JustPaste.it

Praca kanara od kuchni

Kontroler biletów, znany też jako kanar, nie może powiedzieć o swojej pracy, że jest bezpieczna.Tak samo, jak nie może powiedzieć, że zawód który wykonuje jest powszechnie lubiany

Kontroler biletów, znany też jako kanar, nie może powiedzieć o swojej pracy, że jest bezpieczna.Tak samo, jak nie może powiedzieć, że zawód który wykonuje jest powszechnie lubiany

 

Stare przysłowie głosi - "Żadna praca nie hańbi". W związku z tym postanowiłem podjąć się pracy kontrolera i poznać od kuchni tajniki tego zawodu.


Szkolenie

Znalezienie ogłoszenia w internecie nie stanowiło większego problemu. Zadzwoniłem do właściciela odpowiedniej firmy i umówiłem się na bezpłatne szkolenie. Spotkanie trwało blisko godzinę i dotyczyło przede wszystkim zasad wypisywania tzw. kwitów, które otrzymują osoby podrużujące bez biletu lub z biletem, ale niewłaściwym. Poznałem również trzy najczęstsze metody, pozwalające na jego wielokrotnie wykorzystanie.

Jedna z nich polega na delikatnym posmarowaniu biletu mydłem. Po skasowaniu można delikatnie skruszyć odbite na mydle cyferki. Kolejna, nieco mniej kreatywna, metoda polega na kasowaniu biletu jak najbliżej końca i odcięciu końcówki ze znakiem z kasownika. Jakiś czas temu, w jednym z miast rozpowszechniły się fałszywe bilety drukowane przez pewnego studenta. Jednak bilety drukowane w domowych warunkach nie posiadają ukrytych znaków, dlatego sprawa szybko wyszła na jaw.

Podczas szkolenia otrzymałem również tzw. ściągę, na której widniały kwoty mandatów. I tak, podróżujący z ulgowym biletem, który nie posiada przy sobie legitymacji, zapłaci karę w granicach 10zł. Jest też zobowiązany do przesłania kserokopii legitymacji na wskazany adres. Osoba nie posiadająca żadnego biletu, musi zapłacić 120 zł, jeśli zrobi to w ciągu 7 zapłaci tylko 70 zł. W przypadku otrzymania trzeciego mandatu, przed uregulowaniem wcześniejszych, sprawa trafia do Sądu Grodzkiego.

Zapewne mało kto zauważył że kanar po zakończeniu kontroli dochodzi do kierowcy i wypełnia pewien dokument. Wpisuje w nim nazwę firmy, miejsce kontroli, datę i godzinę oraz numer kontrolera. Służy to głównie celom rozliczeniowym. Gdyż firmy podpisuja z kontrolerami umowy, które nakazują przeprowadzenie określonej liczby kontroli. W innych autobusach kontroler otrzymuje od kierowcy druk kontrolny, który służy tym samym celom.

Pierwszy dzień w pracy.

Pierwszy dzień pracy rozpoczął się o godz. 12 i trwał zaledwie trzy godziny. Jak się później okazało tyle mniej więcej trwa czas pracy kontrolera. Właśnie tego dnia otrzymałem legitymacje, na której widniało zdjęcie, numer kontrolera, oraz odpowiednia pieczątka. W tym dniu moim zadaniem było obserwowanie "kolegów po fachu" oraz wpisywanie się u kierowcy. Nic szczególnego się nie wydarzyło do chwili, gdy okazało się, że młody człowiek podróżujący
bez biletu, nie miał również dokumentów potwierdzających jego tożsamość. Po telefonie jednego z pracowników, po kilku minutach przybyła policja, która potwierdziła dane osobowe chłopaka. Jak można się domyślić, nie brakowało z jego strony wulgarnych słów i gestów.


Pracy ciąg dalszy

Kolejne dni w pracy wyglądały nieco inaczej. Nie polegały już tylko na obserwowaniu bardziej doświadczonych kolegów, lecz na samodzielnym dokonywaniu
kontroli. Adrenalina dała o sobie znać. Brak doświadczenia w wymianie zdań - w czasie której wielu ludzi chce w chamski sposób wprowadzić kontrolera w błąd - dawał się w znaki. Interwencje policji stały się chlebem powszednim. Wulgarne słowa i gesty również były na porządku dziennym. Znajomym z pracy zdarzały się też groźne incydenty takie, jak bójki czy wywożenie do lasu, gdzies daleko od domu.

W innym mieście miało miejsce wstrząsające zdarzenie - kontrolerka, która skończyła sprawdzanie biletów, została zaciągnięta w ciemny zaułek i
pozbawiona włosów. To zdarzenie na pewno odbiło się na jej psychice. Podczas dwutygodniowej pracy wypisałem 20 mandatów ludziom w różnym wieku. Najczęściej były to młode osoby, jadace do szkoły. Za ich mandaty najczęściej płacą rodzice - własnymi ciężko zarobionymi pieniędzmi. Pracowaliśmy w różnych godzinach. Często zaczynaliśmy już od godziny 6, czasami od godzin popołudniowych. Nie było stałych godzin pracy, przez co trudno było sobie zaplanować czas.


Ciekawostki i koniec kariery...

Ile zarabia kontroler? Na to pytanie nie da się precyzyjnie odpowiedzieć. Zależy to głównie od firmy, w której jest się zatrudnionym oraz miasta.Najczęściej jest to uzależnione od ilości wypisanych mandatów. Kanar otrzymuje około 40 proc. od każdego zapłaconego kwitu, który udało mu się wypisać. Do wynagrodzenia trzeba też doliczyć stałą stawkę za przeprowadzoną kontrolę. Wysokość tej stawki jest różna, w moim przypadku było to około 2 zł od autobusu.

Jako kontroler przepracowałem równe dwa tygodnie i postanowiłem zrezygnować. Mogę powiedzieć, że rozgryzłem metody ich działania. Poznałem ludzi, którzy na co dzień nazywani są kanarami. Miałem także wgląd w statystki płatności, z których dowiedziałem się, że 20 proc. osób nigdy nie zapłaci kary. Większość jednak płaci, i to w pierwszych siedmiu dniach. Są też tacy, którzy regulują zadłużenie dopiero wtedy, gdy otrzymają pisemne ostrzeżenie i ksero pozwu sądowego.

Kontrolerzy z którymi miałem możliwość współpracować, to zwykli ludzie z ogromnym dystansem do siebie - w różnym wieku o rozmaitych zainteresowaniach. Nie można stworzyć uniwersalnego portretu kanara. Nie można też oceniać kanarów przez pryzmat zawodu, który wykonują. Bo w większości to naprawdę fajni i sympatyczni ludzie.

Mój blog www.eltroniks.blog.pl