JustPaste.it

Pokrzywdzeni

Osoby pokrzywdzone na skutek fałszywych zeznań funkcjonariuszy Państwa oraz fałszywych opinii biegłych nie mają w Polsce żadnej ochrony

Osoby pokrzywdzone na skutek fałszywych zeznań funkcjonariuszy Państwa oraz fałszywych opinii biegłych nie mają w Polsce żadnej ochrony

 

Art. 233 § 1 Kodeksu karnego stanowi:
„Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Art. 233 § 4 Kodeksu karnego stanowi:
„Kto, jako biegły, rzeczoznawca lub tłumacz, przedstawia fałszywą opinię lub tłumaczenie mające służyć za dowód w postępowaniu określonym w § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

 Wobec – na pozór – kategorycznych stwierdzeń kodeksowych, wydaje się, że wszystko jest w porządku. Spokojny obywatel, czytając powyższy tekst ustawy karnej, zapewne napawa się spokojem, myśląc, że gdy – nie daj Boże – spotka go ze strony nieuczciwego funkcjonariusza Państwa fałszywe oskarżenie, to, jako pokrzywdzony, na skutek kłamliwych zeznań, będzie mógł na tej podstawie aktywnie uczestniczyć w procesie, mającym na celu wykazanie, że fałsz funkcjonariusza jest fałszem.
Otóż nic bardziej błędnego! Na skutek stanowiska przyjętego przez Sąd Najwyższy stosowana jest w Polsce – od jakiegoś czasu – taka oto wykładnia, że w sprawach o fałszywe zeznania oraz o fałszywą opinię, osobie, przeciwko, której zeznania te (bądź opinia) zostały złożone, nie przysługuje status pokrzywdzonego, bowiem pokrzywdzonym jest tutaj jedynie Wymiar Sprawiedliwości!

1. Twierdzenie, że pokrzywdzonym jest Wymiar Sprawiedliwości jest fikcją
Sąd Najwyższy przyjął w postanowieniu z dnia 1 kwietnia 2005 r. (IV KK 42/05), że „przedmiotem ochrony przepisu art. 233 § 1 Kodeksu Karnego, jest szeroko rozumiane dobro wymiaru sprawiedliwości, w szczególności zaś wartość, jaką jest zapewnienie wiarygodności ustaleń dokonywanych w postępowaniu sądowym lub innym postępowaniu przewidzianym w ustawie, a co za tym idzie, ochrona prawidłowości (trafności) wydawanych orzeczeń. Dobrem prawnym bezpośrednio naruszonym lub zagrożonym przez złożenie fałszywego zeznania jest zatem mające zapaść w tym postępowaniu orzeczenie, nie jest nim zaś dobro prawne uczestnika postępowania, w którym zeznanie zostało złożone”.
Spróbujmy rzecz ująć prościej. Otóż w interpretacji Sądu Najwyższego pokrzywdzonym w sprawach o fałszywe zeznania i fałszywą opinię nie jest ten, kogo naprawdę pokrzywdzono, ale pokrzywdzonym jest Wymiar Sprawiedliwości.
Wszystko to jest fikcją. Fikcją w każdym calu. A fakty są następujące:

Fakt I : nie ma w Polsce żadnego wymiaru sprawiedliwości
Twierdzenie, że w Polsce istnieje wymiar sprawiedliwości jest fikcją. Istnieje tylko wymiar kar . Na studiach prawniczych, a tym bardziej na aplikacjach sądowych słowo „sprawiedliwość” zasadniczo nie pada. Tego rodzaju argument, że wyrok jest niesprawiedliwy, nie jest przez żadną instytucję w kraju traktowany, jako merytoryczny.
W Kodeksie karnym, jak też w Kodeksie postępowania karnego w ogóle nie jest w użyciu słowo „sprawiedliwość”. Można łatwo to sprawdzić. Wystarczy znaleźć w Internecie tekst kodeksu, włączyć funkcję „znajdź” i wpisać w wyszukiwarce słowo „sprawiedliwość”, a następnie kliknąć „enter”. Pojawi się wówczas na ekranie napis „nie można odnaleźć tekstu”…
Żaden sędzia w Polsce nie jest rozliczany z tego, czy wydaje sprawiedliwe wyroki. Sędzia ma wymierzać kary, a nie realizować jakąś sprawiedliwość. Sędzia, który ma wydać wyrok w sprawie myśli głównie o jednym: jaki wyrok wydać, aby nie został on uchylony przez instancję wyższą.
Zatem nazywanie polskiego wymiaru kar Wymiarem Sprawiedliwości jest głębokim nieporozumieniem. Z wymiarem sprawiedliwości nie ma on, bowiem nic wspólnego.

