JustPaste.it

Msza święta a kanibalizm

Czasem może myślimy, że będziemy dobrzy, jeśli tylko będziemy chodzili do kościoła i przestrzegali dziesięciu przykazań. No bo Pan Jezus był dobry, a to przecież jego następcy prowadzą mszę świętą. Nie będzie tutaj akurat mowy o różnorodnych pogańskich korzeniach wiary chrześcijańskiej, ale poruszę pewien istotny aspekt, który niby niedostrzegalnie przedostał się do XXI wieku i którego to istota jest kultywowana przez wydawałoby się cywilizowanych ludzi.

Gdy słyszycie o "spożywaniu ciała i krwi Chrystusa", "syna człowieczego", to czy nie przychodzi wam do głowy nic okropnego? Otóż spożywanie czyjegoś ciała i krwi nazywane jest potocznie kanibalizmem. Przypadki kanibalizmu zdarzały się stale w historii człowieka, od czasów prehistorycznych. Na pewno wiele z nich zdarzało się po prostu z głodu, ale niektóre miały charakter rytualny. Niegdyś wierzono, że zjedzenie ciała swojego przeciwnika przekazywało nam jego siłę, spryt, odwagę itp.

Gdy Jezus miał wraz z apostołami spożyć "ostatnią wieczerzę", to wcale nie było początkiem nowego rytuału spożywania jego ciała. Jezus nie zamierzał wprowadzać żadnej takiej ani też innej tradycji, dlatego, że głosił rychłe nadejście królestwa Bożego (jeszcze za życia wszystkich obecnych ludzi). Nie wprowadza się nowych tradycji, gdy się zapowiada bliski koniec świata(!). Jezus ponadto nie uważał samego siebie za Boga; nie chciał, aby okazywano mu cześć jak również aby okazywano cześć komukolwiek innemu - bo "jest jeden Ojciec i On jest w niebie". Ale tak jakoś się stało, że zaczęto go czcić (podobnie wypaczono przesłanie głoszone przez Buddę, który to niedobrowolnie stał się bogiem). Łatwo było również, przepisując treść ewangelii, popełnić drobny błąd, a mianowicie zamiast "jedli i pili", napisać "jedzcie i pijcie".

Trzeba tutaj zwrócić uwagę na znaczenie samej ofiary. Ofiara, pojęcie pochodzące z religii pogańskich, zostało zaczerpnięte przez wczesne chrześcijaństwo. Z początku jednak sprawa wyglądała tak, że członkowie gminy chrześcijańskiej zbierali żywność i ona była potem spożywana przy stole (później przemianowanym w ołtarz). Biedni korzystali więc na tym. Nie nagle, był to proces stopniowy, ofiara stała się symboliczna - bo nowi wyznawcy, ci zamożniejsi i wykształceni, niekoniecznie chcieli jeść z biedotą. I ten czar pogańskich misteriów też zrobił swoje - ofiara przestała być po prostu jedzeniem; jako ofiarę zaczęto spożywać ciało boga - zwyczaj rozpowszechniony w wielu religiach wcześniejszych.

Spożywanie bożego ciała miało ludziom dawać nieśmiertelność, życie wieczne, zbawienie itp. Dlaczego jednak chrześcijanie poszli na ustępstwa względem pogardzanych przez nich religii pogańskich? Dlatego, żeby pozyskać nowych wyznawców. Chrześcijaństwo wchłonęło pogańskie zwyczaje i dzięki temu stało się łatwiej "przyswajalne" dla nowych członków wspólnoty.

 

I ten zwyczaj pozostał, choć niezbyt może dobrze się prezentuje, gdy pomyślimy czym on naprawdę jest. A jest nie tylko "symbolicznym" kanibalizmem. Pojawiła się bowiem idea transsubstancjacji czyli przeistoczenia chleba w ciało i wina w krew zbawiciela, oczywiście za sprawą zaklęć wypowiadanych przez kapłana (co ciekawe, w którejś z dawnych religii spożywano chleb i sól). Trzeba więc wierzyć, że to naprawdę się dzieje, a więc że zjadamy ciało boga.

Kanibalizm to kulturowe tabu. Prawdopodobnie, pomimo pradawnych przekonań, nie najlepiej może on wpływać na stan zdrowia. Czym dokładniej jest msza święta? Współczesnym aktem kanibalizmu? Czy kanibalizm jest uzasadniony, jeśli to ciało boga, który stał sie człowiekiem (albo człowieka, który stał się bogiem albo półboga, półczłowieka)? Jak bardzo prymitywne instynkty pozostały w ludzkiej naturze, że wciąż robimy takie rzeczy? Ciekawsze może pytanie - dlaczego wielu ludzi tego nie zauważa? Albo jeszcze inaczej, dlaczego treści religijne są tak niemoralne?

 

W oparciu o: Karlheinz Deschner "I znowu zapiał kur. Krytyczna historia Kościoła".