JustPaste.it

Dlaczego człowiek myśli?

Różne opinie istnieją na temat tego, dlaczego człowiek myśli. Myślenie jest zagadnieniem, które pojawia się w całej ludzkiej historii, ale od początku aż do dziś nie doczekało się zadowalającej odpowiedzi. W zasadzie można powiedzieć, że wszystkie próby wyjaśnienia pytania „skąd pojawiają się myśli?” nie podchodziły do tego zagadnienia bezpośrednio. Myślenie tłumaczono jako zjawisko bytu, który je przejawia, ale nie wyjaśniano skąd ono w ogóle jest. Mówiono, że człowiek jest taki i taki, ale nawet, jeśli przynajmniej próbnie przyjąć za prawdziwe jakieś stanowisko, to ono nigdy nie tłumaczyło w sposób przejrzysty skąd bierze się myśl w umyśle. Mówiło się dużo o myśleniu wtedy, kiedy ono już pojawiło się, ale niewiele o tym jak ono pojawia się. Niektórzy filozofowie greccy starali się podejść do tego zagadnienia, ale to początek filozofii i nauki, dlatego zdołały z tamtego czasu przetrwać różne poglądy i intuicje, które w późniejszym okresie historii uległy przekształceniu lub upadły w ogóle stanowiąc dziś tylko tło całych rozważań o tym i wielu innych zagadnieniach. Tak na przykład greccy filozofowie przyrody pojmowali duszę jako rodzaj materii, orficy za jakiegoś demona, u stoików pojawiła się koncepcja pneumy, itd. Dopiero Platon spojrzał na dusze jak na to, co odmienne od materii i powiedział coś ważnego to, że dusza sama wprowadza się w ruch.

Różne poglądy na ten temat możemy spotkać na dalekim wschodzie w hinduizmie, buddyzmie, czy w Chinach u Konfucjusza albo taoistów. Ale także tam przede wszystkim można znaleźć rozważania o duszy, nie te, które opisują to, co w niej dzieje się. Najwięcej jest w hinduizmie i buddyzmie, szczególnie w tym drugim, bo u Buddy można znaleźć różne analizy dotyczące myślenia. Najwyraźniejsze są te, które mówią o wygaśnięciu myślenia, ale wydaje mi się, że Budda miał tu na uwadze to myślenie, które nawiązuje do doczesności, do tego, co odwraca od myślenia transcendentnego znajdującego się ponad sprawami doczesności i przekracza je swoim nad-spojrzeniem. Sporo można znaleźć także w hinduizmie, ale podobnie jak sprawa ma się z Buddą, tu w hinduizmie także spotykamy język wypowiedzi i wyobrażenia, które czasem trudno odnieść do języka i wyobrażeń, jakie mamy współcześnie w odległej od tamtych kulturze zachodu.

Tu u nas ciekawe rozważania pojawiły się wraz z Kartezjuszem, który opisując swoją medytację wypowiedział sławne i kluczowe cogito ergo sum (myślę, więc jestem), stwierdzenie własnego istnienia przez jego świadome pomyślenie – obejrzenie. Ale nadal nie wiemy skąd to istnienie przez myślenie bierze się. Próbowano podważać to niepodważalne stwierdzenie. Robił to na przykład D. Hume, kiedy powiedział, że z każdą myślą spostrzega innego Hume’a, ale nie zauważył przy tym, że tego każdego innego Hume’a spostrzega jeden i ten sam, który zauważa to, że są to wszystko myśli Huma. Ten jeden spostrzegający wielu jest tym, który zachowuje tożsamość, identyczność jednego Huma tego, który może powiedzieć „mam (ja jeden) wiele myśli siebie.”

W zasadzie do idealizmu, który pojawił się później nie zajmowano się tak bezpośrednio pochodzeniem myśli. Idealizm podchwytując pomysł Kartezjusza, później rozwinięty przez Kanta, zajął się zjawiskiem samoświadomości wykazując jak podmiot, który myśli siebie czyniąc tak z siebie przedmiot to, co oglądane, stwarza siebie wciąż dalej, wyżej, w nieskończoność. Idealizm stał się trochę zbyt wyidealizowany, przez co za bardzo oderwał się od realnego gruntu, co stało się podłożem późniejszej krytyki materialistycznej. Z materializmu wyrósł pogląd na materialny charakter dusz ludzkiej. Oto dusza to owoc rozwoju materialnego powstaje na szczycie, jako ukoronowanie rozwoju materii. Już pomijając sam fakt jak materialiści doszli do takiego stwierdzenia zauważyć można, że taka opinia nie mówi jeszcze skąd myśli biorą się.

