JustPaste.it

Dlaczego się nie żenisz?

Dlaczego się nie żenisz? A dlaczego miałbym się żenić? Nie ma lepszej alternatywy?

Zacznijmy od tego, że nasi przodkowie nie od razu, a jak się przyjmuje, jakieś 2 miliony lat temu zaczęli żyć w parach; zaczęły się pojawiać jakieś czulsze relacje między kobietą i mężczyzną. W końcu zaczęto „legalizować” te związki i po dziś dzień jest to bardzo pospolity zwyczaj, kulturowy powszechnik.

Nasz gatunek w wielu sytuacjach ma nieodparte pragnienie by odprawiać ceremonie, chrzty, śluby, pogrzeby itd., w wielu miejscach na świecie wciąż praktykowane są rytuały inicjacji. Po co obwieszczać światu, że bierzemy ślub czy narodziło się dziecko? Te sytuacje  tylko z pozoru są prywatną sprawą rodziny. (Sprawę publicznego charakteru ślubów rozpatrywał antropolog Pascal Boyer w książce „I człowiek stworzył bogów”). Pojawianie się trwałego związku międzyludzkiego ma niebagatelny wpływ na funkcjonowanie całej społeczności, w jakiej żyją małżonkowie. Oczywistym jest, że mężczyzna bardzo pragnie, aby wychowywane przezeń dziecko było rzeczywiście jego dzieckiem, ale nie tylko. Pewnie wszyscy dookoła lub większość ich znajomych zdaje sobie sprawę z ich związku, ale potrzebuje on ciągle „przypieczętowania”. Od dawien dawna, we wszystkich społecznościach wyglądało to tak, że zbierali się wszyscy z wioski i obserwowali rytuał ślubny. Potrzebne jest wyraźne zaznaczenie, że od tej właśnie chwili ta kobieta i ten mężczyzna są zajęci – siłą rzeczy uroczystość ślubna ma charakter informacyjny.

W końcu czasami możemy nie wiedzieć czy tych dwoje rzeczywiście coś łączy czy łączyło. Nie możemy mieć pewności jak postępować względem danego człowieka, jeśli mamy ku niemu jakieś matrymonialne plany. Od tego właśnie są śluby – są wyraźnym rozgraniczeniem, od kiedy już nie wolno podrywać danej osoby. Jest możliwe nawet, że u naszych przodków w społecznościach łowiecko-zbierackich, nie stawienie się na czyjejś uroczystości ślubnej pociągało za sobą podejrzenia, że delikwent nie akceptuje tego małżeństwa.

Może to brzmieć banalnie, może wielu sobie pomyśleć, że to oczywiste. Fakt jest jednak faktem, że nie jest to rytuał dla samego rytuału, miał i ma ważną społeczną funkcję. I dobrze, bo nie na darmo wydaje się ciężkie pieniądze na strój jednorazowego użytku, jakim jest suknia ślubna.

Cały świat postępuje w ten sposób, a czy kiedyś z tym skończymy? Raczej nie, bo ślub stabilizuje sytuację majątkową i podział spadku. Na skutek większej liczby ludzi „obojętnych religijnie” może spadać liczba ślubów kościelnych, ale ciągle będą cywilne i popularne wśród osób niewierzących śluby humanistyczne.

Pewne jednostki mogą rezygnować ze ślubów, inne będą na to skazane. Filozofowie, zwłaszcza nie ci, nam współcześni, a dawniejsi nie brali ślubów, z przyczyn cóż - oczywistych, uważali to za głupie lub po prostu nie mieli czasu na takie rzeczy, by poświęcić swoje życie rozmyślaniom. Nietzsche pisał, że „żonaty filozof to pomyłka”. Zamordowana przez chrześcijan filozofka Hypatia podobno zachowała dziewictwo, a sam Kant miał powiedzieć, że nie może się ożenić, bo nie mógłby „wykonywać ruchów niegodnych filozofa”. Wyłania się tutaj nie tylko niechęć do zawierania ślubów, ale także do współżycia seksualnego.

Ciągle, pomimo ładnego określenia „singiel”, ludzie myślą „stara panna”, „stary kawaler”. Może kiedyś nie będziemy patrzeć na to z uczuciem wzgardy. Ludzie nie są jednak stworzeni do samotności i chcą też sprowadzić na świat dziecko. Dawni filozofowie nie wpadli na to, na co wpadł Richard Dawkins (i w tym samym czasie Stanisław Lem), że nasze ciała są tylko maszynami przetrwania, których głównym celem jest przekazanie genów w następne generacje. To geny mogą być nieśmiertelne, my niestety nie. Wynika z tego, że w ostatecznym rozrachunku warto się rozmnażać, a wygodną do tego drogą jest zawarcie ślubu (pomijając wizytę w banku spermy). Może kiedyś wymyślimy lepszą.