JustPaste.it

Trampkarze i oldboje

Uliczkę znam w Barcelonie. W uliczkę wyskoczy Boniek.

Uliczkę znam w Barcelonie. W uliczkę wyskoczy Boniek.

 

 

Niezbadane są koleje losu. Przyparci do muru, żądni sukcesów i pochwał włodarze III Rzeczpospolitej ze wstydem muszą przyznać, że największe sukcesy w futbolowym szaleństwie odnosili Polacy za komuny a wraz z jej rozkładem marniała potęga polskiego piłkarstwa.                                                                                                                                                  -             Z łezką w oku wspominają dziś starzy kibice orłów Górskiego i Piechniczka, wracających z medalami zdobytymi na Mundialach, po zwycięstwach nad Anglią. Włochami, Argentyną, Brazylią czy Francją. Na całym świecie chłopcy kopiący futbolówkę po podwórkach znali nazwiska Deyny, Bońka i Laty.

-Uliczkę znam w Barcelonie, w uliczkę wyskoczy Boniek – śpiewał z telewizyjnego ekranu natchniony kibic Bohdan Łazuka. Niestety to już przeszłość daleka. Dziś reprezentację Franca Smudy leje każdy, kto chce i jak chce, ku rozpaczy żądnych światowych sukcesów polityków, którzy zniecierpliwieni indolencją działaczy, trenerów i zawodników postanowili za radą Lecha Wałęsy wziąć sprawy w swoje ręce.

I stało się. Jarosław Kaczyński w poszukiwaniu dopingujących jego drużynę fanów wsparł moralnie łobuzów, którzy stoczyli walkę z policją i zdemolowali stadion Zawiszy Bydgoszcz a kapitan teamu Platforma ogłosił swój klub drugą Barceloną i nakazał zwyciężać. Nie udało mu się jednak przestraszyć grającego trenera Jarosława, który zdołował przeciwnika nazywając jego sborną trampkarzami. Rosyjska nazwa jest tu nie od rzeczy z uwagi na zarzut, że owych trampkarzy trenuje międzynarodowy tandem: Angela Merkel i Władimir Putin.

Riposta premiera była natychmiastowa. Indagowany przez dziennikarzy rzucił dumnie, że nie będzie klękał przed księdzem. W kręgach futbolowych rozszyfrowano tę buńczuczną wypowiedź, jako brak respektu przed sławnym trenerem klubu sportowego PiS ojcem dyrektorem z Torunia.

Obie drużyny od dawna przygotowują się do decydującego meczu, który odbędzie się w październiku i zadecyduje o dominacji jednej z nich w kraju, na najbliższe cztery lata. Drużyna Prawa i Sprawiedliwości zwana oldbojami ze względu na przedwojenny styl gry wzorowany na strategii Romana Dmowskiego, upodobała sobie plac treningowy na Krakowskim Przedmieściu. Ćwiczy tam o roku frontalny atak na pozycje przeciwnika, nie cofając się nawet przed obrzucaniem gów…emblematów, zawieszanych przez nieprzyjacielskie gremia na ścianach najsławniejszego obecnie polskiego pałacu.

Oba teamy nie zaniedbują niczego, co może ich przybliżyć do sukcesu w jesiennym czempionacie. K. S. Platforma preferuje wzmacniające transfery, wzbogacając ławkę rezerwowych czołowymi zawodnikami drugiego, politycznego frontu. Ostatnio barwy tego klubu zasilili: Bartosz Arłukowicz, Dariusz Rosati i Joanna Kluzik Rostkowska.

Pisowcy stracili, co prawda kilku czołowych zawodników, czego prezes jednak nie żałuje oskarżając ich o nielojalność i podejrzewając, że mogli strzelić mu samobója w decydującym starciu z przeciwnikiem.

Szef PiS-u dba natomiast o kondycję fizyczną swoich asów angażując ich do forsownych marszów z pochodniami i wysyłając na zagraniczne wojaże, na których szlifują formę. Liderzy zespołu prowadzą za oceanem, co jakiś czas konsultacje na Kapitolu a gracze ścisłego zaplecza mobilizują siły w sławnym z sukcesów futbolowych Urugwaju, gdzie pod okiem naszego rodaka, amigo Kobylańskiego zdobywają stosowne kwalifikacje, żeby uporać się z wiecznie żywą w Polsce żydokomuną.

Oba zespoły ćwiczą się szczególnie pilnie w nieczystych zagraniach wierząc, że umiejętność skutecznego faulowania może mieć decydujący wpływ na wynik decydującego spotkania. Boiskowe cwaniactwo świetnie opanowali tacy zawodnicy jak: Jacek Kurski, ten od dziadka z Wermachtu, wędrujący z klubu do klubu Ryszard Czarnecki i były kapitan ludowców Janusz Wojciechowski, wszyscy z klubu sportowego PiS-u oraz Stefan Niesiołowski z drużyny Platformy.

            Wiadomo, że nie może być inaczej skoro umiejętności zawodników obu drużyn są mniej niż przeciętne a walory etyczne obu formacji mocno wątpliwe, zupełnie jak na prawdziwym futbolowym forum zarządzanym przez Polski Związek Piłki Nożnej, gdzie bezwstyd i sprzedajność działaczy i zawodników osiągnęły apogeum. Omnibus, notum tonsoribus.