Później w historii nauki "wysypują się", pojawia się psychologia, która obchodzi ludzkie myślenie dookoła oglądając je z każdej strony, z jakiej spostrzega, że można je obejrzeć. Ale nie znajduje źródła powstawania myśli innego przynajmniej jak podmiot. Nie odpowiada również jak myśl pojawia się w podmiocie. Powstaje filozofia umysłu, kognitywistyka i inne jak fenomenologia nieco wcześniej na różny sposób podchodzące do tytułowego zagadnienia, ale także nie zaglądają dość świadomie tam gdzie myśl powstaje.

Obecnie, upraszczając temat, mamy sytuacje gdzie nauki przyrodnicze przede wszystkim, ale i filozofia w niektórych miejscach twierdzą, że myślenie ma źródło w materii. Ale nadal równie silne twierdzenia wypowiada strona odmienna twierdząc, że dusza to dusza i nie pochodzi z materii. Sam tak twierdzę, czego zasadność spróbuję tu wykazać. Wydaje się, że materia jest po prostu zbyt martwa w sobie, aby z siebie wydać życie.

Nauki, które w materii upatrują źródła myślenia twierdzą, że pochodzi ono z oddziaływań, jakie powstają w ludzkim mózgu. Oto w jakiś nadzwyczajny sposób wielość procesów fizyko – chemicznych w naszym mózgu abstrahuje w gromadzie tak, że dochodzi do ich jedności i stwarzają coś o charakterze czysto duchowym, idealnym jak myśl, która, mimo iż z materii, to materii dotknąć nie może tak jak może to zrobić ręka. Ręka to też abstrakcja od mniejszych i prostszych zjawisk fizyko – chemicznych, które jednoczą się, przybierają jeden kierunek i pozwalają uczynić nią ruch. Ta ręka to już abstrakcja od tych zjawisk materialnych, bo wielość przemian fizycznych i chemicznych łącznie konstruuje coś takiego jak ona, czy ciało w ogóle. Ona jakościowo przerasta te wszystkie drobne zmiany. Jeszcze inne zmiany o tej samej materialnej naturze pozwalają tą ręką ruszyć i uczynić coś. Tymczasem materialiści twierdzą, że to myślenie jest abstrakcją od ogromu przemian, jakie w mózgu powstają. Jednak w przypadku ciała widać wyraźnie, w jakim kierunku zmierza abstrakcja wielości drobnych przemian w organizmie. Właśnie do stworzenia czegoś, co zachowuje charakter materialny. Nie przybiera postaci duchowej takiej, jaką ma świadomość, myśl, samoświadomość w szczególności. To, co materialne pozostaje takim posiadając zdolność do oddziaływań materialnych takich, jakie posiada ręka mogąca złapać coś materialnego, bo sama jest materialna.

Dusza, podmiot, samoświadomość ze świadomością postrzegane jako niematerialne pozwalają się jednak wyjaśnić. Oto świadomość swój niematerialnych charakter przejawia tym, że materii dotknąć nie może. Nie potrafimy świadomością złapać za sztućce i nakarmić przy ich pomocy ciała. Świadomość dotyka materii, ale inaczej. Dotyka jej oglądając ją, rozświetlając sobą materialne środowisko i postrzegając, co w nim jest. Rozróżniając kształty, wielkości, kolory, itp., duchową ręką dotyka materii, ale zmiany dokonuje za pomocą ręki materialnej. Za pomocą władzy, jaką sprawuje nad materią, co świadczy o tym, że jest względem materii nadrzędna. Może ktoś z ludzi posiada rozwiniętą umiejętność wpływania myślą na materię, słyszałem o tym, ale nie jest to umiejętność rozwinięta powszechnie. Jednak nie o tym miała być tu mowa, ale o tym jak myśl powstaje.

Oto akt samoświadomości, wiedzy o tym, że ma się świadomość, istnienie, powstaje wtedy, kiedy ową świadomość – istnienie ogląda się tak jak ogląda się przedmiot materialny, który ma się przed sobą. To jednak jest proste, oglądać siebie. Ale skąd w ogóle bierze się pomysł, że można siebie zobaczyć? Skąd bierze się myśl podejrzewająca dopiero, że jest się, czyli co jest wcześniej?

Wcześniej jest uczucie istnienia, tylko wrażenie, że jest się, które nie posiada nad sobą jasnej i przejrzystej świadomości tego, że jest. To uczucie to dopiero intuicja istnienia, które w jakiś sposób rusza się, sprawia wrażenie bycia życiem. Ten ruch dopiero, spostrzeżony gdzieś w jakimś jeszcze nieoświetlonym świadomością miejscu zostaje obejrzany i mówi o sobie „jestem.” Uczucie zakłada, że jest świadome, musi mieć świadomość w jakiejś zasadniczej minimalnej ilości - jakości, aby móc przerodzić się w pełną i pewną świadomość siebie. Trzeba mieć świadomość ruchu, aby mówić, że on jest.

