JustPaste.it

10 przykazań - następna edycja

Kiedyś słyszałem, że nie mogę mówić o Bogu, bo jestem ateistą. Nie mogę też mówić o religii, bo te problemy jakoby mnie nie dotyczą. Najzabawniejszy jest jednak zarzut, że przestrzegając przykazań pokazuję, że wierzę w Boga – no bo skąd niby może pochodzić moralność, jak nie z tego źródła? Ale nie nad źródłem się będę tutaj rozwodził tylko nad sensownością i… kolejnością. Więc zaczynamy.

Pierwsze trzy przykazania (nie będę ich tutaj przytaczał, nie jest to konieczne) sprawiają mi spory problem, ponieważ z góry zakładają one istnienie bogów i nakazują bezwzględne posłuszeństwo względem jednego z nich. Skąd wiemy, że ten jeden jest dobry, a pozostali nie? Nie ma sensu żeby znajdowały się one na tej liście, a już na pewno nie w takiej formie.

Dlaczego „czcij ojca swego i matkę swoją” jest tak wysoko? Czy to jest takie trudne? Przecież to jest wręcz genetycznie zdeterminowane i naprawdę ciężko znaleźć kogoś, kto by nie kochał swoich rodziców (nie użyłem słowa „czcił” ponieważ mam z tym słowem problem). Oczywiście szacunek dla rodziców jest ważny (choć nie dla każdych rodziców), ale większość ludzi ich szanuje. Nie sprawia to trudności, czemu więc to przykazanie jest tak wysoko? Daję je na dół listy.

Nie zabijaj – może mi ktoś powie, czemu to przykazanie jest tak ważne? Przecież zdecydowana większość z nas się do niego stosuje bez żadnego problemu! Podejrzewam, że to jakieś moralne wygodnictwo mogło ludziom pomóc w ułożeniu listy, w której te wyżej znajdujące się – a więc ważniejsze przykazania, to te, które łatwo jest spełniać. Piąte przykazania ląduje na dole. Nie ma w Tobie nic specjalnie szczytnego jeśli się do tego przykazania stosujesz, jesteś całkiem normalny. Baaa, z dużo większym trudem przychodzi nam nie fantazjowanie o atrakcyjnej żonie sąsiada niż powstrzymywanie się od zabijania ludzi! Dlatego właśnie to przykazanie aby nie pożądać żony bliźniego, powinno znajdować się znacznie wyżej niż (dawne) piąte.

Ale czy ma to jakieś znaczenie, że ktoś sobie pożąda jakiejś kobiety która jest czyjąś żoną? Nie, dopóki nie łamie przykazania „nie cudzołóż”. Tak, to przykazanie podobno trudno spełniać, im więcej czasu upłynęło w małżeństwie. No cóż, to przykazanie niech zostanie i musi być wysoko na liście.

Nie kradnij – no to jest ważne. Raczej częściej łamane niż „nie zabijaj”, więc musi być wyżej. Tak czy siak zawsze ktoś będzie kradł.

Nie mów fałszywego świadectwa. Niby mamy nie kłamać, ale przecież to jest nie do spełnienia. Czasami trzeba to robić. Dlatego kłamstwo w pewnych okolicznościach jest dopuszczalne.

Nie pożądać też żadnej rzeczy, która należy dla bliźniego (żona chyba jest traktowana jako rzecz, która do kogoś należy). Odnośnie kolejności, to przykazanie musiałoby polecieć wysoko. Musiałoby, no bo w sumie po co ono jest potrzebne? George Carlin kiedyś mówił już o tym – pożądanie cudzej własności napędza gospodarkę!

Jak ta lista mogłaby wyglądać? Nie uważam siebie samego za autorytet moralny, który mógłby ułożyć nową listę. W końcu nie wiem co jest ważniejsze – być wiernym żonie czy nie kłamać. Nie chce też decydować czy łatwiej jest nie pożądać samochodu sąsiada czy jego żony – nie ma to aż takiego sensu bo lista 10 przykazań jest po prostu głupia.

Ale spełnianie ich ma dać wierzącym ludziom niebo. Ale jak wyraźnie można odróżnić tutaj prawdziwą moralność – czyli objawiającą się tym, że ktoś czyni dobro, dla samego dobra, od sprzedajnej moralności, działaniu we własnym interesie, jakie proponuje nam religia. Tu w ogóle nie ma czego porównywać. Ale dlaczego właściwie nagradzać dobre uczynki? Przyszedł mi kiedyś do głowy taki pomysł, że Bóg mógłby powiedzieć ludziom odwrotnie, czyli że ci, co będą się stosować do przykazań i czynić dobro… pójdą do piekła. Natomiast ci, którzy będą ludźmi, mówiąc krótko, nieuczciwymi i złymi – zostaną przyjęci w niebie. Czyż to nie byłaby najlepsza – absolutna weryfikacja tego, czy ktoś naprawdę chce, wbrew wszystkiemu czynić dobro? Nikt na to jednak nie wpadł. Może dlatego, że „tamten świat” ma być lepszy niż ten, na którym to często dobrych ludzi spotykają złe rzeczy…

Jak więc być dobrym człowiekiem? Cóż przykazania są, musimy przyznać, dosyć staroświeckie i niezbyt pasują do współczesności. Poza tym mają one głównie formę negatywną, która w ogóle mi się nie podoba – to zakazy. Zabraniają nam czegoś. Czy nie ładniej byłoby gdyby je przedstawić w formie pozytywnej? „Czyń wszystko, aby Twoja żona była szczęśliwa”, „bądź uczciwy i prawdomówny”?

Nikt lepiej nie podsumował całej tej historii z ziemskimi uczynkami i pośmiertną nagrodą, niż Nietzsche, w takich mniej więcej słowach „mam w sobie na tyle pokory i skromności by po śmierci oddać swoje ciało tej ziemi, zamiast szukać sobie miejsca odpoczynku gdzieś, za gwiazdami”.