lecz paszkwil niezamierzony
Eiobowa świta cała
Dziś na piwo się udała
Wybierajcie zamawiajcie
Na procenty nie zważajcie
Jest jasne i ciemny porter
Jest i wódka lecz to fortel
Każdy znajdzie coś dla siebie
I poczuje się jak w niebie
Nokiaasia, Strzyga z Kwiatkiem
wpatrują się w stół ukradkiem
I udają, że nie lubią
Sukieneczki jeno skubią
Zaprasza Gamka uśmiechem
A zaproszenie odbija się echem
Słychać go już na Eiobie
Coraz więcej już przy żłobie
Szymon Bachir mruczy gniewnie
Swe nałogi wspomniał rzewnie
Dziś nie pije i nie pali
Ale dotarł w pełnej gali
Hussair z miną oburzoną
Złapał kufel siadł wraz z żoną
Zrobił łyka i w try miga
Wiedział, że się nie wymiga
Zbysław mówi mi nieśmiało
Że pół litra to za mało
Dam Ci kufle trzy mój Panie
Przyda się na skacowanie
Radio Greenway się zjawiło
Do konsumpcji przystąpiło
I każdego wypytuje
Jaki procent jak smakuje
A i Grzegorz się pojawił
Większy kufel sobie sprawił
Piana weszła mu do ucha
Żona - nie pij, on nie słucha
Lilith myśli obserwuje
Komu tu postawić dwóję
Szymonowi za niepicie
Taką dla picu wicie
Wpłynął zza siedmiu mórz
Barką Barkarz i rzekł:
Po ile piwo ? Darmo i już
Duszkiem wypił sześć i legł
Łukasz tirem w bramę uderzył
Kierowca nie pije, zaabstynencił
Tumult się zrobił nikt nie uwierzył
Szymona nawet do abstynencji zniechęcił
Maciek Strzyżewski tak się wkurzył
Nie pali przecie lecz se zakurzył
Nie widać było w nim zachwytu
Milcząco ćmił papierosy z przemytu
Lexus spokojnie wśród zgiełku
Zaczęło być niczym w piekiełku
Ciszy zażądał i poskutkowało
Piwa jednak zrobiło się mało
Mika wnet przyszedł z pomocą
Beczkę w Żywcu zdobył przemocą
Jak mówił beczek wiele tam mieli
Gadał po aramejsku, nie rozumieli
Andrzej Siciński stwierdził niedbale
takie znaki czasu i nie dziwi się wcale
Rozpuście i rozchwianym morale
W tym wszystkim jednak jest małe ale
Otóż CzarnyWilk pojawił się w stadzie
Zjadł czarne owce i ich minusy
Wychylił setę bez zagrychy w zasadzie
I rzekł: nie dla mnie takie luksusy
Elba nieśmiało koniaczek uniosła
Bo chwila zrobiła się wzniosła
I tu w sekrecie powiem wam mili
Że z Sową brudzia se wychylili
Rafał D po piwku nabrał wigoru
Jego policzki nabrały koloru
I wlewał w serca radość i wolność
Zatykając nam serc nieszczelność
Darkwater jeno w oddali obserwował
I wszystko do kajecika notował
Nie żeby od razu skarżyć z tym czeka
I walnie z rury gdy braknie człowieka
Marcin z Dialbertem pili z umiarem
Pan Wiesław Henryk też nie przesadził
Hamilton pił więcej i z lisim zamiarem
Spisał to wszystko i w notatki wsadził
Plagiat to wredny i zamierzony
Lecz na codzień pilnują nas żony
My chłopy niczym rycerze z zamku
Lubimy procenty nie tylko w banku.
Złośliwości nie wypatrujcie moi mili
Bo wszyscy jesteście mi bardzo radzi
I to nie tylko w tej jednej chwili
Cóż to za przyjaciel który tylko kadzi
Do Ciebie Nokiaasiu na kolanach się zwracam
I za brzydki w istocie mój plagiat przepraszam
Prosząc byś nie karała mnie giewem i burzą
Bo byłaś mi Przewodniczką i ...... Muzą
Jedzą piją lulki palą
Piwo zagryzają serem
Białe myszki we łbie mi walą
Nogi mam słabe wracam rowerem
Licencja: Creative Commons