JustPaste.it

Jak to Parulski pogonił Pasionka

Bardzo mi się podoba to, co dzieje się w sprawie śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej. No i ciężka praca, a zwłaszcza jej efety, tzw. Komisji Millera.

Bardzo mi się podoba to, co dzieje się w sprawie śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej. No i ciężka praca, a zwłaszcza jej efety, tzw. Komisji Millera.

 

Bardzo mi się podoba to, co dzieje się  w sprawie śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej. No i ciężka praca, a zwłaszcza jej efety, tzw. Komisji Millera. I jedno i drugie oceniam bardzo wysoko. Ale o Millerze dziś nie będzie...

Kiedy gen. Parulski pogonił prok. Pasionka to zmusił mnie do poczytania sobie. No i poczytałem. A jak poczytałem to zrozumiałem. Nie żeby tak od razu. Ale jednak...

Współpraca między obu panami układała się bardzo dobrze. Czasem nawet jeszcze lepiej. To “jeszcze lepiej” miało miejsce np. wówczas kiedy Pasionek poleciał sobie do Moskwy. Bo zanim Pasionek poleciał to Parulski miał przesłać Rosjanom jakieś papiery, pełnomocnictwa i takie tam duperele. Ale zapomiał. I jak Parulski zapomniał to wizyta Pasionka, w tym pięknym mieście, miała charakter już czysto turystyczny, co jest bardzo dobre.

Parulskiemu znane są bardzo walory krajoznawcze i Rosji, i Moskwy bo karierę prokuratorską robił w Ludowym Wojsku Polskim m.in. w czasie stanu wojennego. A gdyby dobrze nie znał, nie cenił i nie rozumiał piękna, potęgi i wieczystej przyjaźni Rosji i Polski, to by kariery tej zrobić nie mógł.

No i, ostatecznie, umiejętność ślinienia na czas pocztowych znaczków, nie jest wszak umiejętnością potrzebną wojskowemu prokuratorowi. Notomiast znajomość sojuszników, jak najbardziej...

Doskonale rozumie to pan prezydent Komorowski, który dał Parulskiemu lampasy, których pan prezydent Kaczyński dać mu nie chciał. Bo on przecież przewredny był i nie potrafił doceniać tego, co cenić, najwyraźniej, trzeba było...

Ponadto Pasionek spotykał się z imperialistami w warszawskiej kawiarni. Ba! Nawet w amerykańskiej ambasadzie w Warszawie. No i, rzecz jasna, musiał im przekazywać informacje tajne przez poufne, bo Jankesi kompletnie nie wiedzą nic o Polsce jak też i o Rosji.

Natomiast nie spotykał się z przedstawicielami zaprzyjaźnionego GRU, które to, jak powszechnie wiadomo, nic nie ma wspólnego z MAK-iem. Może sobie chłop pomyślał, że wystarczy przecież iż gen. Parulski wielokrotnie rozmawiał z gen. Anodiną więc jego spotkania z Ruskimi byłyby despektem wobec Parulskiego. Bo nie wypada się wpraszać jak cię nie zapraszają...

Sprawa trafiła do Seremeta. On będzie ją badał i nisko się pochylał. Tym niżej, że jego sprawozdanie z działalności za rok poprzedni leży na biurku Tuska. A premier jakoś nie może się zdecydować czy je podpisać czy nie? Nie żebym się czepiał. Ostatecznie szybkość podpisu też nie jest conditio sine qua non premiera. Ale nie mogę wykluczyć, że kasus Pasionka i stosowna niskość pochylenia się Seremeta, na podpis premiera wpływ mieć mogą.

W tych okolicznościach, najfajniejsze jest to, że fucha niezależnego Prokuratora Generalnego zależy od podpisu premiera. Bo tak niezależny jest Seremet i cała prokuratura jak pies od swojego pana.

Czy można się jeszcze dziwić, że śledztwo smoleńskie wygląda tak jak wygląda?

Nie nie można.

A w Komisji Millera też jest wesoło a nawet jeszcze weselej...