JustPaste.it

Coś poszło nie tak

"Skończyłem studia techniczne i nie mam pracy", "Ania po inżynierii chemicznej. Podejmę się pracy. Dowolnej", "Bezrobotny absolwent'... Dlaczego?

"Skończyłem studia techniczne i nie mam pracy", "Ania po inżynierii chemicznej. Podejmę się pracy. Dowolnej", "Bezrobotny absolwent'... Dlaczego?

 

Studia techniczne mają dawać lepszą przyszłość. Polska, jako rozwijający się kraj potrzebuje wyspecjalizowanej siły roboczej. 1000 zł najlepszym studentom przekazuje Państwo każdego miesiąca żeby uzupełnić notoryczne braki w krajowej kadrze inżynierskiej.

 Tyle teorii...

 W praktyce większość absolwentów szuka pracy po studiach więcej niż pół roku.  Wielu w wyuczonym zawodzie nie znajdzie jej nigdy. Jedni się przekwalifikują, inni założą własne biznesy związane z zupełnie inną branżą.

 Kto jest winien takiej sytuacji? Państwo? Pracodawcy? Uczelnie? Terroryści?

 Nie...

 Winien jesteś TY. 

 Nie posiadam recepty na poprawę sytuacji polskiego szkolnictwa wyższego (nie posiada jej zapewne nikt). Nie mogę pomóc wszystkim studentom/absolwentom studiów inżynierskich. Mogę za to pomóc Tobie.

 Prawda jest taka, że choćby nie wiem jak dramatyczna była sytuacja w kraju, wielu ludzi i tak radzi sobie świetnie. Pracują jeszcze na studiach lub zaczynają pracę zaraz po ich zakończeniu. Awansują, zarabiają, żyją na wysokim poziomie. Prostactwem byłoby stwierdzenie, że wszyscy mieli znajomości. Wielu na pewno, ale nie wszyscy (gdyby każdy człowiek sukcesu miał znajomości, to te znajomości przez samą "powszechność" nie byłyby nic warte, nie sądzisz?). Czemu więc oni mogą, a Ty nie? 

 Uważam, że największą porażką polskiej oświaty jest wyrobienie w młodzieży przeświadczenia, że jak tylko zaliczą co im się każe to wszystko będzie dobrze.

 Zaczyna się już w podstawówce. Proste sprawdziany, coraz częściej w formie testu. Wielokrotne dopytywanie na lepszą ocenę.

Potem plaga przenosi się na gimnazja, potem na licea.

Ucz się z zakresu, opracuj pytania z lekcji, a wszystko się ułoży. Szkoła zabija indywidualność, bo takie fanaberie jak wygłaszanie prezentacji na wybrany temat, realizowanie się w gazetce szkolnej czy organizowanie dyskusji na lekcji zdarzają się żadziej niż spadające z deszczem żaby na Śląsku. 

I potem, tak uformowany student przychodzi na studia. Również techniczne. I zaczyna się: "A jaki zakres?", "Ile będzie pytań?". Standardowe pytanie na ostatnich zajęciach przed egaminem: "Czy to nas będzie obowiązywać?".

 Większość studentów uczy się pod zakres i nie posiada się ze szczęścia gdy ten zakres opanuje na 5,0. Wykładowcy bezsilnie się na to godzą.  

Tymczasem ostatnią dziedziną, którą można dzielić na "zakresy" jest wiedza techniczna. Tu wszystko się ze sobą łączy i wszystko jest ważne.  Wiedzę tę nie tylko trzeba posiąść, ale też umieć wykorzystywać i odnosić do różnych sytuacji. Nauczenie się 15 pojęć z wykładów nie daje Ci automatycznie zrozumienia tematu. Oprócz wyuczenia się kilku regułek trzeba jeszcze zapytać samego siebie: "Do czego jest mi to potrzebne? Gdzie mogę to wykorzystać?". Jeśli nigdzie (bo tak też bywa) - zalicz i zapomnij. Jeśli gdzieś - zapamiętaj na dłużej, naucz się wszystkiego na ten temat. Tylko skąd możesz wiedzieć czy jest Ci to potrzebne skoro przez jakieś - bagatela - 4 lata studiów nie wiesz gdzie twoja specjalistyczna wiedza jest wdrażana (i nie mówię tu o nazwach firm poznanych na targach pracy). 

 Dlatego też student-przyszły inżynier powinien się interesować swoją dziedziną. Powinien czytać czasopisma branżowe, uczęszczać na seminaria i szkolenia. Mieć jakąś styczność z branżą nawet na darmowych praktykach. Budować/konstruować swoje "zabawki" i rozwijać w ten sposób praktyczne myślenie.  

 Tylko po co skoro nie ma tego w zakresie? 

 

 ___________________

Jeśli temat studiów inżynierskich jest dla Ciebie ważny, zajrzyj na http://przyszly-inzynier.blogspot.com/