JustPaste.it

Fotopaci XXI -norma czy choroba?

Fotopaci XXI w. -norma czy choroba?

 

“Lubię to!” czy “nie lubię” ?

http://www.mobilefactory.com/pl/wp-content/plugins/image-shadow/cache/8ec3962a3b82ea1b6644db44f19c5ecf.jpgCiekawe jak zmieniło się społeczeństwo odkąd pojawiła się opcja dzielenia się zdjęciami na portalach społecznościowych – aktualnie większość topowych portali socjalnych daje taką możliwość. Od zawsze zastanawiało mnie czy ludzie się zmieniają czy wychodzi ich natura, gdy siadają przed szklanym ekranem i klikają dodaj zdjęcie/ podziel się. Gdy widzę pewne zdjęcia małolatów lub co ciekawe całkiem dorosłych i jak się początkowo wydawało „poważnych” ludzi. Zastanawia mnie do czego dążymy i gdzie będziemy za kilka lat, w jakim kierunku zmierzamy.

 

A jeszcze kilka lat temu…

http://www.mobilefactory.com/pl/wp-content/plugins/image-shadow/cache/e3eea27bed5a6253370d9a78cabf70e5.jpgPamiętam jak kilka lat temu siadałem z rodzicami w moich szczenięcych latach przed wielkim ekranem oglądając slajdy z wypraw rodziców po świecie. Do końca życia zapamiętam jak z otwartą buzią pochłaniałem opowieści mojego taty jak to z kolegami wspinał się na Mont Blanc. To były czasy! Czy to w gronie rodzinnym czy przyjaciół oglądało się przeźrocza na rzutniku popijając herbatę. Ta forma zdjęć miała swój urok, pewien czar, którego nie mają zdjęcia robione przez nowoczesne aparaty cyfrowe.  Zdjęcia te nie były idealne zresztą, co będę tłumaczył każdy chyba wie jak wyglądają stare fotografie.

 

 

 


 

 

 

Dziś – dokąd zmierzamy?

althttp://www.mobilefactory.com/pl/wp-content/plugins/image-shadow/cache/54ed7e9d6f3fe06cedc58b62d93066c0.jpgPrzeglądając portale społecznościowe zastanawia mnie w jakim kierunku idzie nasze społeczeństwo. Wyraźnie zauważam trzy etapy, pierwszy, gdy portale społecznościowe nie były tak popularne i dostępne dla każdego. Nikt nie myślał by fotografie umieszczać na jakimś portalu, bo fotografie były osobistymi wspomnieniami. Etap, w którym dzieliliśmy się doświadczeniami i zdjęciami wysyłając drukowane, „fizyczne” zdjęcia pocztą.

Drugi etap to ten, w którym każdy kto nie miał konta na NK.pl bądź Facebooku znaczyło, że ta osoba nie istnieje a dzielenie się zdjęciami zaczęło być popularne. W społeczności internetowej nastąpiła pewna przemiana. Trzeci to ten, w którym się teraz znajdujemy. Rozwój technologii mobilnej, możliwość podzielenia się zdjęciem w błyskawiczny sposób z każdym znajomym znajdującym się nawet na odległym końcu świata.

Praktycznie każdy w dzisiejszych czasach posiada telefon z aparatem, tym samym ma możliwość bardzo szybkiego podzielenia się ze znajomymi swoimi wrażeniami z nowo zwiedzonego miejsca, przygody czy też śmiesznej sytuacji zaobserwowanej w miejscu pracy. A jeszcze kilka miesięcy temu zastanawiałem się, po co ludzie to robią, mi przez długi okres czasu to było także nie potrzebne. Człowiek, jako istota socjalna potrzebuje kontaktu z innymi i pragnie czuć czyjąś pochwałę gdy zrobi coś ciekawego. Tu mam na myśli zdobycie szczytu, kupienie nowych butów, pochwaleniem się ostatnią imprezą etc.

W tym momencie od zrobienia zdjęcia do umieszczenia go np. na portalu Facebook mija od 1 do 3 minut oczywiście kwestia, jakim łączem dana osoba dysponuje. Dodatkowo na ilość zdjęć w sieci ma znaczący wpływ jakość zdjęć, które możemy zrobić „zwykłym” telefonem. Zwykłym jak zwykłym większość aparatów z tej średniej półki posiada aparat 5 Mpx – co jeszcze dwa trzy lata temu było szczytem w normalnych kompaktowych aparatach. Producenci telefonów i aplikacji aż się palą do umożliwiania użytkownikowi dzielenia się zdjęciami!

 

 

 


 

 

 

Zenit czy Smartphone?

http://www.mobilefactory.com/pl/wp-content/plugins/image-shadow/cache/d3c0c5bee9cd1a47ecd489e8db71d01b.jpgPamiętam jak jadąc na jedną z pierwszych wycieczek szkolnych tato dał mi aparat analogowy (ten z kliszą). Ileż to radości miał jego dziecko robiąc w swoim życiu pierwsze zdjęcia! Już nie wspomnę o tym jak bardzo nie mogłem się doczekać wywołania tych zdjęć. Nikt nie myślał, że w przeciągu kilku lat będzie można robić zdjęcia telefonem komórkowym. Ba! Nikt nawet nie przypuszczał, że będzie można się dzielić tymi zdjęciami zaraz po zrobieniu fotki z osobami, które mieszkają 100 czy 1000 kilometrów od nas. Jedyne, co pozostało to wrzucić wykonane zdjęcie do albumu lub wysłać swoim znajomym/sympatii pocztą.

