JustPaste.it

O ekologii i ekologach

Szczególnie chwytliwym i modnym tematem w ostatnich latach stała się szeroko rozumiana ,,ekologia”. Półki w sklepach uginają się od ekologicznej żywności ( po której notabene częściej odwiedza się… toaletę), wszyscy, którzy nie chcą się stać wyrzutkami społeczeństwa powinni segregować odpadki, kupować przyjazne przyrodzie ubrania i przede wszystkim używać odpowiednich reklamówek. W innym przypadku szybciej niż myślimy spotka nas przysłowiowe siedem plag egipskich. Ociepli się klimat, wielkie lądolody lub podobne szkaradztwa rozpuszczą się i zaleją nas otchłanie wód, po czym wyginiemy jak niegdyś dinozaury.

Jednakże… osobiście jakoś nie mogę od kliku lat zaobserwować, by tak się u nas w Polsce ociepliło. Doprawdy do Florydy moim zdaniem trochę nam jeszcze daleko. Przynajmniej w miejscu mego zamieszkania – Białymstoku. Odkąd się urodziłem mamy mroźne ,,niespotykane wcześniej” zimy i to takie po minus trzydzieści parę stopni. Dwa sezony temu była ponoć zima stulecia. Nie wiem jak jest gdzieś indziej, ale bywałem też zimą w Krakowie, Zakopanem i Gdańsku i w każdych z tych miast był śnieg i mróz. A może tych miast efekt cieplarniany nie dotyczy?

Powszechnie wiadomo jest, że klimat ewoluował na przestrzeni lat. Raz było na ziemi gorąco, później lód pokrywał większą część jej powierzchni. To prawda, że jeszcze za czasów króla Zygmunta Augusta Bałtyk zamarzał zimą tak mocno, że aż na saniach jeździło się do Szwecji śpiąc po drodze w gospodzie wybudowanej na środku morza. Dzisiaj jest to niemożliwe ale nie oznacza to, że za sto, dwieście lat to się nie powtórzy, tak jak i przed Zygmuntem Augustem były zimy gdy morze nie zamarzało. O anomaliach pogodowych pisał już Henryk Sienkiewicz w czasach gdy nie było jeszcze wielkiego przemysłu i ekologów w pierwszym rozdziale ,, Ogniem i mieczem”. Po prostu takie sprawy zdarzały się i będą się zdarzać a człowiek przypisuje sobie zbyt dużą rolę we wpływaniu na pogodę i przyrodę. Szczególny prym w tej swoistej megalomanii wiodą ekolodzy.

Tak naprawdę wiadomo co się za tym kryje: biznes i polityka. Jakiś czas temu komuś zależało by produkować dezodoranty bez ozonu. I zaczęła się nagonka… świat i ekolodzy krzyczeli o dziurze ozonowej. Dziś jakby temat przycichł, dziura wraz z wycofaniem dezodorantów przestała nam grozić. Później przyszedł czas na rozprawienie się z lodówkami działającymi na bazie freonu. Znów ktoś sprzedający te nowoczesne chłodziarki ( notabene lodówkami ich nazwać nie można, bo żywność się w nich psuje po kilku dniach – nie to co kiedyś) wzbogacił się i temat upadł.

Szczególnie przekłamanie jest widoczne na przykładzie reklamówek w hipermarketach. Do niedawna torebki takie dostawało się bezpłatnie przy kasie. Lecz ktoś postanowił się wzbogacić i wymyślił, że reklamówki muszą być ekologiczne tzn. szybciej rozkładać się w ziemi. Szkoda, że przy okazji wymyślił również, że mają one kosztować od kilku do kilkudziesięciu groszy. Przy milionach klientów dziennie ktoś nabija sobie niezłą kasę pod szyldem ekologii. I nikomu nie przeszkadza, że w tym samym hipermarkecie warzywa, bądź pieczywo jest ładowane do innych darmowych nieekologicznych reklamówek. Te już nie szkodzą środowisku. Grunt, żeby te przy kasie były ekologiczne a świat będzie uratowany od niechybnej zagłady.

