JustPaste.it

Wolność słowa. Czy jest granica?

„Chodziło mi głównie o »rozbrojenie« ikony politycznej i zdegradowanie jej do zwykłego obywatela”.

„Chodziło mi głównie o »rozbrojenie« ikony politycznej i zdegradowanie jej do zwykłego obywatela”.

 

Potężna burza przetoczyła się przez media i toczy się nadal, niby wstrząsy wtórne po trzęsieniu ziemi, w związku ze zbyt rygorystycznym potraktowaniem przez sądy studenta, zabijającego prezydenta w swojej grze i kiboli, krzyczących o obaleniu rządu Tuska.

Obrońcy rzeczonego studenta i gnębionych kiboli powołują się na wywalczoną wolność słowa, jako jedną z najważniejszych zdobyczy demokracji. I jestem za, ale… nawet przeciw. Deklarację bowiem o chęci usunięcia z kodeksów zapisu o karaniu osób obrażających legalną władzę, uważam za zbyt daleko idącą. Jak zwykle opowiadam się za zachowaniem zdrowego rozsądku.

Mam w pamięci instalację pewnej artystki , przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego kamieniem. Miała ta kobieta poważne kłopoty, uraziła bowiem uczucia religijne katolików. Inaczej jednak rzecz się ma, jeśli idzie o nasze władze. Ich można obrażać i nie ma to prawa naruszać czyichkolwiek uczuć, bo przecież wolność słowa (wyrażania uczuć) i demokracja. Skorzystał z tej wolności „znakomity artysta” Paweł Rascheja, mieszkający w Niemczech, prezentując w Galerii Sztuki Współczesnej w Zbąszyniu wystawę pod niemieckim tytułem (w tłumaczeniu na polski): „Szata czyni człowieka”. Ale najlepsze było jego „co autor miał na myśli”, uzasadniające wystawę.

7041f16eb28f445eba621224daa367fb.jpg

„Chodziło mi głównie o »rozbrojenie« ikony politycznej i zdegradowanie jej do zwykłego obywatela”, stwierdza artysta. Zobaczyć można więc, polityków zupełnie nago, „chwalących się” swoimi przyrodzeniami i atrybutami. Komorowskiego, Putina, Obamę a nawet kanclerz Merkel. Trochę mnie to dziwi, bo choć „zdegradowany” (czyli zwykły obywatel), niespecjalnie by mi się podobało oglądanie swojej osoby nago, na jakiejś wystawie. Nie słyszałem też, aby „zwykły obywatel” Paweł Rascheja „rozbrajał się” w internecie do pozowania nago, albo „rozbrajał” swoją rodzinę: żonę, dzieci, albo innych teściów, na jakichś wystawach, choć w tej kwestii mogę się mylić – zboków wszak, nie tylko w Polsce, nie brakuje.

wystawa-rascheja-2.jpg

Nic zdrożnego w wystawie nie widzi też pani dyrektor Zbąszyńskiego Centrum Kultury, Katarzyna Kutzmann-Solarek: „Nagle widzimy ich nago i jesteśmy tym lekko wszyscy przerażeni. Nagość - tym, którzy chcą to zrozumieć - pozwala na chwilę spojrzeć na wielkich polityków, jak na zwykłych ludzi. W końcu każdy z nas ma ciało”. I tak się zastanawiam, czy pani dyrektor nie powinna „obsługiwać” tej wystawy nago? W końcu nagość pozwalałaby spojrzeć na dyrektorów, a tym bardziej na dyrektorki, jak na zwykłych ludzi. W końcu dyrektorki też mają ciało. Nie mam pojęcia jak wygląda pani dyrektor, ale być może swoją nagością, spowodowałaby wielkość tej wystawy, albo… jej kompletną klapę.

Szanujące się galerie nie mają pojęcia kim jest „artysta” Paweł Rascheja, nigdy o nim nie słyszeli. Może znalazł właśnie sposób na swoją autoreklamę.

Choć wystawa wzbudziła mieszane odczucia zwiedzających, nie słyszałem też, aby jacyś katolicy skarżyli się na obrazę uczuć religijnych. Jestem gotów nawet wysnuć tezę, że moherowe katole nieźle (by?)się bawiły.