Ktoś usiadł przy płocie postawionym z ludzkich kości… i pomyślał sobie - jaki śliczny ten plot, tyle w nim miłości…
I usiadł na nim Anioł, uśmiechnął się i pomyślał sobie... ale ten człowiek wiele już doświadczył… taki miły człowiek!
Szepce: Czas, aby on dołączył do Nas…do reszty Aniołowie!
A człowiek pomyślał… chcę jeszcze tutaj trochę posiedzieć, po istnieć sobie…
Anioł delikatnie dmuchnął w jego kierunku i stworzył powiew…
On już się nie obudzi… zasnął ze swym szczęściem wśród swoich braci i sióstr i ludzi…
Śni o wielkiej miłości unoszącej się do gwiezdnych wrót nieskończoności…
Śni o deszczu i burzy, które otulały go w dni upalne podczas nagości…
Śni o płatkach śniegu, które dawały mu ciepło podczas snu w nicości…
Śni o białych plamach w swej pamięci, które pozwalały mu pamiętać o jego wielkości….
Śni o promieniach słońca, o tęczy, o łące…, i o tej twardej upragnionej ziemi w pięknej podomce…
Śni o tej dłoni, która łapała go za serce w dni dziwne i nad wyraz wielkie….ale też…
Śni o wielkości, wielkości swojej i potędze…
cicho… on śpi…
oj, przepraszam, On śni…