Fakt II: nie istnieje żadne rzeczywiste dobro Wymiaru Sprawiedliwości
 Wymiar Sprawiedliwości (tzn. wymiar kar) – pojmowany, jako system – nie cierpi i nie odczuwa bólu. Nie doznaje też żadnej krzywdy, bo nie jest zdolny do jej odczuwania. Dla Wymiaru Sprawiedliwości (tzn. wymiaru kar) jest wszystko jedno, czy wyroki, które zapadają są sprawiedliwe, czy nie.
Nie ma w Polsce żadnej instytucji, która by ponosiła jakieś negatywne konsekwencje z powodu naruszenia abstrakcyjnego „dobra Wymiaru Sprawiedliwości”. Nie ma też żadnej instytucji, która by rzeczywiście o to abstrakcyjne dobro dbała.

2. Praktyczne skutki przyjęcia założenia, że pokrzywdzonym jest Wymiar Sprawiedliwości i nikt inny
Podstawowym skutkiem przyjęcia takiego założenia, jest wyeliminowanie z udziału w postępowaniu osób, które poprzez złożenie fałszywych zeznań (bądź fałszywej opinii) zostały faktycznie pokrzywdzone.
Skoro wśród uczestników postępowania nie ma rzeczywistych pokrzywdzonych, to nie ma też nikogo, komu zależeć by miało na tym, żeby taki proces w ogóle ruszył….
Skoro nikt nie może uzyskać statusu pokrzywdzonego, to też nikt nie ma prawa wglądu do akt sprawy oraz nikt nie ma prawa do złożenia zażalenia na postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa.

3. Typowy przebieg postępowań o przestępstwa z art. 233 Kodeksu karnego
Jeśli ktoś uważa, że w Polsce lokalnej rządzi PO, PiS, SLD, czy jakaś inna partia, to jest w błędzie. W tysiącach polskich miast i miasteczek rządzą lokalne układy. Miejscowi włodarze: sędziowie, policjanci, prokuratorzy, biegli – robią to, co chcą.  Jeśli do organu ścigania trafi zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez jednego z nich – los takiego zawiadomienia jest oczywisty. I nie ma znaczenia, jaki jest ciężar podnoszonej argumentacji.
Jeśli do prokuratury trafia zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa składania fałszywych zeznań przez funkcjonariusza publicznego, lub też złożenia fałszywej opinii przez biegłego, to zawiadamiający może być pewien, że za kilka tygodni wpłynie na jego adres zawiadomienie, że prokurator odmówił wszczęcia śledztwa.
Osoba zawiadamiająca, która najczęściej jest faktycznym pokrzywdzonym, nie dowie się z tego pisma niczego na temat motywów podjęcia postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa. Nie będzie miała prawa do zapoznania się z aktami postępowania. Najczęściej nie dowie się nawet, kto podjął postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa.

