JustPaste.it

Pijmy do dna

Na zabawę i frasunek najlepszy jest ......

Na zabawę i frasunek najlepszy jest ......

 

9fb215a6fbef709627958de54f99a05a.jpg

Żaden chyba inny naród nie ma tak bardzo jak nasz przesiąkniętej alkoholem historii, kultury, tradycji, legend, a nawet baśni. Za wyjątkiem może podręczników szkolnych i opracowań naukowych wóda leje się w prawie każdej książce, powieści, filmie, czy to jest opowieść historyczna o fantazji szlacheckiej, czy kultowy film „Miś”. Bardzo łatwo wyrobić sobie zdanie, że w Polsce zawsze się piło, pije i będzie piło, choćby nie wiem co się wydarzyło.

Zapewne ta nasza cecha, czy też przywara narodowa była bardzo na rękę władzy ludowej – wiadomo – naród chlający mniej myśli. Czy jednak jest to cecha przydatna w demokracji? No właśnie, ta nasza transformacja z Polski Ludowej w Polskę demokratyczną jest ciągle bardzo mocno niedokończona, a najbardziej niedotkniętym przez tą transformację elementem pozostaje nasza polska mentalność.

Tradycyjne nieprzestrzeganie i obchodzenie prawa, kolesiostwo i układy rodzinne są oczywiście częścią tej mentalności, podobnie głęboko zakorzenionym obyczajem jest właśnie pijaństwo. Na wszystkich imprezach, jubileuszach, zabawach, weselach, nawet czasami na stypach obowiązkowo musi być alkohol, który jest podstawowym kryterium już na etapie przygotowywania imprezy, po ile na głowę? No bo co to za zabawa bez przynajmniej połówki na twarz? Oczywiście im więcej tym lepsza impreza, zdarzają się przecież wesela, na których ta norma wynosi 3, 4 połówki, a osobny zapas przygotowywany jest na poprawiny.

Nie wypada przy tym nie pić, pomijanie kolejek uważa się za obraźliwe i niegodne, a wypijanie każdej kolejki do dna uważane jest za honorowe. Nie wiadomo dokładnie dlaczego chlanie wódy kojarzone jest z honorem i bohaterstwem ale tak już jakoś jest na wielu imprezach. Głęboko zakorzenione w świadomości naszego społeczeństwa jest nie tylko przyzwolenie na pijaństwo, ale także wyrozumiałość dla jego skutków. Zachlany kierowca, który zabije pieszego na ulicy, w oczach swoich znajomych nie jest mordercą. Jeżeli, któryś z biesiadników tak się schleje, że wpadnie pod stół, jego koledzy uważają że dobrze się ubawił. Takie społeczne zrozumienie dość dobrze ilustruje kariera jaką zrobiła piosenka Andrzeja Grabowskiego, która w krótkim czasie stała się przebojem.

Jestem jak motyl, przesadnie zmęczony
I głowa co nieco się chybie.
Alkohol ma dobre, ale też złe strony – 
Do wniosku dochodzę w niedzielę przy stole.
Więc proszę o piwo cycate anioły,
Co wkoło fruwają fałszywie.
Alkohol ma dobre, ale też złe strony.
Pofruńmy wraz z nimi na chwilę do raju.
Pofruńcie ze mną na chwilę do raju.
Ja wam mówię: jest dobrze,
Jest dobrze, jest dobrze,
Ale nie najgorzej jest.

Trzeba przyznać, że  ostatnio powolutku się to zrozumienie zmienia. Zanim jednak zmieni się w polskiej mentalności zakorzeniona od wieków tradycja, musi minąć trochę czasu, więc chyba długo jeszcze będzie krążył po świecie stereotyp Polaka – pijaka.