JustPaste.it

My name is Bond, Hanna Bond

Na Węgrzech istnieje pięć możliwości wyboru nazwiska po ślubie. A my, Polki, nierzadko jesteśmy niewolniczkami jednego wyjścia z sytuacji – nazwiska męża.

Na Węgrzech istnieje pięć możliwości wyboru nazwiska po ślubie. A my, Polki, nierzadko jesteśmy niewolniczkami jednego wyjścia z sytuacji – nazwiska męża.

 

dffd04f9da27d8d00fa68312add18830.jpg„Wysłuchaj nagrania i wymień wszystkie możliwości wyboru nazwiska przez kobietę po ślubie” – takim poleceniem zaczęła się jedna z moich lekcji języka węgierskiego. Wiecie ile ich jest na Węgrzech? Pięć! Pięć różnych kombinacji, z których każda jest nadal stosowana (choć niektóre nieczęsto). A my, Polki, nierzadko jesteśmy niewolniczkami jednego wyjścia z sytuacji – nazwiska męża.

Pamiętam jak znajoma zapytała mnie o zdanie, gdy musiała podjąć jedną z wielu trudnych decyzji będących następstwem wyjścia za mąż – moje nazwisko, jego czy oba? Opisywała wtedy wypowiedzi rodziców i teściów, podejście narzeczonego i jej własny pogląd na sprawę. Nie muszę chyba dodawać, że żadna z opinii nie pokrywała się. Wpisałam wówczas do wyszukiwarki „nazwisko męża” i zatopiłam się w lekturze. Szukając odpowiedzi na jej pytanie, znalazłam liczne dyskusje na kobiecych forach internetowych, a wśród nich tyle różnych opinii, ile ich autorek. Pytanie pozostawało bez odpowiedzi, a mnie coraz trudniej było zebrać wszystkie myśli w jedną, logiczną całość.

Przywołałam w pamięci znane mi polskie koleżanki-mężatki. Podsumowałam: wszystkie zmieniły nazwiska. Poszukałam dalej, wśród znajomych mojej mamy. Tam już było trochę więcej rozbieżności, bo niektóre kobiety miały podwójne nazwisko. Przypomniała mi się wtedy jedna dziewczyna, która podkreślała, jak bardzo żałuje, że się na nie zdecydowała. W grę wchodziły przede wszystkim względy praktyczne: jej imię i oba nazwiska nie mieściły się w rubryczkach formularzy. Poza tym zanim się przedstawiła, potrzebowała zawsze wziąć głęboki wdech, ponieważ trwało to znacznie dłużej niż wcześniej. A potem i tak wszyscy zwracali się do niej używając nazwiska męża. Czy to jednak argument, by nie decydować się na pozostawienie własnego?

Poszukiwania trwały dalej. Zapytałam jedną ze znajomych, która zmieniła nazwisko, czy nie rozważała przyjęcia podwójnego. Odpowiedź była bardzo prosta. Znajomi, kiedy mówili o nich obu, już wcześniej używali nazwiska męża. Na tyle wryło jej się to w pamięć, że nawet przez myśl jej nie przeszło, by zostać przy swoim. Inne odpowiadały podobnie. Najczęściej nie myślały nawet o alternatywie, brały ją za pewnik: tak jest i tyle.

Co to oznaczało dla mojej znajomej? Argument, że to tradycja i powinna pogodzić się z rozstaniem z cząstką siebie, jak pisze Anna Zawadzka na blogu: „z przemeblowaniem własnej tożsamości”, nie był wystarczająco silny, aby mógł ją przekonać. Zresztą daleko mi było do takiego myślenia. Wiem, że dla wielu polskich mężczyzn jest to nadal kwestia honoru, że żona przyjmuje ich nazwisko. Uważają się za odrzuconych, gdy kobieta nie chce nazywać się dokładnie tak, jak oni. Często nie zastanawiają się czy sami z łatwością rozstaliby się z własnym podpisem czy w pewien symboliczny sposób oderwali się od osób, z którymi utrzymywali kontakt (bo przecież znały ich pod innym nazwiskiem). Sądzę, że dużo możemy się od siebie nauczyć, jeśli mimo wiru przygotowań przedślubnych usiądziemy i skonfrontujemy oba spojrzenia. Mężczyzna w związku może sobie nawet nie zdawać sprawy z tego, że kobieta może się bać, że utraci część siebie. Kobieta zaś nie rozumie wszystkich rozterek mężczyzny, które wiążą się z małżeństwem.

Znajoma usiadła i przedyskutowała. Na spokojnie, nie dając się ponieść emocjom. Okazało się, że są w stanie wypracować kompromis, ale najzwyczajniej w świecie wśród zabiegania tamtych dni, nie udało im się przedstawić swoich racji.

A ja wciąż przywołuję w pamięci dwa zdarzenia: komentarz znajomego Polaka, który o późnych godzinach nocnych po wielu opróżnionych kieliszkach zaczął zdenerwowany wykrzykiwać, że nie wyobraża sobie, żeby JEGO żona nie chciała JEGO nazwiska i zdziwienie moich węgierskich znajomych, gdy próbowałam im wytłumaczyć wagę tej decyzji w Polsce.

Hania

 

Źródło: http://lesstravelledblog.wordpress.com/2011/01/26/my-name-is-bond-hanna-bond/