JustPaste.it

Pracują tylko frajerzy

Imponowało mi to, że potrafię odnaleźć się zarówno między tymi "dobrymi" jak i "złymi". Potrafiłem przynieść kilka piątek ze szkoły, a po lekcjach iść na tzw. "szaber",

Imponowało mi to, że potrafię odnaleźć się zarówno między tymi "dobrymi" jak i "złymi". Potrafiłem przynieść kilka piątek ze szkoły, a po lekcjach iść na tzw. "szaber",

 


Odkąd sięgam pamięcią zawsze byłem wrażliwym, nieśmiałym, grzecznym i dobrze wychowanym chłopcem. Nauka nie sprawiała mi najmniejszych kłopotów.
Uprawiałem czynnie sport - głównie tenis stołowy, chodziłem również na karate, grałem w siatkówkę, koszykówkę, tenisa ziemnego i piłkę nożną. Wówczas sport dominował w moim życiu. W sporcie było dla mnie wszystko jasne i przejrzyste (treningi, zasady, obozy, zgrupowania itd.).Moje problemy zaczęły pojawiać się później w wieku 16-17 lat.
Zawsze byłem gdzieś na pograniczu (zawieszony) między dwoma światami.
Imponowało mi to, że potrafię odnaleźć się zarówno między tymi "dobrymi" jak i "złymi". Potrafiłem przynieść kilka piątek ze szkoły, a po lekcjach iść na tzw. "szaber", czyli ukraść parę jabłek czy brzoskwiń. Już wtedy jako 10-cio latek wprawiałem kolegów w osłupienie, bo dla nich byłem przecież tym "prymusem".
Niestety to zachowanie przeniosło się na dalsze życie z gwałtownym rozwinięciem cech negatywnych. Mając 16-17 lat zacząłem jeździć na tzw. "jumę" (kradzieże w sklepach niemieckich). Gwałtowny przypływ pieniędzy...później zaczął pojawiać się alkohol, papierosy, zabawy i kobiety. Wiele przeżyłem i już nigdy nie chciałbym wrócić do takiego życia jakie wtedy prowadziłem. Zacząłem staczać się po równi pochyłej w kierunku dna...byłem kilkunastokrotnie zatrzymywany przez Policję w Niemczech. 3-krotnie "siedziałem" w Niemieckim więzieniu. W efekcie dostałem tzw. "miśka" w paszporcie czyli bezterminowy (dożywotni) zakaz wjazdu na teren Niemiec.
Mając 20 lat uważałem już, że pracują tylko tzw. frajerzy (ja do nich nie chciałem należeć). W głębi duszy czułem jednak że dzieją się ze mną straszne rzeczy...
Ktoś obserwujący mnie z boku mógłby pomyśleć, że jestem pewny siebie, że dobrze mi się powodzi i na pewno jestem "szczęśliwy". To wszystko jednak była "maska" jaką przywdziewałem, bo już nie chciałem być tym mądrym, stojącym gdzieś z boku nieśmiałym chłopcem z dzieciństwa. Chciałem w moim rozumieniu być kimś, z kim każdy się liczy, kimś ważnym w "oczach ludzi".
Tak stałem się "ważny"...,teraz karierę przestępczą kontynuowałem już w Polsce (6 m-cy w zakładzie karnym), do tego 5-cio krotnie otrzymałem wyroki w zawieszeniu za kradzieże i pobicia. Lista moich przestępstw była jednak o wiele dłuższa...
Rozstałem się gdzieś w międzyczasie z kobietą, odsunąłem się od rodziny i przyjaciół. Nagminnie nadużywałem alkoholu, popalałem trawkę i wciągałem amfetaminę.
Moje życie było dla mnie męczarnią, zaczęło już mi przeszkadzać. Żyjąc tak, uświadomiłem sobie, że to nie jest to...zaczęły coraz częściej pojawiać się myśli samobójcze.
Nic mi nie przynosiło ulgi.... nic nie pomagało...wiele razy płakałem w samotności, byłem bezsilny...
Nie wierzyłem w Boga, Chrystus był wtedy dla mnie filozofem sprzed 2 tysięcy 
lat, a Biblia tylko zwykłą książeczką.
Jednak to Jezus Chrystus odmienił moje życie. Zacząłem do niego wołać o pomoc a On zaczął mnie prowadzić.
Zacząłem się nawracać kilka lat temu, jeszcze wtedy do końca nie zdawałem sobie sprawy z tych rzeczy, które zaczęły mnie dotykać.
Bóg w nagrodę pozwolił mi odczuć swoją obecność. To są niewyobrażalne przeżycia...w jednej chwili przestałem palić, pić, przeklinać, stałem się innym człowiekiem. Poczułem się całkowicie wolny... to cudowne i wspaniałe przeżycie.
Po kilku miesiącach dzięki Chrystusowi, problemy które miałem z kolanem odeszły gdzieś daleko. Przez wiele lat miałem z nim problemy, przerwałem uprawianie sportu, nie mogłem ustać na nim kilku godzin. Zacząłem pracować na budowie nawet po kilkanaście godzin...dla mnie to prawdziwy cud! Wszystko to miało swój początek na nabożeństwach w Społeczności Chrześcijańskiej "Żywy Zdrój" w Gorzowie Wlkp . To tam spotkałem prawdziwych Chrześcijan, dla których Jezus Chrystus zawsze jest na pierwszym miejscu. Dzięki ich znajomości Pisma Świętego i Chrystusa mogłem zacząć poznawać swojego Mistrza. Teraz Jezus jest miłością mojego życia, w nim mam spokój i ukojenie. Kroczę z Nim każdego dnia, a On nigdy mnie nie zawiódł i wiem,że nie zawiedzie.
Niechaj imię Jezus Chrystus na zawsze będzie uwielbione. On jest Królem i Zbawicielem tego świata, jeżeli i Ty się do Niego zwrócisz na pewno Cię wysłucha...