Ciekawe zjawisko udaje się również zaobserwować w hotelach w związku z segregacją śmieci. Mowa o hotelach z klasą, tych ,, z wyższej półki” gdzie w każdym pokoju istnieją specjalne kosze na śmieci pomocne w ich segregacji. Kosze te składają się z trzech komór, jedna na szkło, druga na papier i oczywiście trzecia na plastik. Snobistyczni i bogaci goście bawią się w ekologię bacznie uważając by butelkę bądź papierek po cukierku wrzucić do odpowiedniej części śmietnika. Robią to z wielką ceremonią wiedzą bowiem, że od tego zależy powstrzymanie zamiany otaczającego nas świata w totalną pustynię. Szkoda tylko, że Ci goście nie wiedzą, że jak tylko znajdą się za drzwiami wejściowymi do hotelu, sprzątająca ich pokój miła pani i tak wrzuca wszystkie posegregowane śmieci hurtem do jednego worka.

Zresztą wystarczy przytoczyć wypowiedź pewnego – mojego znajomego- ekologa, który chełpił się tym, że jest ,, osobą przyjazną środowisku”, gdyż na święta ubiera w domu, świeżą, wyciętą w lesie, pachnącą jeszcze choinkę. Tłumaczył przy tym, że naturalna przynajmniej szybciej się rozłoży a sztuczna tkwiła by w ziemi setki lat a może i więcej. Pożałować tylko można, że ekolog ten nie zwrócił uwagi na to, że z powodu jego chęci do podtrzymania tradycji zginęło jedno drzewo. I że jedno drzewo zginie z jego rąk każdego roku. I że takich ekologów są miliony….

Można nawet dojść do wniosków, że organizacje ekologiczne przynoszą więcej szkód, niż pożytku. Tak na przykład było w przypadku trasy via baltica, której budowę zablokowali ekolodzy z powodu ,,natury, która może zginąć nad rzeką Rospudą”. I jeszcze pół biedy, że ta banda ,, zbawicieli środowiska” znów wisiała na drzewach. Najgorsze jest to, że we wschodniej Polsce znowu nie wybudowano porządnej drogi, a w Augustowie znowu zginęła młoda dziewczyna, którą potrącił Tir przejeżdżający przez miasto. Drodzy ekolodzy czy wrócicie życie tej młodej kobiety? Nic was nie obchodzi, że w miastach przez które przejeżdżają ciężarówki ludziom pękają domy i.. bębenki w uszach od nadmiaru hałasu. Życie komarków i muszek na bagnach rospudzkich jest najważniejsze. A całe stado baranów dziennikarzy na znak solidarności z ,,ekologami” zakłada zielone wstążki i ich popiera. Mądrzy, bo sami dawno mają już w centralnej czy zachodniej Polsce pobudowane dobre drogi ( np. Kraków – Katowice – Opole). A w Polsce C … będzie za to Rospuda i bagna.

W sądach organizacje ekologiczne wytaczają natomiast tysiące procesów o pierdoły w stylu przeciwko pewnemu sklepowi, że jego nazwa ma w sobie słowo wróbel, innemu, że żabka innemu, że jakiegoś gada. Blokują przy tym sądy, które naprawdę mają o wiele więcej ważniejszych spraw do rozpoznania. Przy czym szczególnie perfidny jest tu sposób działania ,, zielonych”. Gdy tylko dany pozwany zaproponuje pieniądze na rzecz organizacji za ugodę i wycofanie procesu – ekolodzy chętnie wyrażają na to zgodę. Widocznie przyroda nie jest aż taka ważna a zielone dla zielonych też się przydadzą.

A gdzie jesteście kochani ekolodzy, gdy w wyniku jakiejś katastrofy wyleje się ropa i zatruje np. wody czystej rzeki. Skoro tak kochacie przyrodę to powinniście na kolanach łyżkami wybierać tą ropę lub w zębach przenosić żywe jeszcze ryby do innego, czystego zbiornika. A jeśli nie stać was na to, to przynajmniej odpalcie trochę kasy ze swoich ,,ugód” na ratowanie ginącej flory i fauny. Ale nie! To wam się nie zdarza. Wy wolicie przypinać się do kominów lub drzew jak małpy i czekać na telewizyjne kamery. Wasze zachowanie to typowa pokazówka dla pozyskania rozgłosu, a wasza działalność powoduje, że słowo ekologia oznacza dziś tyle co… hipokryzja.