizmu, obecnego światowego systemu społeczno-gospodarczego. Co będzie dalej pokaże czas, Jedno jest pewne, że każda rewolucja oprócz nadziei niesie ze sobą wiele cierpienia? Qui tacet consentire videotur.