Tak też jest, bo kiedy coś łaskocze nas na przykład w nogę. Wtedy, kiedy leżymy na leżaku na łące, kiedy mając zamknięte oczy i odpoczywając coś nieoczekiwanie dotyka nas. Wtedy początkowo niewiadomo, co to jest. Najpierw jest wrażenie, uczucie, że coś dzieje się. To uczucie nie mówi nic ponad to, że coś jest. Wtedy też najpierw myślą szukamy, co to może być, ale nie potrafiąc tego początkowo z czymś skojarzyć otwieramy oczy i podnosimy głowę widząc, że to źdźbło trawy dotyka nogi i łaskocze. Dochodzi do uświadomienia niejasnego najpierw uczucia.

Podobnie jest ze świadomością i myślami. Z najważniejszą świadomością siebie. Ta właśnie powstaje przez to, że ma się uczucie tego, że jest się, wtedy jeszcze ma się uczucie, że coś jest, coś żywego, czego uczucie sprawia, że chcemy posiąść wiedzę o tym, co postrzega się. Postrzeganie to jest podświadome, jakby budziło się ze snu tym ruchem, uczuciem, które coraz wyraźniej zaczyna spostrzegać wobec siebie. Ten ruch sprawia, że chce go spostrzec i wytęża siebie jako świadomość, która nabiera mocy, światła, którym rozświetla podświadomość, aby zobaczyć siebie, co następuje w szczytowym momencie wyznaczanym świadomym oglądem siebie. W wyniku osiąga samoświadomość, wie, że jest istnieniem.

Tak po tej najpierwszej powstają wszystkie myśli. Tak, że najpierw ma się uczucie czegoś, czego chce się. Ale to uczucie jest podświadome nie posiada wyrazistości i sprawia, że myśl szuka tego … co ma na myśli, czy właściwe tego, co ma w uczuciu. Aby staraniem rozświetlając swoje uczucie poznać je i wydobyć na jaw rozświetlone świadomością. Wtedy ta myśl wie, o czym myśli, ogląda to w wyobrażeniu i potrafi wypowiedzieć się stwierdzając coś.

Tutaj ujawnia się odwiecznie spostrzegany związek między rozumem i uczuciem, między Prawdą, którą rozumem spostrzega się i Miłością, którą uczuciem wyraża się. To my podmioty myślące obdarzeni jesteśmy wrażliwością i świadomością. To oczywiste, bo każdy o tym wie i spostrzega w sobie swoją delikatną wrażliwość i świadomość, rozum, którym broni swoich uczuć, kiedy inny próbuje z nich zakpić sam mając uczucie i rozum. W tym współgraniu uczuć i rozumu znajduje się ich wyjaśnienie. W tym, że samoświadomość zaczyna się od uczucia, które rozświetla, aby poznać siebie w nim jako świadomość swoich uczuć, świadomość siebie.

Wynika z tego prosta uwaga, warto świadomie oglądać swoje uczucia, aby rozwijać rozumienie siebie, aby wiedzieć, czego chce się od siebie i siebie poznawać. To droga prowadząca ku samopoznaniu, bo wciąż wnika się w siebie dalej i dalej świadomością. Poznaje się to, czego naprawdę chce się, bo to, co jest naprawdę pojawia się najpierw w uczuciu. W wyniku osiąga się dobre czucie siebie, samopoczucie i pełne zrozumienie siebie, a to, to już coś jak Szczęście.

  39f253eb0a7f8825fc6af9861e7a0870.jpg

Ps.

Znany neurobiolog Antonio Damasio podobnie jak większość neurobiologów z góry wychodzących z założeń materialistycznych twierdzi, że świadoma myśl i następująca po niej reakcja poprzedzona jest wzrastającym wrażeniem (emocją) tego, co później z pełną oczywistością pojawia się w świadomości. Pomiędzy bodźcem, czynnikiem początkowym wzbudzającym emocję a świadomym spostrzeżeniem występuje odstęp. Miał to być argument na materialne pochodzenie myśli, ale nie jest. Jest to argument, który potwierdza powyższe wyjaśnienie tego zagadnienia, bo mówi, że wrażenie – uczucie przeistacza się w świadomość tego uczucia. Świadomość tego, co dzieje się i czego chce się w następstwie tego, co zostaje doświadczone, postrzeżone. O tym, że jesteśmy podmiotem ściśle związanym z ciałem wiemy wszyscy, choćby teraz kiedy patrząc na te litery oczyma uzyskujemy ich wyobrażenie w umyśle.

 

 

Źródło: http://sites.google.com/site/samoswiadomosc/