JustPaste.it

Szybki numerek.

Każdy facet to lubi. Śmiałem się zawsze z tych, którzy opuszczali nasz kraj, a bo praca i płaca lepsza. Pytałem, po co tam jedziecie? Robić jako tania dziwka dla Angoli?

Każdy facet to lubi. Śmiałem się zawsze z tych, którzy opuszczali nasz kraj, a bo praca i płaca lepsza. Pytałem, po co tam jedziecie? Robić jako tania dziwka dla Angoli?

 

Pełnić karierę pomywacza talerzy, zbieracza truskawek? Teraz już wiem, że trzeba, wręcz należy stąd spieprzać! Wszystko stało się takie oczywiste. Gwałtownie zerwałem się z łóżka, wyciągnąłem walizkę i zacząłem upychać wszystkie moje rzeczy. Jedną koszulkę, bluzę i spodnie, które piorę raz na miesiąc. Są takie dni, że muszę chodzić po mieszkaniu nago. Ściągnąłem ze stóp skarpetki, bo innych niestety nie mam i je również wpierdoliłem do torby. Miałem je na stopach dopiero drugi tydzień, tak więc luz. Jeszcze nie śmierdziały tak jak powinny, bo były dopiero na półmetku od momentu ostatniego wrzucenia ich do pralki.

Codziennie obiecuje sobie, że po wypłacie kupię se jakiś nowy ciuch, ale gdy tylko dostaję przelew na konto przepierdalam połowę na alkohol, a drugą połowę na rozmowy telefoniczne. Dzwonię czasami do Kasandry, czasami do Katariny, a kiedy indziej do Żanet. Reszty imion już niestety nie pamiętam. Tylko one mnie wysłuchają, zrozumieją i dobrze doradzą. Minuta rozmowy kosztuje mnie 10,98 PLN + VAT, ale za cenne wskazówki życiowe naprawdę warto. Polecam Żanet. Majtki... no... mam tylko te, które wyśmiał Szopen. Te w misie... kocham misie... naprawdę! Mój Spark'y też znalazł się w walizce. Nawet sam do niej wskoczył. Nie mogę mu teraz zrobić zdjęcia, bo przysypałem go już stosem moich ciuchów po jednej sztuce.

Obiecuję, że jak tylko Spartakus wyjdzie z walizki to z zaskoczenia puknę mu fotkę. Dostałem go od koleżanki w podstawówce. Chyba mnie lubiła, nasze mamy razem pracują po dziś dzień. Ogólnie słyszałem, że jest teraz w Londynie. Chyba nawet sama mi o tym powiedziała. Byłem trochę wstawiony, nie pamiętam dokładnie. Gdzie ja tu mam jej numer... O!

- Tak, słucham?
- Cześć Ewa, tu Franek. Właśnie dzwonię do ciebie, by powiedzieć ci, że niebawem...
- Biip, biip, biip, biip...

Pewnie coś ją rozłączyło. No w każdym razie nie chciało mi się dzwonić do niej drugi raz. Potem przyszła kolej, by zadzwonić do Mariana. On zabrał wyciągnął mnie na wypad Rosji, więc postanowiłem się zrewanżować. Jedyne co straciliśmy to pieniądze, no... Marian jeszcze stracił palec. Do dzisiaj ma do mnie o to pretensje, pomimo że tłumaczyłem mu wielokrotnie, że to tylko zasrany palec i do niczego mu nie jest przecież potrzebny. Wiedziałem, że tym razem będzie lepiej. Podbijemy Wielką Brytanie, Marian zaliczy Elżbietę II, ja jej wnuczki i wrócimy do Polski. Plan był całkiem spoko...

- Halo... 
- Marian?
- Nie, twój stary.
- Lecimy do Londynu.
- Dostałeś robotę na zmywaku?
- Marian, skup się. Wejdź teraz, szybko na wp.pl i przyczaj artykuł, w którym jest napisane gdzie można z największym powodzeniem stuknąć pannę. Czujesz to? 

- Już go czytałem.
- I co?
- I nic.
- Jak to nic? 
- A przeczytałeś ten artykuł do końca?
- No... no nie.
- To przeczytaj.

Kilka chwil później…

 

"Pocieszać się możemy jedynie w ten sposób, że być może do wysokiej pozycji Wielkiej Brytanii przyczynili się choć trochę nasi krajanie przebywający tam na emigrcji. Ozbaczałoby to, że tradycja zapoczątkowana ponad 60 lat temy przez polskich lotników... "

- Jesteś tam jeszcze? 

Straciłem wiarę, nie wiedziałem co mam teraz ze sobą zrobić. Trochę smutno mi się zrobiło. Zdałem sobie sprawę, że statystyki podnosimy my, Polacy. Nie ma więc sensu opuszczać ojczyzny, bo znając szczęście moje i Mariana, my wylecimy, a Polki przylecą. Czekamy na was, my... wasi mężczyźni! 

Zacząłem bardzo powoli wypakowywać swoje rzeczy. Kompletnie bezsilny, kompletnie bezradny, miałem ochotę się rozpłakać i jednocześnie popełnić samobójstwo. Założyłem na stopy skarpetki, bo były już całe czerwone od zimna. Wyciągnąłem koszulkę, spodnie, ręcznik, ładunki wybuchowe i narkotyki, które chciałem przemycić. Nagle moim oczom ukazał się on... Spartakus. Tylko on mógł mi teraz pomóc. Uśmiechnąłem się do niego i powoli wyciągnąłem go z walizki. Tylko on jeden wiedział, co mnie trapi. Mój kochany... pluszowy miś.