4. Konkretny przykład odmowy wszczęcia śledztwa
Prokurator Rejonowy Lublin Północ odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie sporządzenia fałszywej opinii przez biegłego Rafała Wronę (1Ds. 24/09/S). Na pismo stanowiące interwencję w tej sprawie odpisała szefowa w/w Prokuratury – prokurator Marzena Załuska. Jednak z tego, co wiem, sprawę prowadziła prokurator Joanna Sadowska.
 Rafał Wrona (biegły z listy Prezesa Sądu Okręgowego w Lublinie z zakresu ruchu drogowego i rekonstrukcji wypadków drogowych) opiniował w sprawie toczącej się przed Sądem Rejonowym w Lublinie (XVII W 2509/07). Opracował on opinię na podstawie symulacji komputerowych wykonanych w oparciu o program komputerowy PC-Crash.
Zadaniem Rafała Wrony nie było dokonanie rekonstrukcji zdarzenia, gdyż to działanie było niemożliwe do wykonania. Lubelska Policja nie zabezpieczyła, bowiem jakichkolwiek śladów, nie wykonała szkicu miejsca zdarzenia, nie wykonała dokumentacji fotograficznej, ani nie przeprowadziła jakichkolwiek czynności na miejscu zdarzenia, (pomimo, że jeden z uczestników wskazywał na ślady na jezdni i prosił o ich zabezpieczenie). Zatem wykonie rekonstrukcji zdarzenia nie było możliwe.
Zadaniem biegłego Rafała Wrony było wykonanie symulacji zdarzenia w wariantach wskazywanych przez uczestników i świadków kolizji. Innymi słowy biegły miał ustalić, czy wersje zdarzenia wskazywane przez poszczególnych uczestników zdarzenia były fizycznie możliwe do zrealizowania, a więc czy mogły się zdarzyć.
Biegły Rafał Wrona w sposób kategoryczny i jednoznaczny odrzucił w swojej opinii jedną z wersji zdarzenia. Do sporządzonej opinii załączył wydruki symulacji komputerowych oraz tabele z przyjętymi wartościami.
Liczby i wykresy mają jednak to do siebie, że można je zweryfikować. Wykonana została inna opinia, która zweryfikowała dokonania biegłego Rafała Wrony. Okazało się, m. in. że Rafał Wrona:
- wprowadził do symulacji dane zupełnie dowolne,
- nie wprowadził do systemu danych istotnych dla przeprowadzenia prawidłowej symulacji (np. wymiarów ogumienia),
- po porównaniu uzyskanej z Urzędu Miasta mapy skrzyżowania, na którym miało miejsce zdarzenie okazało się, że wykonane przez Rafała Wronę szkice z symulacji nie odpowiadają rzeczywistym kątom (co oznacza, że szkic miejsca zdarzenia Rafał Wrona sobie po prostu „narysował”);
- nie wprowadził do systemu wartości środka ciężkości, chociaż zeznał w sądzie, że „przeprowadzone przez program obliczenia zostały wykonane w wersji dynamicznej” a nie kinetycznej.
Opinia sporządzona przez biegłego Rafała Wronę (wraz z kopiami akt sprawy) została przekazana do profesjonalnego biura rekonstrukcji wypadków drogowych. Niezależny rzeczoznawca przeprowadził symulację komputerową przy wykorzystaniu tej samej wersji programu, w oparciu o te same dane i założenia, które przyjął Rafał Wrona, z tym, że dane te wprowadzone zostały do systemu w sposób prawidłowy. W wyniku przeprowadzonej symulacji okazało się, że samochody w ogóle się nie stykają, rozjeżdżają się, a więc nie dochodzi do zderzenia…

Biegły Rafał Wrona – skoro był biegłym sądowym – to musiał o tym wiedzieć. Dokonał zatem manipulacji w działaniu programu, w ten sposób, aby wykonane przez program wydruki ilustrowały i potwierdzały tezę wyrażonej przez niego w opinii (i aby na wydruku symulacji do zderzenia doszło).
Po dokonaniu przez biegłego R. Wronę powyższych manipulacji, w przeprowadzonej przez niego symulacji, jeden z samochodów biorących udział w kolizji skręca w prawo na wyprostowanych kołach, tak jakby go przenosił wiatr wiejący z niespotykaną siłą… Dzięki dokonanemu „zabiegowi”, na załączonych przez niego wykresach, dochodzi do zderzenia pojazdów…

W mojej ocenie, biegły Rafał Wrona wyczerpał powyższym czynem wszystkie znamiona przestępstwa określonego w art. 233 § 4 Kodeksu karnego. Lubelska Prokuratura „pozamiatała sprawę” tak, aby nie ujrzała ona światła dziennego.

Wnioski
1. Osoby pokrzywdzone na skutek wyroków wydawanych na podstawie fałszywych zeznań funkcjonariuszy publicznych (w tym głównie policjantów) oraz na podstawie fałszywych opinii biegłych, nie mają w Polsce żadnej ochrony prawnej.
2. Przede wszystkim odmawia się tym osobom prawa do sądu, w sytuacji, gdy organy władzy publicznej naruszają ich podstawowe interesy i dobra prawnie chronione.
3. Sędziowie, prokuratorzy, policjanci, biegli pracujący w poszczególnych okręgach to jedna – dbająca o swoje interesy – „rodzina”. Jeden drugiemu krzywdy nie zrobi. Doprowadzenie do wszczęcie postępowania o fałszywe zeznania lub fałszywą opinię, przeciwko komukolwiek z tej grupy – w obowiązującym stanie prawnym – jest praktycznie niemożliwe.