Dopiero później pojawiły się pierwsze telefony z aparatami. Co prawda jakość zdjęć odbiegała znacznie od jakości zdjęcia zrobionego zwykłym aparatem. Jednak wielkość telefonu komórkowego, który mieścił się w kieszeni przy aparacie, który często trzeba było trzymać w ręce lub plecaku była wielkim plusem.

W dniu dzisiejszym wystarczy, że wyciągnę z kieszeni telefon zrobię zdjęcie koledze, który konsumuje marchewkę czytając portal tvn24.pl i mogę się tym śmiesznym zdarzeniem podzielić z wszystkimi znajomymi w ciągu kilkunastu sekund.

Ciekawe jak społeczeństwo kocha tą social zabawę w dzieleniu się zdjęciami – co poniektórzy posiadają po 1000 (!) albo i więcej zdjęć na swoich profilach.

 

"Smarphonizacja"

Co ciekawe portale na których można było umieszczać zdjęcia działają od dłuższego czasu dla przykładu Picasa funkcjonuje od 2002 roku, Flickr od 2004 roku a w 2010 roku ilość zdjęć na portalu FaceBook przekroczyła 90 miliardów (!). Według statystyk ze stycznia 2010 roku miesięcznie użytkownicy tego portalu dodają od 3 do 4 miliardów zdjęć.

A to wszystko przez te smartphony – chciało by się powiedzieć. No tak, bo gdyby nie one pewnie by tego nie było. A raczej społeczeństwo dostało narzędzie, które pomaga w komunikacji z innymi, pomaga w dzieleniu się naszym życiem.  Najprzyjemniejszą rzeczą jest to, że każdy nie zależnie od umiejętności i zasobności portfela może poczuć się jak artysta, robiąc zdjęcie np. zachodu słońca na lazurowym wybrzeżu. Czy też dodać zdjęcie do footprints lub google maps. Coraz częściej zdjęcia, które są publikowane w różnej maści portalach opowiadają o naszych zmianach życiowych takich jak zmiana miejsca zamieszkania, ślub, przyjście na świat naszego dziecka.

 

Pokaż mi swoje zdjęcia na FB a powiem Ci kim jesteś.

No właśnie, kim jesteś? Nie zależnie czy szalonym imprezowiczem, babcią która robi na drutach czy młodym pasjonatem owadów. Swoimi odkryciami możesz się podzielić ze swoimi bliskimi, którzy mieszkają z dala od Ciebie w bardzo prosty sposób, robiąc zdjęcie i zamieszczając je na portalu społecznościowym.

http://www.mobilefactory.com/pl/wp-content/plugins/image-shadow/cache/2cbdfbc73b7424a56c68126c640430ac.jpgaltSpołeczeństwo się zmienia, jest bardziej otwarte, nie boi się opinii chce się dzielić swoimi radościami i smutkami. Pytanie, jakie należy postawić: to, do czego dąży nasze społeczeństwo?

Te najbardziej czarne scenariusze, czyli upadek największych portali społecznościowych lub wykluczenia społeczne odrzucam z miejsca z bardzo prostych powodów. Po pierwsze, jeżeli nawet któryś portal miał by zniknąć z wirtualnej rzeczywistości pojawią się dwa albo trzy nowe proponujące te same lub lepsze rozwiązania. Po drugie wykluczenia społeczne zawsze istniały, faktem jest to, że statystyczny Kowalski oraz statystyczna Kowalska spędza więcej czasu w Internecie niż na rozmowach z w prawdziwym świecie. Według badań przeprowadzonych w 2010 roku przez firmę Deloite statystyczny Kowalski spędzał ok. 2,2 godziny dziennie na surfowaniu po Internecie. W porównaniu do 2009 roku to wzrost o około 40 minut. Jednak ten fakt nie przekonuje mnie do stwierdzenia, że za kilka lat ludzie będą się komunikować między sobą wyłącznie poprzez portale społecznościowe i smartphony. Bardziej przekonuje mnie zastosowanie Augmentet Reality, to ciekawe narzędzie ma ogromny potencjał tak samo jak i monitory zapachowe. Oddał bym wszystko by za parę lat siedząc z żoną przed telewizorem oglądając zdjęcia np. z naszego wspólnego romantycznego spaceru czuć zapach deszczu, który wtedy padał.

W tym wszystkim najbardziej bolesne są sytuacje gdy zrobienie zdjęcia lub nakręcenie filmu jest ważniejsze od niesienia pomocy. Wczoraj słuchałem audycji w radiu, wypowiadali się ratownicy medyczni o ciekawym a zarazem bolesnym dla społeczeństwa zjawisku. Często w trakcie ratowania ludzi w wypadku, jeden z ratowników musi się zająć odpędzaniem „krwiożerczych” amatorów zdjęć. Później oglądamy te zdjęcia na wszelakiej maści portalach. Dopiero ta audycja uświadomiła mi co się dzieje. Jest to na swój sposób bolesne i tragiczne nie chciałbym by do takich czynności służyła ta technologia.

Nie boję się o przyszłość swoich dzieci, tego, że będą uzależnione od portali społecznościowych. Nie boję się także tego, że o wszystkim będą informować zdjęciem na Facebooku czy NK.pl. Cieszę się z możliwości, które mam, oglądania jak podróżują moi najbliżsi że mogę w pewien sposób być z nimi w „podróży”. Z drugiej strony łezka się w oku kręci, gdy widzę stary rzutnik do przeźroczy i przypominam sobie wspólne chwile spędzone z rodzicami oglądając zdjęcia.

 

Autor: Krzyś